Dziadek Krakowski. Dla niego nie ma orzecha nie do zgryzienia

Może nie jest sporych rozmiarów, ale nie ma dla niego orzecha na tyle twardego, by sobie z nim nie poradził. Przede wszystkim jednak, pełni funkcję dekoracyjną i być może kiedyś stanie się jednym z symboli Krakowa. O kim mowa?

Dziadek Krakowski jest… dziadkiem do orzechów, ubranym w regionalny strój ludowy. Może wzrostem nie powala, bo mierzy 32 centymetry (w kapeluszu!), ale za to jest solidny. – Dziadek wykonany jest z drewna dębowego, ręcznie malowany w każdym detalu, symbolicznie, aczkolwiek wiernie przedstawia strój krakowski i ma prawdziwe pawie piórko – mówi Zuzanna Łobodzińska, jedna z pomysłodawców i producentka Dziadka Krakowskiego. Dodatkowo w 100% z polskich surowców. Drewno pochodzi z Żywca, również farby są od polskiego producenta.

Dlaczego powstał? Po to, by zarobić czy z miłości do bajki o drewnianym chłopczyku? – Powstał z wielu powodów.  Jako alternatywa na kiczowate pamiątki z Krakowa, jako próba zrobienia czegoś wyjątkowego. To, co dzieje się w Krakowie, jakie pamiątki są oferowane turyście jest na bardzo niskim poziomie. Chcielibyśmy poprzeczkę zawiesić trochę wyżej proponując coś nowego, oryginalnego i przede wszystkim unikatowego – odpowiada Zuzanna Łobodzińska.

Lecz zanim doszło do stworzenia pierwszego egzemplarza Dziadka, twórcy w ogóle o tym nie myśleli. Przełom przyszedł, całkiem niespodziewanie, w 2012 roku na Galicyjskim Kiermaszu Adwentowym, na którym to byli wystawcami z ręcznie robionymi dekoracjami świątecznymi. – A żeby nasze stoisko było wyjątkowo piękne, dekorowaliśmy je naszymi prywatnymi ozdobami. I w ten sposób po 15 latach ściągnęłam ze strychu trzy piękne niemieckie dziadki do orzechów i stanęły one jako dekoracja w naszej budce – opowiada Łobodzińska.

Niemieckie dziadki cieszyły się ogromnym powodzeniem, choć nie były na sprzedaż. – Dziennie było więcej pytań o nie niż o nasze wieńce adwentowe. I tak minął miesiąc, na szczęście nie sprzedaliśmy ich, choć kwoty czasem padały kuszące.

Po kiermaszu wpadli na pomysł, aby stworzyć takie dziadki.  – Skoro tak podobały się niemieckie dziadki, to postanowiliśmy stworzyć coś w tym stylu, a skoro jesteśmy z Krakowa, a strój krakowski jest jednym z najpiękniejszych w Europie, to już nie było wątpliwości – musimy stworzyć dziadka do orzechów w krakowskim stroju regionalnym. I jak zostało powiedziane, po paru miesiącach zostało wykonane – mówi Łobodzińska.

Dziadek Krakowski, podobnie jak inne rękodzieła, pochłania trochę czasu. – Gdyby brać pod uwagę wykonanie jednego dziadka, to myślę, że zajmuje to kilka dni – wytoczenie elementów drewnianych, dwie warstwy farby, detale malarskie i złożenie w całość. Natomiast tworzenie daje nam dużo frajdy i satysfakcji, bo każdy dziadek się trochę różni od siebie i można śmiało powiedzieć, że stworzyliśmy sto unikatowych figurek – bo tyle wynosiła nasza pierwsza partia – podkreśla Łobodzińska. I  przyznaje, że figurki powstawały na świeżym powietrzu, a altana stała się swego rodzaju manufakturą.

Czy więc Dziadek Krakowski może stać się jednym z symboli Krakowa? – Projektując go, a potem wykonując, nie myśleliśmy w tych kategoriach, chcieliśmy stworzyć coś oryginalnego i świeżego, ale widząc jak się podoba i jak pozytywnie jest odbierany to czemu nie – mówi z uśmiechem.

Dziadki są już dostępne w sprzedaży.  Można je znaleźć m.in. na Wawelu w Centrum Promocji i Informacji, w Sukiennicach, na ul. Szewskiej. – Pracujemy nad sklepem internetowym, więc będzie dostępny również przez Internet – zapewnia Łobodzińska.

Fot. facebook.com/KrakowskiDziadek