Jacek Majchrowski: Można „zasypać” 1,5 miliarda złotych i później iść do więzienia [Rozmowa]

Jacek Majchrowski fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
- Gdyby nie miała sensu, to byśmy jej nie budowali. Ci ludzie uważają, że należy przerwać budowę. Czy to oznacza, że mamy przerwać budowę i zasypać tunele? Można „zasypać” 1,5 miliarda złotych i później iść do więzienia za marnotrawienie pieniędzy - mówi o Trasie Łagiewnickiej w wywiadzie dla LoveKraków.pl prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa.

Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Najpierw pół miliarda złotych, później miliard złotych, a następnie kwota miała urosnąć o dodatkowe pół miliarda. Ile miasto może realnie stracić na obecnej epidemii koronawirusa?

Prof. Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa: Podawałem trzy scenariusze: od optymistycznego do pesymistycznego. Cały czas osobiście uważam, że tegoroczny budżet może się skurczyć maksymalnie o miliard złotych.

To 1/6 budżetu Krakowa. Miasto nie uniknie cięć wydatków?

Nie unikniemy cięć. Niektóre rzeczy już redukowaliśmy, m.in. oświetlenie uliczne, czy ograniczaliśmy koszty transportu publicznego, który przez pewien czas jeździł praktycznie pusty. Udało się zaoszczędzić ok. 80 milionów złotych z różnych wydatków bieżących, nie rozpoczęliśmy niektórych inwestycji. Na bieżąco monitorujemy sytuację.

Fale oburzenia wywołało wyłączanie oświetlenia ulicznego.

Tylko u niektórych.

Padały argumenty, że wyłączenie latarni ulicznych powoduje wzrost przestępstw oraz wybryków chuligańskich. Dane z policji potwierdzają taki trend?

Te dane są interpretowane fałszywie. Nie mamy potwierdzenia, aby pogorszył się stan bezpieczeństwa na terenie miasta, a wręcz przeciwnie z policyjnych raportów, które codziennie dostaję, wynika, że jest znaczny spadek przestępczości. Jeśli ktoś mówi, że o sto procent wzrosła liczba przestępstw związanych z bójkami, to nie podaje danych liczbowych, że zamiast jednego przestępstwa, mieliśmy do czynienia przez 14 dni z dwoma. Proszę pamiętać, ze żyjemy w mieście, które ma 750 tysięcy mieszkańców!

Dalej oświetlenie będzie wyłączane od godziny 1 do 4? Czy np. za dwa tygodnie zostaną wprowadzone jakieś modyfikacje?

Przyjęliśmy zasadę, że wyłączamy o godzinie 1 w nocy i nie włączamy rano, bo o godzinie 4 jest już jasno. Cały czas monitorujemy ruch. Jeśli okaże się, że trzeba włączyć oświetlenie, to nie będziemy się przeciwstawiać.

Czy 20 tysięcy oszczędności, jak podawał zarząd dróg, to pieniądze warte takiego kroku?

Można się wyśmiewać z 20 tysięcy dziennie, ale jak się powie, że to jest ponad pół miliona miesięcznie, to już inaczej brzmi. Jeśli mieliśmy zakaz wychodzenia z domu, to dla kogo mieliśmy świecić to światło?!

Widzę jednak pewną niekonsekwencję. Z jednej strony miasto ogranicza wydatki na oświetlenie, a z drugiej pozbywa się dochodów ze strefy płatnego parkowania.

Przez dwa miesiące nie pobieraliśmy opłat, teraz już powróciliśmy do funkcjonowania strefy. Spowodowane to było chęcią pomocy ludziom, ponieważ zgłaszano, że na terenie strefy mieszkają seniorzy, którym trzeba dowieźć jedzenie, załatwić różne sprawy. Druga sprawa to dojazd do pracy dla tych, którzy nie mogli pracować zdalnie, pracują w strefie i z różnych powodów nie chcieli lub nie mogli jeździć komunikacją miejską.

Niedziałająca strefa spowodowała 9 milionów złotych straty. Te pieniądze miały być przeznaczone na konkretne zadania, m.in. budowę chodników.

