Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Łukasz Gibała i kandydaci na radnych zwracali uwagę na problemy niewielkich sklepów i warsztatów rzemieślniczych, które stopniowo znikają z mapy miasta.
Miejscem konferencji nieprzypadkowo była ul. Szpitalna. – Sklep „Witaminka” działa tu już od 95 lat. Jest to sklep wielopokoleniowy, ale niestety grozi mu zamknięcie wskutek polityki magistratu wobec przedsiębiorców, którzy jeszcze opierają się tej gentryfikacji, której szczególnie dotkliwie doświadczają mieszkańcy centrum. Ci, którzy jeszcze tu zostali, bo zostało ich już bardzo mało – mówił radny Łukasz Maślona.
Jak mówił, małe tradycyjne biznesy są nagminnie zamykane – podawał przykład warzywniaka z ul. Rajskiej, czy sklepu ABC, sklepu żelaznego i delikatesów z Kazimierza. W jego ocenie można mówić o masowym końcu takich sklepów i warsztatów, przekazywanych często z pokolenia na pokolenie. Podał, że w przypadku sklepu „Witaminka” koszt wynajmu został podniesiony z 15 tys. zł o kolejne 2 tys. zł.
– Na Starym Podgórzu mamy ten sam problem. Na ul. Warneńczyka 7 od 1973 rok istniał sklep zoologiczny Wiwarium, który dwa lata temu został zamknięty i nie doczekał jubileuszu 50-lecia. Jest to przykre, że takie z pasją prowadzone sklepy i warsztaty nie są w stanie już się utrzymać na krakowskim rynku – komentował Rafał Zawiślak, również kandydujący do rady miasta z komitetu Łukasza Gibały. Polecał przy tej okazji mapę podgórskich rzemieślników przygotowaną przez Akcję Ratunkową dla Krakowa, by zobaczyć, jaki potencjał jest ukryty w różnych rejonach miasta.
Trzy punkty
– Miasto powinno takie miejsca wspierać, bo są coraz gwałtowniej wypychane przez zagraniczny kapitał i sieciówki, ale też przez wynajem krótkoterminowy. A stanowią one ważny element identyfikacji. Mieszkańcy przywiązują się do takich miejsc, mieszkańcy je lubią, mają z nim pewne wspomnienia, to element dziedzictwa osiedlowego czy dzielnicowego – argumentował Łukasz Gibała.
Przypomniał, że cztery miesiące temu przyjęta została przygotowana przez klub uchwała kierunkowa, by takie przedsiębiorstwa mogły korzystać z niższych stawek czynszu. Jak mówił, efektów nie widać, stąd obietnica trzech zmian do zrealizowania po wyborach: rozszerzenia listy branż chronionych, by w miejskich lokalach mogły płacić mniej, pomoc w promocji takich miejsc, np. z wykorzystaniem miejskich stron, mediów społecznościowych czy wyświetlaczy w autobusach, a także odszkodowania w przypadku długotrwałych remontów – takich jak obecnie na ul. Kościuszki.
Jakie kryteria?
Komu miałaby przysługiwać taka pomoc, a komu nie? Kandydaci precyzowali, że chodzi o biznesy, które w danym miejscu istnieją 20 lat, tak by pomoc uzyskały sklepy czy warsztaty, które faktycznie wrosły już w dane miejsce, często są przekazywane z pokolenia na pokolenie, a nie sieciowe sklepy powstające w szybkim tempie w różnych częściach miasta. Obowiązywałoby też kryterium dochodowe, by wspierać tylko małe firmy.
– Chodzi też o różnorodność. Te wszystkie sieciówki są identyczne, a każdy taki sklepik ma historię, jest inny, charakterystyczne osoby które sprzedają czy asortyment. My chcemy, aby Kraków był miastem różnorodnym, a nie miastem gdzie co ulicę jest taki sam sklep – podsumował.
– W przypadku, gdy właścicielem lokalu nie jest ZBK, to bardzo ważna jest również funkcja promocyjna. Sklepy są prowadzone przez wiekowe osoby, które często nie wiedzą, jak poruszać się choćby w mediach społecznościowych czy jak mają zaprezentować swój asortyment. W ten sposób możemy sprawić, że informacja dotrze do większej grupy osób – przekonywał radny Łukasz Maślona.
Po zamknięciu baru
W ostatnich dniach sporo dyskusji wywołała informacja o zamknięciu baru mlecznego „Żak” przy ul. Królewskiej. Urzędnicy przyznawali, że obecnie wiele takich działalności przeżywa kłopoty finansowe, ale przekonywali, że możliwości miasta są tutaj ograniczone.
– Ta sytuacja dotyka różnych branż i choć żal znikających uroczych sklepików, nastrojowych księgarni, barów czy restauracji, musimy pamiętać, że przepisy polskiego prawa kładą nacisk na równość przedsiębiorców wobec prawa. Oznacza to, że miasto nie może traktować poszczególnych branż w sposób uprzywilejowany – czytamy w komunikacie.
– Wyjątkiem są sektory działalności, które zostały ujęte w Programie Wspierania Branż Chronionych i Zanikających. To miejski program, którego celem jest ochrona małych przedsiębiorstw, prowadzących działalność uznaną za zanikającą i wymagającą szczególnej ochrony. Takich branż jest 48, a wśród nich m.in. lutnictwo, sztukatorstwo czy bary mleczne. Trzeba przy tym pamiętać, że nie ma możliwości dotowania działalności wybranej grupy przedsiębiorców. Można jedynie stosować ulgi. I na tym właśnie opiera się miejski program – napisano na miejskiej stronie. Urzędnicy zachęcali też do tego, by wspierać lokale poprzez jak najczęstsze korzystanie z ich oferty.