Do września krakowski sąd odroczył proces kierowcy rajdowego Leszka K. Oskarżony zaprzecza, by przywłaszczył oddane mu do sprzedaży ferrari california warte 460 tys. zł.
W środę 5 lipca sąd zajmował się wnioskami dowodowymi, które wpłynęły ze strony prokuratury i dotyczyły rachunku bankowego kierowcy oraz dokumentacji zabezpieczonej u niego w mieszkaniu w trakcie przeszukania. Decyzje, czy też wnioski uwzględnić sąd podejmie w połowie lipca, we wrześniu może być finał procesu, gdy uda się przesłuchać ostatniego świadka.
56-letni Leszek K. przed krakowskim sądem zaprzecza, by przywłaszczył pojazd.
Przesłuchiwany opisał w sprawie rolę nieuczciwego wspólnika i jego związki z kibolami Cracovii. Przyznał, że pseudokibice kiedyś pocięli go maczetami i spalili mu samochód ciężarowy. Za zabór auta grozi mu teraz 10 lat więzienia.
Oskarżony rajdowiec odpowiada z wolnej stopy, został zwolniony aresztu tymczasowego, przebywał w nim od grudnia ub. roku, jak i 5 innych osób, do sprawy prowadzonej przez Prokuraturę Okręgową w Krakowie. Postępowanie na biegu dotyczy oszustw podatkowych związanych z handlem luksusowymi samochodami. Jak podawali śledczy temu celowi służyły fikcyjne, nieprowadzące faktycznej działalności podmioty gospodarcze, zarejestrowane zarówno poza granicami Polski, jak też podmioty zarejestrowane w Polsce, które nie dokumentowały w sposób rzetelny prowadzonych transakcji zakupu i dalszej sprzedaży, będąc wystawcami „pustych” faktur VAT.
Z tego powodu na proces dotyczący przywłaszczenia ferrari przychodzi, co rzadkie, dwóch oskarżycieli publicznych, czyli z prokuratury rejonowej Piotr Olszański, a z okręgowej Magdalena Michalik.
W ich obecności oskarżony opowiadał o szczegółach swojej współpracy z Pawłem J., który w pewnym momencie wziął od niego samochód ferrari i wymusił sporządzenie dokumentu, że Leszek K. odebrał całość pieniędzy za ten pojazd. Faktycznie Paweł J. dał mu jedynie 90 tys. zł, potem zwodził, że nieco później przekaże resztę pieniędzy. Miał mówić, że jest zamożny kupiec na to ferrari, który jednak stara się o kredyt, by sfinansować całą transakcję.
Po okresie intensywnej współpracy w pewnej chwili relacje obu panów się pogorszyły, a Paweł J. zaczął sugerować, że rajdowiec powinien dbać o swoje córki. Doszło też do tego, że w salonie z autami Leszka K. pojawili się pseudokibice Cracovii, z którymi jego wspólnik miał bliskie relacje. Oskarżony nie krył, że miał obawy z związane z wizytą sześciu młodych, rosłych mężczyzn.
– W przeszłości zostałem pocięty maczetami przez pseudokibiców, innym razem spalili mi samochód ciężarowy –nie kryje oskarżony. Z tego względu miał obawy przed ludźmi z tego środowiska. Pytany przez prokuratora czy może wymienić osoby z kręgu kiboli, które bywały w jego salonie wskazał choćby braci Z., znanych jako „Zieloni”.
Wiadomo, że to liderzy gangu Cracovii, którzy mają kilka spraw przed krakowskim sądem m.in. za porwanie człowieka i obrót narkotykami na dużą skalę. Z kolei Paweł J. jest znany w tym środowisku pod pseudonimem Młody Meksyk. Leszek K. przyznał, że widział u niego broń, jak przypuszcza, palną.
Rajdowiec nie krył, że dopiero niedawno opowiedział organom ścigania o roli wspólnika w całej sprawie z ferrari i w związku z tym jeszcze bardziej obawia się teraz o los swoich pełnoletnich córek.