W sytuacji, z jaką musimy się mierzyć, to gdzieś trzeba robić cięcia. Wiem, że jest to mocno niepopularne. Każdy powtarza, że trzeba robić cięcia, ale nie w dziedzinie, która go dotyczy. Ktoś jednak musi podejmować decyzje i brać za to odpowiedzialność.

Pod koniec kwietnia, podczas wystąpienia na sesji Rady Miasta Krakowa, powiedział Pan, że w wydatkach inwestycyjnych pojawi się ok. 80 milionów złotych oszczędności. Nie wystarczy, tak jak każdego roku, nie zagospodarować ok. 15 procent z budżetu inwestycyjnego? To w przypadku Krakowa powoduje, że co roku zostaje ok. 140 milionów złotych.

Tak będzie. Wszystko zależy od wyników przetargów. Jeśli w złożonych ofertach pojawiają się niższe kwoty, niż mieliśmy wcześniej zaplanowane w budżecie, to pieniądze będą odkładane na rezerwę związaną z ubytkami.

Część mieszkańców podnosi, że budowa Trasy Łagiewnickiej jest zbędnym wydatkiem. Podtrzymuje Pan swoje słowa, że powstanie tej drogi ma sens?

Gdyby nie miała sensu, to byśmy jej nie budowali. Ci ludzie uważają, że należy przerwać budowę. Czy to oznacza, że mamy przerwać budowę i zasypać tunele? Można „zasypać” 1,5 miliarda złotych i później iść do więzienia za marnotrawienie pieniędzy.

We wtorek samorządowcy największych miast, takich jak Warszawy czy Gdańska apelowali do premiera, aby przeprowadzać wśród personelu przedszkolnego testy na obecność koronawirusa. Podpisuje się Pan pod tym apelem?

Nie. Uważam, że robienie testów dla nauczycieli i obsługi przedszkoli jest bez sensu, jeżeli nie mają oni żadnych objawów czy nie mieli kontaktu z kimś, o kim wiedzą, że jest chory. Wynik tekstu będzie dotyczył tej chwili, w której był test przeprowadzany. Taka osoba może pół godziny później zarazić się np. w sklepie i odbierając wynik testu już będzie w zupełnie innej sytuacji – będzie chora. Poza tym niech mi ktoś wytłumaczy, dlaczego mamy robić tylko pracownikom, a nie dzieciom i rodzinom tych dzieci. Testy, które przeprowadzał samorząd Łodzi, były przesiewowe. One nie stwierdzają, że jest się chorym, tylko że miało się kiedyś kontakt z wirusem i organizm zdążył wytworzyć przeciwciała. Takie testy, jakbyśmy mieli robić na poważnie, to musielibyśmy robić droższy test każdemu co dwa, trzy dni, abyśmy mieli obraz sytuacji.

Kraków nie pójdzie w ślady Łodzi ani nie przyłączy się do apelu prezydentów?

Uważam, że jest to działanie populistyczne.

Widać odwilż na linii Wisła Kraków - urząd miasta. Wymiana władz klubu oraz wyjaśnienie kwestii właścicielskich spowodowało, że drzwi urzędu są szerzej otwarte?

W momencie, kiedy zmieniły się władze Wisły, to panowie Błaszczykowscy przyszli do mnie. Przez długi czas, kiedy był poprzedni zarząd, to nikt się ze mną nie spotkał.

Wcześniej pojawiały się zakulisowe informacje, że to Pan nie chce się spotykać z poprzednim prezesem.

Jeśli czytałem, tylko to, co oni wypisywali, a nie spotykaliśmy się i nie wyjaśnialiśmy spraw, to nie ma co się dziwić, że nie miałem zaufania.

Nie poprosili o spotkanie z Panem?

Nie miałem nigdy żadnego sygnału, aby pan Obidziński chciał się ze mną spotkać.

To oznacza, że teraz po spotkaniu z Dawidem Błaszczykowskim Wisła będzie inaczej traktowana przez urzędników?

Wisła płaci regularnie swoje długi, a to pozwala nam traktować klub jako wiarygodnego partnera. Wstrzymana będzie płatność przez Ekstraklasę, bo nie ma transmisji telewizyjnych. Wyliczyliśmy, że Wisła w półtora roku wyjdzie na zero.

