Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków zmarnowały szansę na awans do Final Eight Euroligi już po dwóch meczach play-offs. W kompromitującym stylu przegrały we własnej hali z Bourges Basket 38:50 (6:21, 12:7, 9:9, 11:13). - Nie mam pojęcia jak można nie wygrać we własnej hali, jeśli przeciwnik rzuca zaledwie 50 punktów? Trudno to w ogóle skomentować - grzmiał trener Jose Hernandez.
O tym, że główną siłą Białej Gwiazdy jest Tina Charles nikogo nie trzeba przekonywać. Do tej pory nie zdarzyło się jednak, by dysproporcja pomiędzy nią a resztą zawodniczek była aż tak drastyczna. Amerykanka zakończyła mecz z 28 punktami, co stanowi 73,6% całej zdobyczy Wisły! Miała prawo poczuć się jak Michael Jordan w filmie "Space Jam", otoczony postaciami z Looney Tunes. Nie zdziwimy się, jeśli kiedyś we wspomnieniach napisze, iż w trakcie spotkania zastanawiała się, kiedy z wiślackiej szatni wyjdzie Królik Buggs i zaczepi ją swoim słynnym "What's up, doc?"
Podobne skojarzenia można mnożyć, ale bardziej wymowne będą statystyki. Charles trafiła 12 z 22 rzutów z gry. Pozostałe sześć wiślaczek... 3 z 31. Żadnej nie udało się przekroczyć bariery 4 "oczek". - Nasz atak opiera się na Tinie. Brakuje nam przez to pewności siebie, choć nie jest to dla nas żadnym wytłumaczeniem - szukała przyczyn Daria Mieloszyńska. Jedna z trzech, które poza Charles przyłożyły rękę do końcowego wyniku celnym rzutem z gry. Jej linię obrony możnaby przyjąć gdyby nie fakt, że kilka dni wcześniej znakomity mecz potrafiła zagrać Paulina Pawlak, a solidny Justyna Żurowska i Anke DeMondt.
Dziś wszystkie wyglądały jakby po raz pierwszy trzymały piłkę do koszykówki. Belgijka biła rekordy nieskuteczności, trafiając ledwie raz na trzynaście prób. Można się spierać, czy to większy "wyczyn", niż dorobek Żurowskiej: 0/4 w ciągu 25 minut. Jednak byłoby to już kopaniem leżącego. Wystarczająco dużo wstydu wiślaczki najadły się w hali, przed ok. dwoma tysiącami kibiców.
Oby to uczucie podziałało na nie mobilizująco, bo sprawa awansu do Final Eight pozostaje otwarta. Szukając pozytywów należy zauważyć, że w obu spotkaniach potrafiły utrzymać rywalki na bardzo niskim poziomie punktowym. Smak zwycięstwa w niegościnnej francuskiej hali także zdążyły poznać. A równie beznadziejny występ już chyba nie może się powtórzyć. - Szanse obu drużyn oceniam na 50 - 50. Wprawdzie zagramy we własnej hali, ale przecież... dopiero tam przegrałyśmy - twierdzi Valerie Garnier, trener francuskiego teamu.
Zaś Jose Hernandez jasno wskazał na kogo w decydującym spotkaniu liczy najbardziej: - Mam nadzieję, że Alana Beard zdąży się wykurować, choć dziś trudno to przesądzić. Jednego dnia lekarze mówią, że potrzebuje tygodnia odpoczynku, innego, że dwóch. Beard na moment zdjęła dziś dres i uczestniczyła w rozgrzewce. W trakcie meczu nie podniosła się jednak z ławki. Sztab medyczny Wisły będzie miał więc pracowite cztery dni. Jeśli uda się doprowadzić kontuzjowane kolano Amerykanki do stanu używalności, ekipa z Krakowa wyruszy do Bourges w odrobinę lepszych nastrojach.
