Od 22 listopada w Muzeum Armii Krajowej zwiedzający będą mogli zobaczyć wystawę poświęconą wojennym dziejom braci Krajewskich. Ich historia przypomina filmową opowieść o „Szeregowcu Ryanie”.
Wystawa „Bracia Krajewscy w walce. Pokąd sił nam starczy” przedstawia historię czterech braci, którzy walczyli o niepodległą Polskę. Gdy wybuchła II wojna światowa, bez wahania stanęli w obronie wolności i ojczyzny. Niestety tylko jeden z nich przetrwał wojenną zawieruchę.
– To przypomina amerykańską historię braci Niland, znaną z głośnego, oscarowego filmu Stevena Spielberga „Szeregowiec Ryan”. Amerykanie zrobili z tego wielką opowieść, Niemcy mają podobną historię, Francuzi również, a my Polacy mamy braci Krajewskich – powiedział podczas konferencji prasowej Krzysztof Krajewski-Siuda, członek rodziny i współautor wystawy.
Wojenne dzieje braci Krajewskich
15 września 1939 roku w bitwie w obronie Warszawy został postrzelony Marian Krajewski. Zmarł dwa dni później. Rzeczy, które miał w kieszeniach munduru, trafiły po jego śmierci do rodziny, zawinięte w prześcieradło.
Tydzień po śmierci Mariana z ręki snajpera zginął jego brat Leon, a po kilku miesiącach w Zamościu został zamordowany Władysław.
Z życiem uszedł tylko Jerzy, najmłodszy z braci. Gdy wybuchła II wojna światowa miał zaledwie 17 lat, dlatego też nie został zmobilizowany. Zaangażował się jednak w działalność konspiracyjną, a następnie walczył w Armii Krajowej w zgrupowaniu „Ponury – Nurt”.
Z dramatycznymi dziejami rodziny Krajewskich zwiedzający będą mogli się zapoznać, odwiedzając najnowszą wystawę w Muzeum AK. To także okazja, by po raz pierwszy zobaczyć unikatowe pamiątki rodzinne.
– Półtora roku temu przyjechała do mnie ciocia, córka najmłodszego z braci, i przywiozła pamiątki dla mojego syna, by kolejne pokolenie zachowało pamięć o tamtych ludziach i wydarzeniach. Otworzyliśmy wtedy depozyt ze Szpitala Ujazdowskiego. To były rzeczy wyciągnięte z munduru żołnierza, który zginął w obronie Warszawy, Mariana Krajewskiego. Wśród nich jeden nieśmiertelnik, kalendarzyk z 1939 roku, zdjęcie dziewczyny, dokumenty pokazujące jego aktywność studencką, a także list, który wysłał do niego starszy brat, życząc mu by wrócił z wojny z gwiazdką oficerską, a on dostał kulę zamiast gwiazdki. To mnie poruszyło. Pomyślałem wtedy, że to nie jest tylko nasza prywatna, rodzinna historia, że warto o tym opowiedzieć – wyjaśnił Krzysztof Krajewski-Siuda.
Niepodległościowe DNA
Ekspozycja, oprócz historii braci, prezentuje także losy innych członków rodziny Krajewskich, zaangażowanych w działalność Armii Krajowej, w tym konspiratorek i łączniczek. Jedną z nich jest 95-letnia Danuta z Romanowskich ps. „Danka”, żona ocalałego z wojny Jerzego Krajewskiego.
– Oprócz osi horyzontalnej, mamy oś wertykalną. Sięgamy do poprzednich pokoleń. Wyjaśniamy, skąd się wzięła taka postawa, to niepodległościowe DNA, ale pokazujemy też, jak pamięć o tym pokoleniu wojennym jest przekazywana. To kobiety były tym wektorem pamięci i tożsamości rodzinnej – zaznaczył Krzysztof Krajewski-Siuda.
Nestorka rodu została uhonorowana przez szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jana Józefa Kasprzyka medalem Pro Bono Poloniae.
Wystawa „Bracia Krajewscy w walce. Pokąd sił nam starczy” będzie dostępna dla zwiedzających do 2 czerwca 2024 roku. To nie tylko historia rodziny Krajewskich, ale także uniwersalna opowieść o wielu polskich rodzinach, które zaangażowały się w walkę o niepodległość.
– Zachęcam do zwiedzania tej wystawy, bo to historia dwóch ostatnich wieków i niezwykłych ludzi. Ludzi szlachetnych i prawych. Wielu z nich oddało swoje życie idei niepodległości, a dzisiaj naszym obowiązkiem jest wspierać takie inicjatywy i pamiętać – podkreślił Jarosław Szarek, dyrektor Muzeum Armii Krajowej.