Tomasz Leśniak – to on wygrał najwięcej na całym zamieszaniu związanym z ZIO. Przegrali politycy obu partii, przegrali urzędnicy, być może przegraliśmy wszyscy. Ugrać coś dla siebie chciały brukowe gazety i populistyczne portale, jednak szybko zostanie to zapomniane. Prawdziwy kapitał, do wykorzystania w przyszłości zdobył lider KPI.
Sam Leśniak jednak kluczy. Raz potwierdza start w wyborach samorządowych, które odbędą się na jesień, raz mówi, że takie decyzje nie zapadły. – Inicjatywa Kraków Przeciwko Igrzyskom to nie tylko ja i nie podjęliśmy jeszcze żadnej decyzji w tej sprawie – powiedział Leśniak na konferencji prasowej 29 maja. – Moje prywatne zdanie jest takie, aby ruchy miejskie organizowały się i wchodziły w politykę instytucjonalną – dodał. Ma rację, KPI to nie tylko on. Jednak poza panem Wszołkiem, który jest całkiem sprawnym publicystą, nie mogę sobie przypomnieć ani jednego nazwiska z KPI.
Czy Tomasz Leśniak ma szansę w wyborach? Oczywiście w prezydenckich nie miałby najmniejszych szans, ale rada miasta nie jest taka nieosiągalna, jak się niektórym wydaje. Żeby sobie to uzmysłowić, wystarczy spojrzeć w protokoły z 2010 roku. Grzegorz Stawowy, przewodniczący klubu PO w radzie miasta, zdobył nieco ponad 3 tysiące głosów i wszedł z drugiego miejsca (okręg wyborczy nr 1.). Sam profil na Facebooku KPI lubiących ma kilkanaście tysięcy. Oczywiście, nie można tego w prosty sposób przekładać na wyniki wyborcze, bo dochodzi do tego współczynnik wszystkich głosów oddanych na daną partię, a wcześniej zebranie odpowiedniej liczby podpisów pod nazwiskami kandydatów. Do takiej mrówczej pracy potrzebne jest zaplecze polityczne, ale być może zjednoczone siły Zielonych, Parti Socjalistycznej i innych ruchów społecznych w Krakowie dałyby radę?
Zastanowić się można też nad programem, z jakim Leśniak miałby wejść do Pałacu Wielopolskich. Inwestycje socjalne? Ekologia? Budżet partypacyjny, na którym KPI chce się teraz bardzo mocno skupić? Znalazłoby się kilku innych kandydatów z obecnego składu rady, którzy mają większe doświadczenie i jakiekolwiek sukcesy na tych polach. Jednak samotne jednostki, bez wsparcia klubu nie mają co liczyć na sukces. Boleśnie przekonuje się o tym Mirosław Gilarski (kiedyś PiS), Sławomir Ptaszkiewicz, a od niedawna Paweł Ścigalski (kiedyś obydwaj w PO).
Leśniak nie zdobył też żadnego uznania u starszych polityków. Bogusław Kośmider nazywa go populistą, a Józef Pilch zarzuca, że wypłynął na grzbiecie mediów. – Nie takich orłów widziałem, a jestem piątą kadencję. Oni byli maksymalnie jedną – komentuje przewodniczący rady miasta i dodaje, że łatwo zjednoczyć ludzi przeciwko czemuś. – A praca w radzie miasta musi być konstruktywna. Jeżeli ktoś idzie w populizm, prędzej czy później spali się, bo samorząd wymaga konkretów.
Takie wypowiedzi to być może strach przed nowym, być może wyrachowanie, a być może prawda. Na pewno jeden Tomasz Leśniak wniósłby więcej na obradach komisji badającej finanse i działalność komitetu konkursowego niż kilku radnych razem wziętych. Czy ma jakiekolwiek inne kompetencje poza negacją ideii igrzysk? Co zrobi, gdy kurz po ZIO opadnie? Zacznie rozdmuchiwać go czy raczej wykorzysta jako budulec?