Rozpoczął się proces Roberta J. oskarżonego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i znieważenie ludzkich zwłok. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Na sali obecna była matka zamordowanej studentki.
Prokurator oskarżył Roberta J. o to, że od 12 listopada 1998 roku do 14 stycznia 1999 roku uwięził, torturował, znęcał się fizycznie i psychicznie nad Katarzyną Z., następnie ją zabił, a ciało poćwiartował i wyrzucił szczątki do Wisły.
Zdaniem śledczych kobieta była bita nie tylko rękami i nogami, ale też sztangą i obciążnikami. Obrażania, jakich doznała w wyniku działań oskarżonego, zostały szczegółowo opisane. Katarzyna Z. była odurzana lekami psychotropowymi i pojona środkami chemicznymi. Robert J. miał również dusić ją łańcuchem.
Na ciele kobiety patolodzy odkryli ślady po nożu. Kobieta miała przebite okolice pach, pachwin, szyi i pośladków. W wyniku obrażeń zmarła.
Następnie oskarżony miał ściągnąć z niej skórę, odciąć kończyny i wrzucić je do Wisły, gdzie zostały odkryte w styczniu 1999 roku.
Prokurator jest przekonany o zaburzeniach preferencji seksualnych oskarżonego. Padały słowa o nekrosadyzmie i nekrofili. – Motywacje te zasługują na szczególne potępienie – powiedział oskarżyciel.
Robert J. wypowiedział publicznie jedynie dwa zdania. – Rozumiem postawione mi zarzuty. Nie przyznaję się do nich – jestem niewinny – stwierdził.
Dalsza część procesu został utajniona. I to mimo protestów ze strony obrońcy oskarżonego, który stwierdził, że opinia publiczna powinna na bieżąco być informowana o tym, jak toczy się postępowanie sądowe.