– Od samego początku byłem pełen obaw, czy ten budżet da się złożyć – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Andrzej Hawranek.
Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Jest Pan zaskoczony kształtem projektu budżetu na przyszły rok?
Andrzej Hawranek, przewodniczący Komisji Budżetowej Rady Miasta Krakowa: Nie jestem zaskoczony kształtem budżetu, ale tym, że udało się go ostatecznie spiąć. Spodziewałem się planu finansowego, w którym nie znajdziemy nowych zadań, będzie jedynie kontynuacja już tych rozpoczętych.
Dlaczego jest Pan zdumiony tym, że udało się go spiąć?
Od samego początku byłem pełen obaw, czy ten budżet da się złożyć. Ułożenie budżetu jest wielkim wyzwaniem chyba dla wszystkich miast. W Tarnowie czy Lublinie cudem spięli budżet, a wynika to ze zmian wprowadzonych przez partię rządzącą, drenowania samorządów z dochodów czy dodawania kolejnych zadań bez ich finansowania. Problemem jest również sposób przekazywania pieniędzy z budżetu państwa do gmin. Niedawno mieliśmy do czynienia z tym, że Ministerstwo Finansów, które tworzy prognozę i określa wysokość miesięcznych transferów pieniędzy, przesłało do nas więcej funduszy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że te pieniądze są na zaś. Otrzymaliśmy w tym roku o ponad 50 mln złotych więcej, ale z zapowiedzią, że zostaną one zabrane z przyszłorocznych rat. Planowanie czegokolwiek jest w tym momencie jak wróżenie z fusów.
Nie jest Pan przerażony wysokością deficytu, który w tym i przyszłym roku ma wynosić po ponad miliard złotych? Nie dojdziemy do sytuacji, że zacznie się rolowanie długu?
O rolowaniu długu możemy mówić wtedy, kiedy stare zadłużenie będziemy spłacać nowym zadłużeniem. Nie jest to zjawisko naganne, bo zarówno przedsiębiorstwa, samorządy czy państwa postępują tak od wielu lat. Ważne jest to, aby dług nie narastał w taki sposób, że koszty obsługi zadłużenia byłyby nie do udźwignięcia. Duże samorządy, takie jak Kraków są znacznie dalsze od tego, żeby mieć kłopoty ze spłatą własnych zobowiązań, niż mniejsze gminy mające budżety w wysokości ok. stu milionów złotych.
Równocześnie z projektem budżetu prezydent zaproponował podwyżkę cen biletów za przejazd komunikacją miejską. Cena biletu miesięcznego dla osoby płacącej podatki w Krakowie miałaby wzrosnąć z 80 do 119 złotych. Jest na to zgoda?
Nie wiązałbym podwyżki cen biletów z problemami budżetowymi. Dochody ze sprzedaży biletów – a wynika to z wypowiedzi prezydenta – mają wzrosnąć od 30 do 50 mln złotych. Taka kwota, przy miliardowym deficycie, nie uratuje budżetu.
Mam rozumieć, że Państwo chcą zwiększenia deficytu, aby mieszkańcy nie musieli więcej płacić za bilet miesięczny?
Przypominam sobie ostatnią dyskusję dotyczącą wzrostu o kilka złotych podatku od nieruchomości. Wtedy prezydencka propozycja już budziła sprzeciw niektórych radnych. W przypadku modyfikacji cennika biletów obciążenia dla przeciętnego mieszkańca korzystającego z tramwajów czy autobusów będą wyższe miesięcznie o ok. 50 procent. We wszystkich dokumentach dotyczących strategii transportowej mamy zapisane, że priorytetowa jest komunikacja miejska, a jak to się ma do podnoszenia cen za przejazdy dla najbardziej wiernych użytkowników?
Nie widzi Pan uzasadnienia dla podnoszenia cen biletów?
Nie bardzo wiem, skąd się bierze pięćdziesięcioprocentowa podwyżka. Inflacja rok do roku według danych Głównego Urzędu Statystycznego wynosi prawie 18 procent i do 50 procent jeszcze bardzo dużo brakuje. Dodatkowo pan prezydent Andrzej Kulig w kwietniu mówił, że nie przewiduje potrzeby podnoszenia cen biletów, a od tego miesiąca do dziś inflacja wzrosła o ok. pięć procent. Nie przekonuje mnie również argument dotyczący wzrostu kosztów zakupu paliwa, bo ich cena na przestrzeni roku wzrosła o ok. 20 procent, więc nie znajduje żadnego uzasadnienia dla blisko pięćdziesięcioprocentowej podwyżki.
Prezydent nie rozmawiał wcześniej z radnymi o podwyżce? W planie finansowym na przyszły rok podwyżka cen biletów już jest uwzględniona.
Nie prowadziłem rozmów o podwyżce cen biletów. Dwa tygodnie temu, podczas posiedzenia komisji infrastruktury, pan prezydent wspólnie z dyrektorem Zarządu Transportu Publicznego zaznajomili nas z propozycją stworzenia wspólnego biletu na tramwaje, autobusy oraz pociągi kolei aglomeracyjnej. Tylko wtedy ten bilet miał kosztować 110 złotych. Myślę, że będzie bardzo trudno przekonać radnych, że należy wprowadzić podwyżkę.
Co zrobią Państwo z pieniędzmi dla spółki Kraków 5020, która zajmuje się prowadzeniem drugiej miejskiej telewizji? Prezydent podczas konferencji prasowej powiedział, że chce w przyszłym roku przeznaczyć 15 mln złotych.
Przeglądałem projekt budżetu i nie znajduje takiej pozycji. Zamierzam zapytać pana prezydenta, gdzie te pieniądze są ukryte. Jeśli znajdziemy te pieniądze – to w pierwszej kolejności będziemy je chcieli rozparcelować na inne, zdecydowanie ważniejsze potrzeby miasta i jego mieszkańców.