Sprawa tajemniczego zaginięcia wyjaśniła się w poniedziałek przed południem. – Około godziny 10:51 pracownik elektrowni wodnej Dąbie na Wiśle w Krakowie telefonicznie powiadomił policję, że na powierzchni rzeki unosi się ludzkie ciało. Chwilę wcześniej, po wyłączeniu hydrozespołu zauważył, że spod wody wypłynęły zwłoki mężczyzny i zatrzymały się na wysokości sąsiadującego urządzenia tego typu – mówi Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Na miejsce skierowano policjantów Komisariatu Wodnego, pluton alarmowy Oddziału Prewencji Policji a także policjantów z Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. Powiadomiono również straż pożarną i pogotowie ratunkowe.
Wygląd zwłok, charakterystyczny ubiór, obrączka i zegarek wskazywały na duże prawdopodobieństwo, że chodzi o zwłoki zaginionego Piotra Kijanki. Ciało mężczyzny przewieziono do ZMS CM UJ w Krakowie.
We wtorek, podczas przeprowadzania sekcji zwłok przy mężczyźnie znaleziono telefon komórkowy, portfel z gotówką, kartami płatniczymi i dokumentami wystawionymi na nazwisko poszukiwanego. – W godzinach popołudniowych nastąpiło okazanie zwłok matce i żonie Piotra Kijanki. Kobiety rozpoznały i zidentyfikowały jego ciało – dodaje Gleń.
Przyczyny i okoliczności śmierci Piotra Kijanki bada Prokuratura Rejonowa Kraków – Śródmieście Wschód.