Kilka dni temu internet obiegły zdjęcia tramwaju, który nie mieści się na przystanku Elektromontaż. Początkowo nikt nie chciał dostrzec problemu, teraz trzeba znaleźć sposób, by go rozwiązać.
Jako pierwsza na tę sprawę zwróciła uwagę Platforma Komunikacyjna Krakowa. – W Nowej Hucie na przystanku Elektromontaż zrobiono perony które... nie mieszczą kursujących tam tramwajów. Zmierzyliśmy, peron ma długość ok. 36,5 metra, podczas gdy jeżdżące tam Krakowiaki mają 43 metry. W efekcie, nawet gdy tramwaj podjedzie do samego przodu, tylne drzwi wystają poza peron. Dodajmy, że na stałe przez ten przystanek kursuje tylko jedna linia – czwórka – obsługiwana właśnie Krakowiakami – czytamy w facebookowym wpisie z ubiegłego tygodnia.
Peron poza zakresem prac
Sprawa wywołała poruszenie, nie tylko w komentarzach, ale też za drzwiami zainteresowanych sprawą instytucji. Początkowo zarówno miasto, jak i GDDKiA, odcinały się od sprawy. – Przystanek Elektromontaż nie był objęty zakresem prac związanych z budową trasy S7. Jedyne prace w tym miejscu były związane z ułożeniem nowych torów i ponownym ustawieniem krawężników. Nie odpowiadamy za projekt i wykonanie tego przystanku – taką odpowiedź otrzymaliśmy z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Również Zarząd Dróg Miasta Krakowa stał na stanowisku, że nie ma ze sprawą nic wspólnego, podkreślając, że jedyne prace na tym przystanku były pracami odtworzeniowymi i że nie ma obecnie żadnych planów co do powiększenia tego peronu.
Efekt był więc dość komiczny: oficjalnie nikt nie dokonał zmian, a jednak tramwaje przestały się mieścić. Sprawa nie jest jednak do końca zabawna, ponieważ w tle jest bezpieczeństwo pasażerów. W Krakowiakach nie ma możliwości otwarcia wszystkich drzwi poza ostatnimi, a jeśli pasażer podczas wysiadania się zagapi i zrobi sobie jakąkolwiek krzywdę, padnie pytanie o to, kto jest za tę sytuację odpowiedzialny. MPK zapowiedziało, że motorniczowie znają sprawę i będą w tym miejscu zwracać szczególną uwagę, ale to wciąż nie rozwiązuje problemu. W komentarzach pojawiły się natomiast obawy, że w tej sytuacji Zarząd Transportu Publicznego podejmie decyzję, by na linię 4 nie kierować Krakowiaków, na czym ucierpieliby pasażerowie.
Na styku inwestycji
Tu potrzebne jest wyjaśnienie, gdzie znajduje się ten przystanek. Chodzi o peron dla tramwajów jadących w stronę ul. Ujastek, a więc zjeżdżających z nowo wybudowanej infrastruktury tramwajowej w ramach węzła Grębałów. Wybudowanej więc przez GDDKiA, ale w uzgodnieniu z miastem.
Dla pełnego obrazu warto dodać, że obecnie przystanek Elektromontaż nie pełni istotnej roli i korzysta z niego niewielu pasażerów. Jest on obecnie przystankiem końcowym dla linii 4, co ma związek z faktem, że zamknięte jest torowisko na al. Solidarności.
Faktycznie, zarówno sam peron, jak i wiata, pozostały w identycznym lub podobnym stanie jak przed inwestycją. W praktyce jednak z peronem połączony był chodnik prowadzący do przejścia dla pieszych, w efekcie czego utwardzona nawierzchnia była znacznie dłuższa niż długość tramwaju. Inwestycja GDDKiA rozpoczynała się tuż za peronem i w ramach prac chodnik został rozebrany. Efekt? Jak na zdjęciach powyżej – niezależnie od tego, co nazwiemy peronem, a co chodnikiem.
Trzeba znaleźć sposób
Problem nie został zauważony przez urzędników na etapie projektowania, teraz pozostaje więc znaleźć skuteczne rozwiązanie. – Wykonawca wykonał prace zgodnie z projektem, zgodnie z tym, jak to zostało zaopiniowane przez miasto – podtrzymuje w rozmowie z nami Kacper Michna z GDDKiA. Jak ocenia, sprawa będzie teraz dyskutowana, przy czym podkreśla, że obecnie takich zmian nie ma w projekcie, a wykonawca nie ma ich w kontrakcie.
– Formalnie na mapach w tym miejscu faktycznie był chodnik, a nie peron. Ta inwestycja jeszcze się nie zakończyła, jesteśmy w trakcie ustaleń z GDDKiA tego, czy przywrócą w tym miejscu nawierzchnię, czy nie. Jeśli nie dojdziemy w tej sprawie do porozumienia, miasto będzie musiało przedłużyć ten peron – komentuje Michał Pyclik z ZDMK.