Krakowski Zakład Witrażów S.G. Żeleński przy al. Krasińskiego 23 działa nieprzerwanie od 1902 roku. Kilka lat temu pracownia została połączona z Muzeum Witrażu. Z końcem lipca instytucja wyszła naprzeciw krakowianom i turystom, wprowadzając zwiedzanie indywidualne oraz tworząc nową, łatwą w nawigacji stronę internetową. Postanowiliśmy odwiedzić wyjątkowe muzeum, o którym opowiedział nam jego założyciel i właściciel tamtejszej pracowni witrażu – Piotr Ostrowski.
Barbara Cyrek, LoveKraków.pl: Wielu krakowian nie wie, że Muzeum Witrażu w ogóle się w naszym mieście znajduje. Co mógłby pan o tym miejscu opowiedzieć tym, którzy go jeszcze nie znają?
Piotr Ostrowski: Jest to jedyne w Polsce muzeum witrażu i najstarsza w Polsce pracownia, która ciągle funkcjonuje – niezmiennie od 1902 roku. To, co wyróżnia nas pośród wielu innych pracowni w Europie to fakt, że kamienica, w której się mieścimy, została specjalnie wykonana na jej potrzeby. Czyli każde z pomieszczeń miało tu z góry przewidzianą funkcję. Kamienica nie była nigdy mieszkalna, nie jest zaadaptowana na potrzeby pracowni. Jest projektowana specjalnie przez architekta i inwestora, którym był wówczas Stanisław Gabriel Żeleński, założyciel zakładu. Dlatego w tym budynku możemy zobaczyć dokładnie proces powstawania witrażu, gdyż mamy pomieszczenia specjalnie stworzone dla pracowni. Formuła muzeum jest taka, jaka jest, bo ciągle jest tu funkcjonujący zakład, więc pokoje czysto ekspozycyjne mieszają się z przestrzeniami pracowni, gdzie można obejrzeć proces powstawania witrażu.
Jak wygląda proces wykonania witrażu i ile zajmuje?
Technika, w której my pracujemy, jest niezmienna od średniowiecza. Wszystko wykonuje się manualnie, bez żadnego zautomatyzowania na jakimkolwiek etapie. Czas wykonania zależy od wielkości i skomplikowania projektu – może zająć 3 miesiące, a może rok – różnie bywa.
Nie ma jednak w świecie witrażu projektów niewykonalnych. To jest tylko kwestia tego, jak technicznie to rozwiązać, żeby osiągnąć pożądany efekt. Jeśli projektant proponuje coś, co jest bardzo trudne do wykonania, trzeba to przepuścić przez filtr technologiczny. My pracujemy w starej, niezmiennej od średniowiecza technice witrażowej.
Nie istnieje jeden standardowy zbiór cech, jakie musi posiadać witrażysta. Na etapie produkcji mamy zadania typowo rzemieślnicze, np. krojenie szkła, czyszczenie – i tu wystarczą manualne zdolności, ale są też czynności super odpowiedzialne jak dobór kolorystyczny, malowanie, nie mówiąc już o projektowaniu – i tutaj trzeba już być wykwalifikowanym plastykiem.
Dla kogo zakład wykonuje witraże? Czy jest to produkcja eksponatów czy również witraży użytkowych?
Z tym jest różnie. Nie robimy oczywiście jedynie eksponatów. Tutaj produkuje się witraże na wielu płaszczyznach. Niedawno zrealizowaliśmy pracę do Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Współczesnej w Sztokholmie. Zdarzają się obiekty galeryjne, ale mamy też normalne zlecenia, które realizuje pracownia już od ponad stu lat.
Jak wygląda zwiedzanie Muzeum? Co można tutaj zobaczyć?
Mamy tutaj poczekalnię dla klientów indywidualnych, w której znajduje się jeden z naszych najcenniejszych eksponatów. Jest to oryginalny witraż „Święta Teresa z aniołami” projektu Józefa Mehoffera z 1939 roku, a właściwie jego fragment. Dzieło zostało wykonane dla kościoła w Turku, gdzie wyruszyło na montaż 3 września 1939 roku. Jego transport został jednak zawrócony ze względu na wybuch wojny, więc witraż został u nas. Mamy tu też bardziej nowoczesne projekty.
Zaczynamy zwiedzanie od części historycznej, w której jest ślad dokonań zakładu – dyplomy, medale i odznaczenia przyznane zakładowi na polskich i światowych wystawach za najwyższy poziom wykonywanych dzieł.
Główną częścią muzeum jest pracownia, czyli ta żywa przestrzeń, gdzie grupy zwiedzające pod opieką przewodnika mogą obserwować proces powstawania witraży. Wchodząc w tę część, krok po kroku możemy obserwować cały proces, czyli od projektów w skali 1:10, przez projekty w skali 1:1 aż po krojenie szkła – to jest ta pierwsza część, a druga jest na górze.
W malarni, czyli górnej części, najmocniej widać to, że kamienica była zbudowana dla potrzeb pracowni. Bowiem dla producenta witraży istotne do pracy są matowe szyby skierowane na stronę północną, a tu mamy duże okna po północnej stronie kamienicy. Tutaj wykonujemy malowanie, wypalanie i oprawę. Chociaż nie zawsze malowanie jest konieczne – pracujemy też na szkle, które jest barwione już na etapie produkcji.
Po zobaczeniu części technicznej, pokazujemy zwiedzającym ekspozycję. Składają się na nią ślady tych realizacji, które były wykonywane w zakładzie przez ponad 100 lat. Kolekcję stanowią projekty, szkice i witraże, które tu powstały. Szczególnie cenny jest dla nas „Pantokrator” Matejki – oryginał z 1921 roku oraz „Święty Florian” z 1911 roku. Te dzieła zostały odświeżone w pracowni, są po renowacji.
Zakład funkcjonuje tak, że wszystkie witraże, które tu są produkowane, wyjeżdżają stąd i już nigdy nie wracają. Poza wyjątkami, czyli takimi, które były np. wykonane na wystawy. Dlatego prezentujemy ich projekty w skali 1:1.
Ile zajmuje zwiedzanie?
Standardowe zwiedzanie zajmuje 40-60 minut. Ma ono formę opowieści, którą snuje przewodnik, więc czas zależy również od tego, na ile grupa jest zainteresowana. Zwiedzających oprowadzają osoby przeszkolone. Zwiedzanie ma charakter otwarty, zawsze można dopytać o coś i uzyskać szersze informacje.
Czy frekwencja dopisuje?
Cóż, jeszcze kilka lat temu nie można tu było w ogóle wejść, bo była to tylko pracownia. Jak założyliśmy muzeum, to wprowadziliśmy zwiedzanie tylko dla grup zorganizowanych po wcześniejszej rezerwacji terminu. Teraz próbujemy się otworzyć, bo jednak było bardzo dużo osób indywidualnych, które chciały wejść, a nie miały takiej możliwości. Wprowadziliśmy zatem kilka wybranych godzin w ciągu tygodnia, kiedy można przyjść i przewodnik już czeka. Teraz spodziewamy się, że zwiedzających będzie więcej. Musimy jednak pamiętać, że to nie jest jedynie muzeum – przede wszystkim jest to pracownia, więc nie możemy wpuszczać ludzi byle kiedy i bez przewodników, gdyż zaburzaliby oni proces pracy nad witrażami.