Stowarzyszenie "Fanatycy Widzewa" domaga się od wojewody Małopolski Jerzego Millera zwrotu ponad 50 tys. zł kosztów poniesionych w związku z wyjazdem kibiców do Krakowa. Fani łódzkiego klubu nie mogli wejść na stadion im. Henryka Reymana z powodu decyzji wojewody o zamknięciu sektorów przeznaczonych dla gości.
Decyzja wojewody była pokłosiem zachowania szalikowców Legii Warszawa, którzy w czasie spotkania poprzedzającego mecz z Widzewem odpalili sporą ilość zabronionej na stadionach piłkarskich pirotechniki. Jerzy Miller uznał, że za wybryki warszawian jako organizator odpowiada Wisła Kraków i ukarał ją zamknięciem sektorów.
Rykoszetem oberwali fani Widzewa, którzy mimo to pojawili się w Krakowie. W sile ponad tysiąca osób protestowali przed trybuną od strony Al. 3 maja. Teraz domagają się od wojewody zwrotu poniesionych kosztów.
"Kibice gości, tj. klubu sportowego RTS Widzew Łódź w żaden sposób swoim zachowaniem nie uzasadniali decyzji wojewody. Co więcej, spełnili wszelkie wymagania dotyczące zakupu biletów na przedmiotowy mecz pomiędzy ww. klubami. W żaden sposób nie wpłynęli na negatywną ocenę stanu bezpieczeństwa i porządku publicznego, o których mowa w ustawie" - czytamy w wezwaniu do zapłaty adresowanym do Jerzego Millera.
Stowarzyszenie zwraca również uwagę na fakt, że decyzja administracyjna została wydana zbyt późno (na dwa dni przed meczem). Spowodowało to niemożliwą do uniknięcia stratę finansową. Chodzi m.in. o umowę wynajęcia pociągu od PKP, opiewającą na kwotę 48,5 tys zł. A także półtora tysiąca zł za specjalnie przygotowaną oprawę. W sumie, wraz odsetkami 50 095,36 zł. Jeśli kwota nie zostanie przelana na wskazane przez nich konto w ciągu siedmiu dni, zamierzają dochodzić swoich praw przed sądem.
Komentarza Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego nie udało nam się uzyskać. Urzędnicy twierdzą, iż pismo od Stowarzyszenia "Fanatycy Widzewa" jeszcze nie wpłynęło. Do tego czasu nie zamierzają komentować roszczeń łódzkich fanów.
Pełna treść pisma przesłanego wojewodze Małopolski dostępna jest TUTAJ.
Decyzja wojewody była pokłosiem zachowania szalikowców Legii Warszawa, którzy w czasie spotkania poprzedzającego mecz z Widzewem odpalili sporą ilość zabronionej na stadionach piłkarskich pirotechniki. Jerzy Miller uznał, że za wybryki warszawian jako organizator odpowiada Wisła Kraków i ukarał ją zamknięciem sektorów.
Rykoszetem oberwali fani Widzewa, którzy mimo to pojawili się w Krakowie. W sile ponad tysiąca osób protestowali przed trybuną od strony Al. 3 maja. Teraz domagają się od wojewody zwrotu poniesionych kosztów.
"Kibice gości, tj. klubu sportowego RTS Widzew Łódź w żaden sposób swoim zachowaniem nie uzasadniali decyzji wojewody. Co więcej, spełnili wszelkie wymagania dotyczące zakupu biletów na przedmiotowy mecz pomiędzy ww. klubami. W żaden sposób nie wpłynęli na negatywną ocenę stanu bezpieczeństwa i porządku publicznego, o których mowa w ustawie" - czytamy w wezwaniu do zapłaty adresowanym do Jerzego Millera.
Stowarzyszenie zwraca również uwagę na fakt, że decyzja administracyjna została wydana zbyt późno (na dwa dni przed meczem). Spowodowało to niemożliwą do uniknięcia stratę finansową. Chodzi m.in. o umowę wynajęcia pociągu od PKP, opiewającą na kwotę 48,5 tys zł. A także półtora tysiąca zł za specjalnie przygotowaną oprawę. W sumie, wraz odsetkami 50 095,36 zł. Jeśli kwota nie zostanie przelana na wskazane przez nich konto w ciągu siedmiu dni, zamierzają dochodzić swoich praw przed sądem.
Komentarza Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego nie udało nam się uzyskać. Urzędnicy twierdzą, iż pismo od Stowarzyszenia "Fanatycy Widzewa" jeszcze nie wpłynęło. Do tego czasu nie zamierzają komentować roszczeń łódzkich fanów.
Pełna treść pisma przesłanego wojewodze Małopolski dostępna jest TUTAJ.