Więcej pieniędzy na remonty żłobków, politykę mieszkaniową czy parkingową – radni przegłosowali pierwszy autorski budżet Krakowa przygotowany przez nowego prezydenta Aleksandra Miszalskiego.
Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski (PO) stwierdził, że projekt planu finansowego na przyszły rok powstawał w warunkach „minimalnie ekstraordynaryjnych”. Wyjaśnił, że pod tym pojęciem kryje się opracowywanie budżetu w trakcie audytu oraz zmian w strukturze urzędu miasta po wyborach samorządowych.
Prezydent zmienia budżet
Do pierwotnego projektu prezydent zgłosił dwie autopoprawki. – Mamy około 100 milionów złotych więcej na inwestycje, ale też o 36 milionów złotych więcej na wydatki bieżące. Zaznaczam dla tych, którzy chcieliby krytykować zwiększenie wydatków bieżących: to nie są pieniądze na administrację. To są wydatki na remonty chodników, tworzenie miejsc parkingowych, bieżące remonty placówek, projekty kulturalne czy edukacyjne – podkreśla Aleksander Miszalski.
Polityk najwięcej czasu poświęcił jednak omówieniu dodatkowych pieniędzy na zadania inwestycyjne. Wydatki na infrastrukturę rowerową wzrosną z 39,5 mln zł w kończącym się roku do 54,3 mln zł w 2025 (wzrost o prawie 15 mln zł). Na inwestycje sportowe budżet poszybuje do 77,5 mln zł – to o ponad 20 mln zł więcej. Zamiast 29,3 mln zł na żłobki miasto przeznaczy 95,4 mln zł.
Duże inwestycje czekają również zieleń miejską. W 2024 roku wydatki wyniosły 38,1 mln zł, ale w 2025 wzrosną do 75,7 mln zł (o 37,5 mln zł więcej). Szkoły otrzymają 96 mln zł, co w porównaniu z 58,8 mln zł rok wcześniej daje wzrost o 37 mln zł. Znacznie wzrosną też środki na politykę parkingową – z 4 mln zł w 2024 do 16,8 mln zł w przyszłym roku.
W autopoprawce prezydent zarezerwował pieniądze m.in. na budowę parku kieszonkowego na Kozłówce, tor motocyklowy, oświetlenie ulicy Półłanki, stworzenie Smoczego Skweru przy ulicy Zachodniej, budowę miejsc parkingowych oraz oczyszczanie Dłubni.
Bez dużych inwestycji
– Tych zadań jest bardzo dużo. Nie wiem nawet, ile dokładnie, bo nie liczyłem. Odeszliśmy od dużych inwestycji, które pochłaniałyby 100 czy 150 milionów złotych. W zamian mamy sto inwestycji po milion albo 50 po dwa miliony złotych. Tego właśnie oczekują mieszkańcy – zaznaczył Aleksander Miszalski.
Szef klubu prezydenckiego Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Stawowy dodał: – Cieszę się, że prezydent uwzględnił wiele poprawek zgodnie z zasadą „dalej od Rynku Głównego, bliżej mieszkańców”. Jest wiele drobnych spraw, na które czekają mieszkańcy.
To stwierdzenie skrytykował wiceprzewodniczący rady z opozycyjnego klubu Kraków dla Mieszkańców. – Absolutnie się z tym nie zgadzam. Chyba że zamierzamy doprowadzić do dalszego wyludniania się Starego Miasta. Wtedy takie działanie ma sens. Powinniśmy dzielić środki sprawiedliwie między mieszkańców wszystkich dzielnic – stwierdził Łukasz Maślona.
Opozycja bez głosu
Łukasz Gibała, konkurent Miszalskiego w ostatnich wyborach, przedstawił poprawki swojego klubu, zakładające m.in. 19 mln zł na wykup terenów pod zieleń, 15 mln zł dla dzielnic i 5 mln zł więcej na remont torowisk. Większość jego wystąpienia nie była jednak słyszalna – dźwięk transmisji powrócił dopiero na koniec.
– Jesteśmy stolicą wybrzuszeń. Latem tramwaje często się wykolejają, a torowiska są w fatalnym stanie. Odgłosy akustyczne też są problemem – hałas jest piekielny. Uważamy, że dodatkowe 5 mln zł na remont torowisk to konieczność – zaznaczył Gibała.
Bez szlifierki
O konieczności lepszego dbania o infrastrukturę tramwajową mówił także Maciej Michałowski (PiS). Proponował przeznaczenie 10 mln zł na zakup szlifierki do torowisk. – Wynajem szlifierki ma kosztować minimum 9,5 mln zł, a pewnie więcej. Lepiej kupić sprzęt, który codziennie będzie pracował na krakowskich torowiskach. To byłoby neutralne finansowo – podkreślił Michałowski. Dodał, że obecny brak konserwacji torów prowadzi do mikropęknięć, które zimą tylko się pogłębiają.
Podobne stanowisko przedstawił Konrad Lukaj, radny z Bronowic. Przypomniał, że pomysł poparło już osiem rad dzielnic. – Szacuje się, że roczny koszt szlifowania torowisk wynosi 10 milionów złotych. Raz w roku centrum, co trzy lata pozostałe obszary. To spore pieniądze, ale nie może być to rozwiązanie docelowe – podsumował.