Wcześniej klub za każdy dzień meczowy musiał płacić za wynajem stadionu 123 tysiące złotych. Zarząd Infrastruktury Sportowej udzieli zniżki?

Tak jak w przypadku innych firm musimy uwzględnić fakt, że epidemia uniemożliwia normalne funkcjonowanie i zarobek. W tym wypadku na stadionie nie będzie publiczności i nie będzie dochodu z biletów. Konkretne kwoty za wynajem będą wynikały z rozmów dyrektora Krzysztofa Kowala z panem Błaszczykowskim. Dałem zielone światło dla rozmów i mam nadzieję, że zarówno miasto, jak i Wisła znajdą satysfakcjonujące rozwiązanie.

To oznacza, że Cracovia również otrzyma preferencyjne warunki na bycie operatorem stadionu?

Cracovia użytkuje stadion na innych zasadach, ale też wystąpiła do miasta o udzielenie pomocy w związku z epidemią i w tej chwili rozpatrujemy jej wniosek.

Jedną z problematycznych rzeczy podczas trwającego kryzysu gospodarczego jest udzielanie pożyczek mikroprzedsiębiorcom przez powiatowe urzędy pracy. Czy miasto upora się z rozpatrywaniem wniosków?

Mamy już ponad stu urzędników, którzy również w sobotę pracują nad tymi wnioskami. Skierowaliśmy z różnych wydziałów urzędu miasta osoby, które byłyby chętne do pracy nad umowami.

Ministerstwo pracy podaje, że Kraków ma rozpatrzonych ponad 62 procent wniosków o udzielenie pożyczek, władze Warszawy twierdzą, że nasze miasto osiągnęło zaledwie 5,5 procent. Widać bardzo dużą rozbieżność.

W takiej sytuacji chyba jednak najrzetelniejsze będą dane podawane przez Kraków, bo wiemy, co się u nas dzieje. Prawda leży pośrodku. Na koniec dnia w poniedziałek rozpatrzonych było ponad 16,5 procenta wniosków o mikropożyczki. Dziennie urzędnicy są w stanie przerobić ok. 700 wniosków.

Pan się nie przyłączy do chóru prezydentów miast powtarzających, że rząd narzucił kolejne zadanie, które ciężko jest zrealizować?

Rząd daje na to pieniądze. Są środki zarówno na mikropożyczki, jak i obsługę. Nie mogę w tych sprawach powiedzieć złego słowa o rządzie. Niestety mamy do czynienia z nagłym napływem wniosków. Jedno, co rząd mógłby zmienić, to zmodyfikować sposób obsługi, aby kwestionariusze nie miały kilku stron, a składały się z jednej kartki i bazowały na oświadczeniu przedsiębiorcy, tak by nie trzeba było weryfikować wielu danych. Tak, jak mówił mi pan prezydent Bogusław Kośmider, rozpatrzenie jednego wniosku zajmuje aż 40 minut pod warunkiem, że wszystko jest prawidłowo skompletowane i wypełnione.

Krakowskie Biuro Festiwalowe we współpracy z urzędem miasta rozpoczęło kampanię „Zostań turystą we własnym mieście”. Skąd taki pomysł?

Każdy z nas zna Kraków. Wie, gdzie jest Rynek Główny, był w kościele Mariackim, w Sukiennicach i na Wawelu. Natomiast Kraków jest tak bogatym miastem w różnego rodzaju atrakcje, że postanowiliśmy zapoznać mieszkańców Krakowa z naszą różnorodnością. Równocześnie będziemy zachęcać, by w trakcie spacerów po mieście korzystać z restauracji czy kawiarni, które przystąpią do akcji. To pewien element wsparcia lokalnej gospodarki.

To nie jest przyznanie się, że miasto wcześniej większy nacisk kładło na turystów, niż zachęcało mieszkańców do zwiedzania Krakowa?

