Kraków chce rządowych pieniędzy

Jacek Majchrowski fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Największe polskie miasta domagają się od rządu zwrotu kosztów poniesionych w związku z reformą edukacji.

Jak zaznacza biuro prasowe Urzędu Miasta Krakowa, chodzi o wydatki poniesione w 2017 roku, ponieważ można je całościowo podsumować. We wtorek prezydenci dziesięciu miast, zrzeszonych w Unii Metropoli Polskich, złożyli w Ministerstwie Finansów przedsądowe wezwanie do zapłaty.

Kraków chce od rządu 4,3 miliona złotych. – To właśnie w największych miastach doszło do największej rewolucji, a wszystkie przygotowania kosztowały. Teraz chcemy zwrotu pieniędzy, dzięki którym miasto zostało przygotowane do zmian w oświacie – mówi Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta Jacka Majchrowskiego.

Urzędnicy wyliczyli, że na kwotę ponad 4,3 milion złotych złożyło się m. in. utworzenie i doposażenie pracowni przedmiotowych, adaptacje szkolnych budynków w związku ze zwiększeniem liczby uczniów czy zmiany przeznaczenia nieruchomości zajmowanych do tej pory pod gimnazja na potrzeby szkół podstawowych.

Przedstawiciele biura prasowego UMK podkreślają, że Kraków na reformę edukacji w 2017 roku wydał prawie 5,3 mln zł. Od tej kwoty odliczyli 970 tys. zł, które miasto otrzymało w ramach rezerwy subwencji oświatowej.

Monika Chylaszek dodaje, że jeśli przedsądowe wezwanie do zapłaty nie przyniesie skutków, to kolejnym krokiem może okazać pozew zbiorowy dziesięciu największych miast.

Paweł Jurek, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów w rozmowie z LoveKraków.pl mówi, że korespondencja skierowana przez samorządy będzie prawdopodobnie przekazana do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Jednak podkreśla, że resort czeka jeszcze na analizę prawną.

Przypomnijmy, że władze Krakowa w grudniu 2018 roku wygrały już jedną sprawę ze skarbem państwa. Z budżetu państwa miasto otrzyma prawie cztery miliony złotych za zadania zlecone przez rząd.