Miasto rozstrzygnęło przetarg, dotyczący krakowskich dorożek, choć społecznicy apelowali o jego odwołanie. Jednocześnie padły pytania: co dzieje się z końmi, wycofanymi z pracy? Czy zwierzęta te trafiają do rzeźni?
„Wnosimy o szerokie konsultacje z udziałem organizacji pozarządowych, lekarzy weterynarii, zoopsychologów, mieszkanek i mieszkańców oraz przedsiębiorców-dorożkarzy, w których wypracowane zostaną rozwiązania na przyszłość” – czytamy w internetowej petycji.
Ostatecznie przetarg się odbył, pomimo apelu społeczników i radnych o jego odwołanie. Jak informuje urząd miasta, wylicytowano wszystkie 26 uprawnień, każde za kwotę 6,2 tys. zł (netto). Tyle miesięcznie będzie wpłacał każdy dorożkarz do kasy miasta. – Przy założeniu, że wszyscy oferenci, którzy wygrali licytację, podpiszą umowy i będą one obowiązywały przez cały okres, na jaki zostaną zawarte (3 lata), to do budżetu gminy wpływać będzie rocznie kwota ponad 1,9 mln zł (netto) – wylicza Tomasz Popiołek, dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych. Zapewnia, że w perspektywie trzech lat mowa o kwocie ponad 5,8 mln zł.
Petycja do władz miasta nie pozostała bez odpowiedzi. Odniósł się do niej zastępca prezydenta Łukasz Sęk. Stwierdził, że konsultacje społeczne, także w sprawie przyszłości dorożek, może zainicjować Rada Miasta Krakowa. „Jednakże inicjatywa w tym zakresie musi się odbywać w drodze stosownej uchwały” – zauważył wiceprezydent. Łukasz Sęk zapewnił jednocześnie, że jeśli zapadnie decyzja o przeprowadzeniu konsultacji, to urzędnicy magistratu udzielą „niezbędnego wsparcia organizacyjnego”.
Całkowity zakaz
Wprowadzenia całkowitego zakazu wykorzystywania koni do ciągnięcia dorożek z turystami po ulicach miasta domaga się Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt. – Wykorzystywanie koni w celach rozrywkowych w centrum wielkiego miasta w XXI wieku jest niegodziwe etycznie, całkowicie sprzeczne z jakimkolwiek dobrostanem tych zwierząt sprowadzonych do roli przedmiotów, ale i sprzeczne z racjonalnością oraz wymogami współczesności. Wreszcie nie ma ono nic wspólnego z prawdziwą kulturą – przekonywała niejednokrotnie Agnieszka Wypych, prezes stowarzyszenia.
Gdy kilka miesięcy temu o przyszłość dorożek pytaliśmy prezydenta Miszalskiego, przekonywał nas, że potrzeba w tej sprawie kompromisu. – Jestem miłośnikiem zwierząt, ale konie od zawsze były zwierzętami pociągowymi. Oczywiście ich wykorzystanie nie może być dla nich zbyt uciążliwe, nie mogą być przemęczane. Uważam, że powinno się wypracować kompromis w tym zakresie. Należy wysłuchać opinii weterynarzy, obrońców zwierząt i dorożkarzy i w oparciu o to wypracować rozwiązanie, które pogodzi postulaty wszystkich zainteresowanych – stwierdził prezydent Krakowa. Dodał, że nie planuje przeprowadzenia referendum w sprawie przyszłości krakowskich dorożek.
Głos zabrali również sami dorożkarze, których w Krakowie pracuje 26. – Pracujemy na dwie zmiany. Posiadamy ok. 200 koni, które pracują na Rynku Głównym – przekazała w rozmowie z nami Dorota Litwicka ze Stowarzyszenia Dorożkarzy Krakowskich. Przekonywała, że dorożki były, są i będą nieodzownym elementem wizerunku Krakowa. Zapewniła też, że konie są zadbane i zdrowe.
Konie trafiają do rzeźni?
Pytanie, co dzieje się ze zwierzętami, które są wycofywane z pracy? Ostatnio mogące budzić niepokój dane w tym temacie przedstawiła Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! Dotyczyły koni, które pracowały na Rynku w latach 2019-2022.
– Udało się nam ustalić los 223 zwierząt, pracujących w ciągu tych 3 lat w centrum Krakowa. 118 z nich nie kontynuowało pracy w centrum Krakowa w kolejnym sezonie 2022-2024 (to 50 proc. wszystkich, pracujących w sezonie 2019-2022). Z tego 83 zwierzęta już nie żyją (to 37 proc. wszystkich, pracujących w tych latach) – wylicza Plaszczyk. Dodaje, że 46 koni straciło życie między początkiem 2019 roku a 31 grudnia 2021 roku. – W 2022 roku życie straciło 13 koni. W sumie podczas sezonu pracy zmarło lub zostało zabitych w rzeźni 59 koni. Według tych danych rotacja koni na krakowskim Rynku jest większa nawet niż rotacja koni, pracujących na drodze do Morskiego Oka – twierdzi przedstawicielka Fundacji Viva!, która działa na rzecz ochrony zwierząt.
Przedstawiciel Stowarzyszenia Krakowskich Dorożkarzy Eryk Nęcek komentuje: „te dane są nieprawdziwe”. – Dorożkarze, którzy w ostatnich latach zrezygnowali z prowadzenia tej działalności, przekazali/sprzedali konie osobom, prowadzącym zajęcia z hipoterapii czy szkółki jazdy konnej – zapewnia Nęcek. Podkreśla, że „znajduje to oczywiście potwierdzenie w dokumentach”.
– Informacje o przekazywaniu/sprzedawaniu koni do rzeźni, liczby podawane przez aktywistów, należy traktować wyłącznie w kategorii fake newsów. To są informacje nieprawdziwe, podawane przypuszczalnie dla wywołania histerii i negatywnych emocji wokół dorożek – twierdzi przedstawiciel dorożkarzy. Dodaje, że konie mogą pracować aktywnie do 25 roku życia. – Konie krakowskich dorożkarzy są cenione jako dobrze przygotowane, zdrowe i jako takie mają „wzięcie” jako konie do zaprzęgu, a także do prowadzenia zajęć z dziećmi – mówi Nęcek.
Podkreśla, że dorożki jeżdżą z powodzeniem w Wiedniu, Nowym Jorku oraz w innych miastach na całym świecie. Społecznicy podają z kolei przykłady tych, które zlikwidowały już transport konny. Fundacja Viva! twierdzi, że przykładowo „w USA zakazy wprowadzono w Las Vegas, Chicago, Biloxi, Camden, Key West, Palm Beach, Pompano Beach, Treasure Island czy Salt Lake City”. „Na naszym kontynencie zakazy obowiązują w Paryżu, Londynie, Oxfordzie, Barcelonie czy Rzymie. Tymczasem krakowskie dorożki mają się całkiem dobrze, choć konie je ciągnące już niekoniecznie” – podkreślają społecznicy.
I wymieniają szereg argumentów, dlaczego konie nie powinny pracować w mieście. „Zanieczyszczenie, hałas, kluczowe znaczenie mają też zjawiska atmosferyczne, ruch samochodowy” – wskazują w Fundacji Viva! Eryk Nęcek zapewnia, że dorożkarze dysponują „licznymi badaniami, prowadzonymi przez specjalistów, w tym m.in. uznanego eksperta, prof. Marka Tischnera z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Według ekspertów „konie nie są wykorzystywane, męczone oraz nie wykonują aktywności ponad siły”.