To nieprawda, ponieważ bardzo intensywnie od dłuższego czasu informujemy mieszkańców, z jakiej oferty w mieście mogą korzystać – od nowych wystaw w muzeach poprzez zajęcia w domach kultury czy warsztaty powalające rozwijać hobby. Pokazujemy nowe tereny rekreacyjne czy zapraszamy na festyny. Teraz po prostu nadaliśmy temu nazwę „Bądź turystą w swoim mieście”, uświadamiając jak te nasze wycieczki są ważne dla przetrwania wielu firm i instytucji w tym trudnym okresie. Z jednej strony chcemy zachęcić mieszkańców, aby po dwóch miesiącach siedzenia, zechcieli wyjść na miasto, bo ze względów bezpieczeństwa dalsze wycieczki niekoniecznie są wskazane, a z drugiej strony to pomoc dla krakowskich przedsiębiorców. Wszyscy na tym zyskują.

Kraków będzie się reklamował w innych miastach w Polsce?

Tak, będziemy prowadzić taką akcję. We wtorek rozmawiałem z marszałkiem Witoldem Kozłowskim i chcemy zrobić wspólnie kampanię reklamującą Kraków i Małopolskę. Oprócz tego będziemy przygotowywać kampanię na zasadzie wzajemnej promocji z dużymi polskimi miastami.

Pan skorzysta z tej zachęty i „zostanie turystą we własnym mieście”?

Kraków zwiedzam dość często.

Weźmie Pan wnuki do jakiegoś konkretnego miejsca, później zabierze na lody i do restauracji?

Jestem przekonany, że każdy z mojej rodziny, nie tylko wnuki, znajdzie w tej ofercie miasta dla siebie coś ciekawego.

Wakacje w kraju czy może wyjedzie Pan do ulubionych Włoch?

Będziemy spędzać ten czas w Polsce. Jeszcze konkretnego miejsca nie wybraliśmy, bo nie wiemy, kiedy można będzie jechać. Wiem za to, gdzie pojadę w grudniu, bo mam zarezerwowane miejsce w Solcu-Zdroju.

Musiał Pan zmienić tryb pracy podczas epidemii?

Normalnie pracuję w urzędzie. Jedyne, co zmieniłem, to ograniczam kontakty z osobami z zewnątrz.

Współpracownicy namawiali Pana, żeby pracował Pan z domu?

Były takie głosy, ale nie wziąłem ich pod uwagę. (śmiech) Mówili to nawet współpracownicy, którzy są lekarzami. Używam maseczki, za wyjątkiem miejsca pracy, dezynfekuję ręce, w domu pilnuje mnie żona.

Wysłał Pan pismo do Telewizji Polskiej, że wypowiada Pan wszelką współpracę. Właściwe mam informacje?

Jeśli ktoś mi zarzuca, że wydaję pieniądze bezsensownie, na rzeczy zupełnie niepotrzebne, a później mówi, żebym dał 1,5 mln złotych na organizację Eurowizji Junior, to widzę pewną sprzeczność. Napisałem, że nie mogę „wyrzucać pieniędzy”. Teraz Eurowizja będzie w Warszawie.

Ten list był reakcją na materiał w Wiadomościach, gdzie nakreślono sytuację finansową Krakowa? Co chciałby Pan sprostować w takim materiale?

Wszystko. Materiał był robiony pod kogoś innego, ja byłem tylko forpocztą, a potem pojawili się inni prezydenci, w których mocniej uderzano. Do materiału TVP postanowiła dołączyć „harcowników" z Krakowa.

Kto był w tym materiale „harcownikiem”?

Michał Drewnicki z Prawa i Sprawiedliwości, który z satysfakcją komentował, że muszę „błagać” premiera o pomoc. Co jest o tyle ciekawe, że faktycznie z premierem rozmawiam, ale akurat wydawało mi się zawsze, że traktujemy się w tych rozmowach po partnersku. Ale może rzecznik PiS w Krakowie wie lepiej…

Może Pan potwierdzić, że rezygnacja z Eurowizji jest pokłosiem Pana pisma do prezesa telewizji?

Nie wiem, czy to było decydujące. Sądzę, że inne elementy zaważyły, jak np. decyzja, że wydarzenie odbędzie się bez publiczności, co całkowicie zmieniło wymogi dotyczące miejsca zorganizowania koncertu.