Za kilka dni Magdalena K. powinna trafić do Polski

K. po zatrzymaniu fot. Policja

Po siedmiu miesiącach aresztu w Słowacji, Magdalena K. ma w końcu wrócić do Polski. W środę słowacki Sąd Najwyższy postanowił wydać polskim organom ścigania podejrzaną o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą.

– Sąd Najwyższy odrzucił zażalenie adwokata Magdaleny Renaty K. na postanowienie Sądu Okręgowego w Bańskiej Bystrzycy – informuje Alexandra Važanová, rzecznik prasowa Najwyższego Sądu Republiki Słowackiej

Poszukiwana

Magdalena K. to partnerka Mariusza Z., szefa gangu trudniącego się przemytem i handlem narkotyków. Prokuratura przypisuje grupie zakup i rozprowadzenie co najmniej 5,5 tony marihuany o szacowanej wartości około 88 mln złotych. Przemyt 120 kg kokainy o czarnorynkowej wartości ponad 4,3 miliona euro, co najmniej 15 kg amfetaminy i 60 kg MDMA.

Z aktu oskarżenia wynika, że zarobione w ten sposób pieniądze próbowali wyprać na rynku nieruchomości. Przez podstawioną spółkę mieli kupować luksusowe mieszkania, domy i działki oraz walutę.

Gang został rozbity, większość osób została zatrzymana, a w lipcu tego roku ruszył proces w tej sprawie. Okazało się, że prokuraturze bardzo pomogli dwaj współpracownicy braci Z.

Magdalena K. jest podejrzana nie tylko o udział w grupie, ale również o kierowanie tym, co z niej zostało, po zatrzymaniu braci „Zielonych” w 2017 roku.

Jej panowanie jednak nie trwało długo. K. wiedząc, że również zostanie zatrzymana i najprawdopodobniej trafi do aresztu, uciekła z kraju. Nie zamierzała się jednak wiecznie ukrywać. Dwukrotnie za pośrednictwem swojego adwokata zwracała się do krakowskiego sądu o list żelazny, dzięki któremu uniknęłaby długiego czasu za kratami w oczekiwaniu na proces. I dwukrotnie usłyszała: nie. Co ciekawe, sąd nie miał problemu z wydaniem takiej decyzji w stosunku do np. „Wojtasa”, oskarżonego o zabójstwo.

Pod koniec lutego 2020 roku Magdalena K. została zatrzymana i trafiła do słowackiego aresztu. Tam dostała obrońcę z urzędu, który ją reprezentował. W tym czasie złożyła wniosek o azyl. Zanim jednak odpowiedni organ rozpoznał prośbę kobiety, słowacki Sąd Najwyższy uznał, że nie ma przeszkód, aby mogła być sądzona w Polsce.

– Rozmawiałem z nią w poniedziałek, nawet nie wiedziała, że takie posiedzenie będzie – mówi jej adwokat Maciej Burda. Potwierdził to jednak jego słowacki odpowiednik, który skontaktował się z nim w czwartek.

Ile jeszcze czasu K. spędzi za granicą? – Jeśli Słowacja przestrzega dyrektywy związanej z Europejskim Nakazem Aresztowania, to powinna być wydana do 10 dni stronie polskiej – mówi mecenas.

Współpraca Michał Knura