Hala sportowa podzieliła mieszkańców Nowej Huty

Os. Szklane Domy fot. Mapy Google

Chodzi o obiekt mający powstać przy Szkole Podstawowej nr 88 na osiedlu Szklane Domy. Plany jej budowy sięgają początków dekady, jednak od tego czasu sprawa przycichła. W międzyczasie, tuż przy ogrodzeniu szkoły powstał blok. I tu leży pies pogrzebany.

Szkoła Podstawowa nr 88 to stary budynek, pamiętający narodziny Nowej Huty. Jej dyrekcja boryka się z problemami typowymi dla budowanych w latach 50. placówek. Jednym z najuciążliwszych jest ciasnota.

– Jesteśmy dużą szkołą, mamy 507 uczniów w 23 oddziałach. Realizujemy 120 godzin wychowania fizycznego w tygodniu, dziennie to 22 godziny. Dzieci mają zajęcia na sali gimnastycznej raz w tygodniu, uczniowie klas trzecich i sportowych ćwiczą na basenie, a reszta na boisku wielofunkcyjnym. Ale to uzależnione jest od warunków pogodowych i stanu powietrza. Z tymi problemami borykają się wszystkie szkoły, które nie mają drugiego obiektu sportowego, proszę sobie wyobrazić, że szatnia chłopców ma 5 mkw., jak w tym przypadku mamy spełniać jakiekolwiek warunki BHP? – pyta Anna Mroczkowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 88.

Na fatalne warunki, w jakich uczniowie szkoły odbywają lekcje wf-u, skarży się Maciej Twaróg, jeden z nowohuckich aktywistów. – Jako ojciec przyprowadzający tam dziecko nigdy nie wiedziałem, czy wf jest na sali, na korytarzu czy gdzieś indziej. Na sali lekcje miały jednocześnie cztery klasy. Sam miałem zajęcia w podobnej sali – ciasno i smutno, ale to było lata temu. W przyszłym roku pójdzie tam moja córka i chciałbym, żeby moje dzieci miały bezpieczne warunki – mówi. – Gdy zobaczyłem, jaką halą dysponuje szkoła sportowa, pomyślałem sobie, że jestem w hangarze lotniczym – dodaje.

Stara Huta vs. Nowa Huta

Pomysł na budowę drugiej hali sportowej przy szkole zrodził się w 2012 roku. Od tego czasu w tej sprawie niewiele się działo. Znacząco zmieniło się za to sąsiedztwo szkoły. Zaledwie kilka metrów od jej ogrodzenia deweloper wybudował kilkupiętrowy blok. Wybudował, a raczej przebudował istniejący budynek, chodzi bowiem o wzbudzającą spore kontrowersje nadbudowę socrealistycznego, parterowego budynku.

O szkolnej inwestycji zrobiło się głośno, gdy miasto przystąpiło do uchwalenia planu miejscowego dla centrum Nowej Huty, uwzględniającego rejon os. Szklane Domy.

Projekt dokumentu, który uzyskał pozytywną opinię Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska, przewiduje budowę obiektów sportowych na działkach należących do szkoły. Można w nim przeczytać, że nowy budynek mógłby być wysoki maksymalnie na 14 metrów, zaś nieprzekraczalna linia zabudowy pokrywa się dokładnie z istniejącą granicą terenu podstawówki, to jest około pięciu metrów od ścian bloku.

I to właśnie te zapisy w projekcie wzburzyły nowych lokatorów, których zdaniem, proponowane przez miasto rozwiązania w przyszłości mogą być brzemienne w skutkach. Nowym nowohucianom nie podoba się zarówno dopuszczona w planie wysokość hali, jej powierzchnia i mała odległość od okien.

Ich nieformalnym rzecznikiem stał się radny Stanisław Rachwał z Prawa i Sprawiedliwości, który w sprawie zapisów planu miejscowego złożył do prezydenta interpelację. Pyta w niej m.in. o kwestie zacienienia deweloperskiej inwestycji, o raport oddziaływania na środowisko, który jego zdaniem pomija kwestie uciążliwości budowy na sąsiednie budynki i bezpieczeństwo przeciwpożarowe, gdyby hala powstała.

