Abp Marek Jędraszewski znów o „ideologii LGBT” i aborcji. „Ludzie nie wiedzą, że są chorzy”

Programy szkolne mające deprawować już od przedszkola, kobiety zabijające własne dzieci, hormonalna antykoncepcja, radykalny feminizm i teoria płci. Trwa Kongres dla Małżeństwa i Rodziny, podczas którego abp Jędraszewski stwierdził m.in., że ludzie dla których „ideologia LGBT” to norma „nie wiedzą że są chorzy, chorzy duchowo”.

W Krakowie trwa kilkudniowy Międzynarodowy Kongres dla Małżeństwa i Rodziny. Wśród gości jest m.in. arcybiskup Utrechtu, kard. Willem J. Eijk, prof. Aude Suramy z Instytutu Katolickiego w Tuluzie, czy włoski duchowny ks. prof. Livio Melina. Nie zabrakło też abp. Marka Jędraszewskiego, który już podczas oficjalnego powitania gości mówił o „ideologii gender”, nawiązując do opublikowanego 30 lat temu Listu do Rodzin papieża Jana Pawła II.

– Rodzina jest tą drogą, pierwszą i z wielu względów najważniejszą. Jest drogą powszechną, pozostając za każdym razem drogą szczególną, jedyną i niepowtarzalną, tak jak niepowtarzalny jest każdy człowiek. Rodzina jest tą drogą, od której nie może on się odłączyć – przypominał słowa papieża abp Jędraszewski. I kontynuował: – Przez minione 30 lat te drogi człowieka pod wieloma względami uległy dramatycznym powikłaniom i równocześnie uwikłaniom. Stwierdzamy to z niekłamanym bólem, mając na uwadze choćby ideologię gender i związany z nią niezwykle wpływowy ruch LGBTQ, czy wprowadzanie nawet do zapisów konstytucyjnych niektórych państw aborcję, czyli zabijanie nienarodzonego jeszcze dziecka jako prawo kobiety. Tym samym jeszcze bardziej, wprost instytucjonalnie, zagrożona została instytucja rodziny.

W czasie pierwszej sesji plenarnej metropolita krakowski wygłosił referat poświęcony ojcostwu, zwracając za Emmanuelem Levinasem uwagę, że „bycie ojcem bynajmniej nie redukuje się do zapłodnienia kobiety i przyczynienia się do poczęcia dziecka”, ma za to wymiar metafizyczny i wiąże się z odpowiedzialnością. Podkreślał też, że dziecko nie może być pojmowane jako własność ojca, ani być czymś, co wynagrodziłoby mu kiedyś jego osobiste niepowodzenia.

„Chorzy duchowo”

Kolejne wystąpienie abp. Jędraszewskiego miało miejsce podczas mszy w kościele Nawrócenia św. Pawła Apostoła na Stradomiu. Przewodniczący jej metropolita mówił o uzdrowieniu trędowatych, podkreślając, że nasuwa mu to wiele analogii „patrząc na współczesną sytuację kulturową świata, w której żyje się jakby pana Boga nie było”.

– Ludzie, w dużej większości przynajmniej, nawet nie wiedzą, że są chorzy. Że są chorzy duchowo. Bo dla nich ideologia LGBT, czy aborcja, czy eutanazja, to już norma. Tak to jest. To ci, którzy próbują przeciwko temu protestować, jawią się jako chorzy. I także społeczeństwo, jakżeż odmienne od tamtego z czasów chrystusowych, to społeczeństwo współczesne używa wszystkich możliwych środków, by ludzi utrzymać w stanie niewiedzy, że chorują. To wpływ mediów, to tak a nie inaczej skonstruowane granty naukowe warunkowane mniej lub bardziej jasnym opowiedzeniem się za tymi ideologiami. To programy szkolne, począwszy już od przedszkola, które mają deprawować. To wpisanie, jak mówiliśmy już dzisiaj w konstytucje niektórych krajów aborcji jako prawa wolności. Dzisiaj kobiety mają prawo do zabijania własnych dzieci. I biada gdyby ktoś im tego zabronił, bo łamie konstytucje. I w konsekwencji nie ma wołania o ratunek, raczej tylko pogłębiania poczucia beznadziei, smutku, u niektórych depresji. I tym bardziej nie ma wołania wdzięczności wobec Boga, bo komu mamy dziękować i za co dziękować? Za takie życie, jakie jest? – pytał abp Jędraszewski.

I podkreślał, że na tym tle widać sens jasnej postawy chrześcijańskiej, która „musi być wyraźnym znakiem sprzeciwu dla tego świata”, który jednocześnie „daje nadzieję temu na światu na lepsze, sensowniejsze życie”.

Seks dla prokreacji

Podczas kongresu w czasie drugiej sesji plenarnej można też było posłuchać wykładu kard. Eijka, który z kolei mówił m.in. o tym, że obecnie Kościół rzymskokatolicki jest praktycznie jedyną instytucją na świecie, która podtrzymuje klasyczną koncepcję małżeństwa oraz klasyczne wartości i normy w dziedzinie seksualności. – Sednem jego nauczania w tej dziedzinie jest to, że istnieje ścisły związek między małżeństwem, stosunkiem seksualnym i prokreacją. Realizujemy stosunki seksualne dopiero po zawarciu związku małżeńskiego. Małżeństwo i stosunek seksualny mają na celu prokreację – podkreślał, dodając, że dla wielu osób we współczesnym społeczeństwie jest to zupełnie niezrozumiałe, ponieważ dzięki hormonalnym środkom antykoncepcyjnym można uniknąć zajścia w ciążę, dzięki sztucznej prokreacji możliwe jest również posiadanie dzieci poza małżeństwem, następuje też sekularyzacja społeczeństwa, rośnie też dobrobyt, co doprowadziło jego zdaniem m.in. do „indywidualistycznej kultury”.

Arcybiskup Utrechtu mówił też o emancypacji kobiet i radykalnym feminizmie, „którego jednym z postulatów jest umożliwienie kobietom i dzieciom wyboru tego, czego chcą seksualnie”, co z kolei doprowadzić miało do powstania „radykalnej teorii płci, która zakłada, że płeć, społeczna rola mężczyzn i kobiet, może być całkowicie odłączona od biologicznej seksualności”. – Oznacza to najbardziej radykalne oddzielenie małżeństwa, stosunku płciowego i prokreacji – mówił. – Teoria płci ma daleko idące implikacje dla głoszenia wiary chrześcijańskiej jako takiej. Teoria płci zaciera pojęcia mężczyzny i kobiety. Kościół głosi Boga, który objawił się jako Ojciec. Zatarcie pojęć mężczyzny i kobiety znacznie skomplikuje głoszenie wiary chrześcijańskiej w nadchodzących latach.

Jednocześnie jednak kard. Eijk nie miał wątpliwości: – Obecna kultura hiperindywidualizmu i sekularyzacji pewnego dnia upadnie. Jeśli będzie wówczas gotowa twórcza mniejszość przekonanych chrześcijan, będzie ona w stanie pokierować powstaniem nowej kultury – mówił.