"Diabeł" wygrał z urzędnikami przed sądem

– Czuję się sprawiedliwie osądzony. To co usłyszałem napawa mnie nawet lekką dumą, że jestem kimś znaczącym na ulicy i nie tylko – mówi mim Rafał Śpiewak, czyli „Diabeł” sprzed Bazyliki Mariackiej. Krakowski sąd uniewinnił go od zarzutu występów bez zezwolenia.

Śpiewak prowadził swoją działalność legalnie, na podstawie pozwolenia wydanego w myśl nowych przepisów o parku kulturowym obejmującym Stare Miasto. Zostało ono wycofane po dwóch skargach, które w lipcu wpłynęły do Wydziału Spraw Administracyjnych UMK. Sprawa trafiła do sądu, gdyż „Diabeł” nie zaprzestał występów i nie przyjął mandatu za nielegalną działalność wystawionego przez strażników miejskich.

Krakowski sąd nie dopatrzył się jednak w jego działalności najmniejszego stopnia społecznej szkodliwości. Uznał także, że postać „Diabła” stała się trwałym elementem Rynku i wrosła w jego pejzaż. – Czymże są dwie skargi wobec 9 mln osób, które odwiedziły Kraków w tym roku? – pytał sędzia w uzasadnieniu wyroku.

Śpiewak nie kryje satysfakcji i obiecuje, że wkrótce wróci na płytę Rynku. – Czuję się sprawiedliwie osądzony. To co usłyszałem napawa mnie nawet lekką dumą, że jestem kimś znaczącym na ulicy i nie tylko. Wysoki sąd potwierdził moją niewinność i to jest początek zmiany, jaką chcemy wprowadzić – deklaruje.

Chodzi o zmiany w przepisach uchwały o parku kulturowym. Zgodnie z nimi, uliczni artyści muszą uzyskać zgodę zespołu oceniającego i pozwolenie urzędników na prowadzenie działalności. W przypadku ich wycofania nie przysługuje im jednak żadna procedura odwoławcza.

– Udało nam się uzyskać potwierdzenie, że nasza linia obrony była słuszna. Wykazaliśmy fatalną praktykę stanowienia i stosowania prawa przez niektórych urzędników magistratu – skomentował wyrok obrońca „Diabła”, mec. Leszek Wojtasik, który w identycznej sprawie reprezentuje także interesy innego mima Marcina Kozery, czyli „Śmierci”. W jego przypadku orzeczenie sądu spodziewane jest w styczniu.