Zdaniem Rachwała inwestycja w formie dopuszczonej w planie miejscowym, uniemożliwi dojazd i ewakuację mieszkańców bloku mających lokale w jego wschodniej części. W interpelacji przywołuje opinie lokatorów bloku, którzy postulują, by nowa hala powstała w miejscu istniejącej sali gimnastycznej lub oddanego w 2012 roku orlika w rozmiarach mniejszych, niż przewiduje to plan.

W interpelacji Rachwał stwierdza, że „w chwili obecnej próbuje się wcisnąć na siłę budynek hali w małą przestrzeń pomiędzy budynkiem 2a a istniejącym boiskiem szkolnym”.

Problem w tym, że o budowie hali mówiło się na długo przed tym, jak w sąsiedztwie szkoły powstał kontrowersyjny blok. Postawa radnego oburza wspomnianego Macieja Twaroga. – Wspierał budowę hali, a gdy doszło do blokowania hali wyparł się, dlatego apeluję do mieszkańców Nowej Huty: patrzcie, kogo wybieracie – stwierdza.

Dodaje, że ma żal do „nowych” nowohucian. – Ludzie, którzy zamieszkali w tym bloku odważyli się na coś takiego. Blokują niezbędną inwestycję i cofają w czasie miejsce, do którego się wprowadzili, a przecież musimy pchać to do przodu. Zawsze postrzegałem nowe transfery do Nowej Huty jako coś cennego, ci ludzie dają z siebie bardzo dużo, a tu jest kontra, której nie pojmuję i to bardzo mnie zabolało – mówi z żalem. – Graniczne wymiary hali podano dla potrzeb stworzenia planu. To jeszcze niczego nie przesądza, bo na etapie projektowania możemy rozwiązać pewne kwestie np. wysokości. Skoro w bloku są garaże podziemne, to również hala mogłaby zejść częściowo poniżej poziomu gruntu, przez co byłaby niższa – tłumaczy.

Odnosi się także do postawy mieszkańców w czasie magistrackich konsultacji. – Mieszkańcy bloku byli u mnie w szkole, zobaczyli obiekt i stwierdzili, że hala jest potrzebna, podkreślali jednak, że nie chcą jej przed swoim blokiem. Natomiast w magistracie kwestionowali konieczność budowy hali, twierdzili, że w szkołach obok są takie obiekty. Otóż prostuję: nie ma – zapewnia.

Zamieszanie wokół nieistniejącej hali pokazuje, jak bardzo potrzebne jest uchwalanie miejscowych planów, a każda zwłoka w tym procesie może doprowadzić do takich kuriozalnych sytuacji. Dla deweloperów liczy się przede wszystkim zysk. Planując inwestycje, nie oglądają się na istniejące otoczenie i z pełną premedytacją wykorzystują luki w planowaniu przestrzennym, co pokazują koronne przykłady Avii czy chaotycznych, niespójnych i niefunkcjonalnych osiedli na Ruczaju czy Górce Narodowej.

Winni są także sami kupujący, którzy, decydując się na zakup mieszkania, nie myślą o tym, co będzie, gdy w przyszłości plan zostanie uchwalony. W tym przypadku zawiódł też magistrat. Pomimo iż centrum „starej” Nowej Huty objęte jest ochroną konserwatorską, konserwator wydał zgodę na nadbudowę, całkowicie zmieniającą układ przestrzenny osiedla, bo nowy blok pasuje do istniejącej zabudowy jak pięść do nosa.

Na toczącym się sporze stracą wszyscy, starzy mieszkańcy Nowej Huty, nowi przybysze, a przede wszystkim dzieci. Lokatorzy bloku stając okoniem przed planowaną inwestycją, nie myślą o tym, że za kilka lat ich własne pociechy mogą trafić do szkoły, której infrastruktura pamięta radosne czasy nowohuckich pionierów.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta