Pomimo wielu prób zablokowania inwestycji, budowa przystanku kolejowego na Prądniku Czerwonym staje się coraz bardziej realna. Przetarg na przeprowadzenie prac ma zostać ogłoszony w przyszłym miesiącu.
Przystanek jest planowany pomiędzy ulicami Meiera, Reduta i Powstańców. Na opóźnienie przygotowań do budowy miały wpływ m.in. odwołania od wydawanych decyzji. W 2019 roku od decyzji lokalizacyjnej odwołało się nieznane szerzej Stowarzyszenie Przyjaciół Prądnika Czerwonego. W uzasadnieniu odwołania argumentowało m.in., że parking Park&Ride przy przystanku sparaliżuje ruch samochodów na okolicznych ulicach, inwestycja negatywnie wpłynie na środowisko, wymuszając wycinkę 237 drzew i powodując zwiększenie hałasu, a lokalizacja przystanku spowoduje wzmożone parkowanie również poza parkingiem P&R. Zdaniem stowarzyszenia odległość od planowanej lokalizacji do centrum można pokonać autobusem, a lepszym rozwiązaniem byłoby przesunięcie przystanku w stronę Batowic i os. Piastów.
Było ryzyko
Już samo to odsunęło sprawę o wiele miesięcy. Pod koniec lipca ubiegłego roku Ministerstwo Rozwoju odrzuciło odwołanie, ale również i na decyzję ministerstwa złożono skargi. Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie trafiły dwie – jedna złożona przez osobę fizyczną, jedna przez Stowarzyszenie Przyjaciół Prądnika Czerwonego.
Kiedy o sprawę pytaliśmy urzędników w grudniu, odpowiedzi zdawały się przygotowywać na czarny scenariusz. Miasto zapewniało co prawda, że przygotowania do inwestycji się toczą, ale można się spodziewać odwołania również od pozwolenia na budowę, a ewentualna niekorzystna decyzja WSA może spowodować duże opóźnienie, które spowoduje utratę dofinansowania unijnego.
Sąd oddalił
Te obawy, przynajmniej na razie, się nie sprawdziły. – Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił oba zaskarżenia decyzji o ustaleniu lokalizacji linii kolejowej – informuje Kamil Popiela z biura prasowego urzędu miasta.
Po tym, jak w grudniu wydane zostało pozwolenie na budowę, miasto zawarło porozumienie z PKP Polskimi Liniami Kolejowymi w sprawie współpracy przy realizacji projektu. Jest to więc podobna formuła jak w przypadku budowanego obecnie węzła w Swoszowicach: miasto finansuje prace, a PLK je realizują.
Dużo zależy od przetargu
Teraz trwa przygotowanie dokumentów potrzebnych do przetargu na przygotowanie projektu wykonawczego i przeprowadzenie prac. Umowa z urzędem marszałkowskim dotycząca unijnego dofinansowania przewiduje, że mają się one zakończyć do 30 grudnia 2022 roku. – Obecnie termin ten jest nie zagrożony, aczkolwiek w przypadku nadmiernie przedłużającego się postępowania przetargowego, np. odwołania się którego z oferentów do Krajowej Izby Odwoławczej, może zaistnieć takie ryzyko – mówi Kamil Popiela.
Zgodnie z planem, przetarg ma być rozpisany w sierpniu. Umowa powinna być podpisana w IV kwartale tego roku.