Wisła Can-Pack Kraków - Bourges Basket 38:50 (6:21, 12:7, 9:9, 11:13)
Wisła: Charles 28 (15 zb.), Mieloszyńska-Zwolak 3, DeMondt 2 (5 zb.), Pawlak 2, Horti 2, Żurowska 1 (5 zb.), Krężel 0
Bourges: Miyem 11 (9 zb.), Kaltsidou 11, Coleman 10 (12 zb.), Ndongue 8 (7 zb.), Dumerc 3 (9 zb.), Krawczyk 3, Skrba 2, Diallo 2, Bernies 0
O tym, że główną siłą Białej Gwiazdy jest Tina Charles nikogo nie trzeba przekonywać. Do tej pory nie zdarzyło się jednak, by dysproporcja pomiędzy nią a resztą zawodniczek była aż tak drastyczna. Amerykanka zakończyła mecz z 28 punktami, co stanowi 73,6% całej zdobyczy Wisły! Miała prawo poczuć się jak Michael Jordan w filmie "Space Jam", otoczony postaciami z Looney Tunes. Nie zdziwimy się, jeśli kiedyś we wspomnieniach napisze, iż w trakcie spotkania zastanawiała się, kiedy z wiślackiej szatni wyjdzie Królik Buggs i zaczepi ją swoim słynnym "What's up, doc?"
Podobne skojarzenia można mnożyć, ale bardziej wymowne będą statystyki. Charles trafiła 12 z 22 rzutów z gry. Pozostałe sześć wiślaczek... 3 z 31. Żadnej nie udało się przekroczyć bariery 4 "oczek". - Nasz atak opiera się na Tinie. Brakuje nam przez to pewności siebie, choć nie jest to dla nas żadnym wytłumaczeniem - szukała przyczyn Daria Mieloszyńska. Jedna z trzech, które poza Charles przyłożyły rękę do końcowego wyniku celnym rzutem z gry. Jej linię obrony możnaby przyjąć gdyby nie fakt, że kilka dni wcześniej znakomity mecz potrafiła zagrać Paulina Pawlak, a solidny Justyna Żurowska i Anke DeMondt.
Dziś wszystkie wyglądały jakby po raz pierwszy trzymały piłkę do koszykówki. Belgijka biła rekordy nieskuteczności, trafiając ledwie raz na trzynaście prób. Można się spierać, czy to większy "wyczyn", niż dorobek Żurowskiej: 0/4 w ciągu 25 minut. Jednak byłoby to już kopaniem leżącego. Wystarczająco dużo wstydu wiślaczki najadły się w hali, przed ok. dwoma tysiącami kibiców.
Oby to uczucie podziałało na nie mobilizująco, bo sprawa awansu do Final Eight pozostaje otwarta. Szukając pozytywów należy zauważyć, że w obu spotkaniach potrafiły utrzymać rywalki na bardzo niskim poziomie punktowym. Smak zwycięstwa w niegościnnej francuskiej hali także zdążyły poznać. A równie beznadziejny występ już chyba nie może się powtórzyć. - Szanse obu drużyn oceniam na 50 - 50. Wprawdzie zagramy we własnej hali, ale przecież... dopiero tam przegrałyśmy - twierdzi Valerie Garnier, trener francuskiego teamu.
Zaś Jose Hernandez jasno wskazał na kogo w decydującym spotkaniu liczy najbardziej: - Mam nadzieję, że Alana Beard zdąży się wykurować, choć dziś trudno to przesądzić. Jednego dnia lekarze mówią, że potrzebuje tygodnia odpoczynku, innego, że dwóch. Beard na moment zdjęła dziś dres i uczestniczyła w rozgrzewce. W trakcie meczu nie podniosła się jednak z ławki. Sztab medyczny Wisły będzie miał więc pracowite cztery dni. Jeśli uda się doprowadzić kontuzjowane kolano Amerykanki do stanu używalności, ekipa z Krakowa wyruszy do Bourges w odrobinę lepszych nastrojach.
Wisła Can-Pack Kraków - Bourges Basket 38:50 (6:21, 12:7, 9:9, 11:13)
Wisła: Charles 28 (15 zb.), Mieloszyńska-Zwolak 3, DeMondt 2 (5 zb.), Pawlak 2, Horti 2, Żurowska 1 (5 zb.), Krężel 0
Bourges: Miyem 11 (9 zb.), Kaltsidou 11, Coleman 10 (12 zb.), Ndongue 8 (7 zb.), Dumerc 3 (9 zb.), Krawczyk 3, Skrba 2, Diallo 2, Bernies 0