News LoveKraków.pl

Zostawi Kraków z ponad 6,5-miliardowym długiem. Jak poradzi sobie z tym nowy prezydent?

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Oszczędności, pozyskanie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, a także ukrócenie bezsensownych wydatków. Kandydaci na prezydenta Krakowa mają pomysły, jak pokierować miastem z gigantycznym długiem.
Zadłużenie miasta jest niczym innym jak sumą kredytów, pożyczek oraz wyemitowanych obligacji. W przypadku Krakowa dług wynosi obecnie ponad 6,5 mld zł. Ostatnia rata zadłużenia zostanie spłacona w 2043 roku. Deficyt budżetowy to z kolei ujemna różnica pomiędzy dochodami a wydatkami gminy. W tym momencie stolica Małopolski ma go na poziomie blisko 529 mln zł.

W ostatnich miesiącach z ust radnych miejskich niejednokrotnie było słychać, że finansowo miasto stoi nad przepaścią, a duży deficyt budżetowy świadczy o tym, że gminie brakuje pieniędzy na realizację bieżących zadań, jak również na zaspokajanie podstawowych potrzeb mieszkańców. Wskazywali m.in. na komunikację miejską, na której funkcjonowanie w pewnym momencie brakowało aż 340 mln zł. Urzędnicy zapewniają, że jak chodzi o tegoroczny budżet, to pieniądze na ten cel są zaplanowane „w zakresie odpowiednim do potrzeb”.

Wyjaśniają również, że budżet jest zawsze wypadkową z jednej strony ambicji i planów, a z drugiej uwarunkowań zewnętrznych, w których przychodzi go realizować. A te są trudne. Miasto wskazuje m.in. na niekorzystne reformy podatkowe, przeprowadzone przez poprzedni rząd, które uszczupliły wpływy z PIT. Urzędnicy podkreślają też, że rosną koszty inwestycji, bo zdrożały materiały budowlane i robocizna. Miasto twierdzi, że pomóc mogą odblokowane pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Magistrat zauważa też, że agencja ratingowa S&P Global Ratings potwierdziła długoterminową ocenę wiarygodności kredytowej Krakowa i oceniła perspektywę miasta jako stabilną.

Oszczędności i pieniądze z KPO

Nowy prezydent, niezależnie od tego, kto nim zostanie, będzie miał trudne zadanie. Mówi się wręcz, że w obliczu ogromnego długu i dużego deficytu budżetowego miasto będzie musiało funkcjonować w trybie awaryjnym. Czy zabraknie pieniędzy na realizację nowych, dużych inwestycji? Wydaje się, że w ich przypadku bez pieniędzy z KPO się nie obejdzie. Zapytaliśmy kandydatów na prezydenta, jaki wpływ na działalność gminy może mieć dług oraz deficyt i jak zamierzają uporać się z tymi problemami?

Aleksander Miszalski z Koalicji Obywatelskiej, jeśli zostanie prezydentem, planuje przeprowadzić audyt finansowy w magistracie. – Wyniki będą podstawą do prawidłowej oceny sytuacji – podkreśla. Przekonuje, że do zadłużenia miasta przyczyniły się niewątpliwie rządy Prawa i Sprawiedliwości. Jak zamierza uporać się z tym problemem? M.in. pozyskując pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy. Miszalski nie ukrywa również, że potrzebne będą oszczędności.

Jego kontrkandydat Łukasz Gibała przekonuje z kolei, że biorąc pod uwagę wspomniany deficyt budżetowy oraz zadłużenie Krakowa, inwestycje w mieście muszą być szyte na miarę. – Jeśli zostanę prezydentem, będą dopasowane do realnych potrzeb – twierdzi lider Krakowa dla Mieszkańców. I dodaje: – W obecnej sytuacji należy skupić się na pozyskiwaniu dotacji zewnętrznych: z Unii Europejskiej i od rządu. Ponadto urząd musi przestać być przechowalnią dla polityków z partyjnymi legitymacjami oraz wysokimi pensjami.

Zwraca uwagę, że przez ostatnie lata obecne władze Krakowa stosowały inżynierię finansową, polegającą na przesuwaniu zadłużenia do spółek miejskich. – Jeśli zsumujemy więc realny dług, otrzymamy wartość około 10 miliardów złotych. To ogromna suma, która – jeśli by utrzymać obecne podejście do miejskich finansów – ograniczyłaby zdolność miasta do finansowania np. inwestycji ze środków zewnętrznych, w których wymagany jest wkład własny – komentuje dla nas Łukasz Gibała.

Jego zdaniem do zadłużenia miasta na ponad 6,5 mld zł przyczyniły się: niegospodarność, przeskalowanie inwestycji, a także niewystarczające wykorzystywanie zewnętrznych źródeł finansowania. – Koronnymi przykładami zbędnych wydatków są choćby spółka Kraków5020 i druga miejska telewizja za ponad 20 milionów złotych czy słynna ławka na placu Biskupim za ćwierć miliona. Wiele inwestycji było przeskalowanych, realizowanych z niepotrzebnym rozmachem, tak jak trasa Łagiewnicka za niemal miliard złotych – podkreśla kandydat na prezydenta.