Kraków5020. Obecny format drugiej miejskiej telewizji może zniknąć

Studio Play Kraków fot. Facebook/Kraków5020

Zarząd spółki Kraków5020 wraz z prezydentem Jackiem Majchrowskim zastanawiają się nad zmianą formatu drugiej miejskiej telewizji.

Krytykowana druga magistracka telewizja może zmienić format. Jednak nie wiązałoby się to ze zwolnieniem dziennikarzy zatrudnionych w spółce, a jedynie ewentualnej rezygnacji z cyklicznego programu (wydawanej od poniedziałku do piątku 40-minutowej audycji Hello Kraków).

Wstydzą się telewizji

Pomiędzy przedstawicielami spółki a prezydentem od pewnego czasu był różnica zdań w temacie prowadzenie telewizji internetowej. Jacek Majchrowski chciałby, aby program się rozwijał i pojawiała się większa liczba materiałów newsowych, a nie rozrywkowych. Współpracownicy prezydent mieli go przekonywać, że dalsze prowadzenie projektu nie ma sensu i należałoby przyznać się do błędu.

To nie jedyny problem ze spółką. Przedstawiciele trzech organizacji (Stowarzyszenia Ulepszamy Kraków, Akcji Ratunkowej dla Krakowa oraz Alternatywny Młodych dla Krakowa) przedstawili projekt uchwały kierunkowej w sprawie likwidacji miejskiej firmy. Pod obywatelskim projektem uchwały podpisało się od czwartku już blisko 1,3 tys. mieszkańców Krakowa.

Wizja dyskusji podczas sesji rady już nastręcza problemów w magistracie. Nikt z urzędników nie chce bronić telewizji, mają zamiar wypowiadać się jedynie o zarządzaniu Centrum Kongresowym ICE, prowadzeniu punktów informacji turystycznej czy rozwijaniu projektu „Kraków Story”. W obronie telewizji ma wystąpić Jacek Majchrowski, który bardzo rzadko pojawia się na posiedzeniach rady i zabiera na nich głos.

Wiedeński wzorzec

Sceptycyzm dotyczący dalszego funkcjonowania spółki dało się wyczuć w trakcie poniedziałkowej audycji Radia Kraków. Prezeska Kraków5020 Izabela Błaszczyk przyznała: – Prawda jest taka, że ja sobie tej spółki nie wymyśliłam. Jestem pracownikiem samorządowym od 23 lat, a od 20 lat pełnię funkcję dyrektorskie. Mam poukładane w głowie, kto jest moim szefem. Najpierw był nim Andrzej Gołaś, teraz jest Jacek Majchrowski. Pracuję u jakiegoś szefa i wykonuje zadania, które mi poleca.

Jacek Majchrowski kilka miesięcy temu przyznał, że to on wymyślił telewizję internetową. Jej prowadzenie powierzył nowopowstałej spółce. Tłumaczył, że prace nad projektem zostały zintensyfikowane w momencie, kiedy nie było wiadomo, czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji przyzna TVN24 koncesję.

Kilka lat wcześniej stworzeniem telewizji miał zająć się członek zarządu Krakowskiego Holdingu Komunalnego. Powstała nawet analiza przygotowana przez naukowców z jednej krakowskich uczelni. Nowa miejska telewizja miała czerpać wzorce z wiedeńskiej telewizji W24, która przedstawia bieżące wydarzenia z miasta, dokumentuje działania dzielnic, prowadzi magazyny kulturalne, lifestylowe oraz o tematyce gospodarczej. Koszty prowadzenia szłyby jednak w miliony.

Projekt zostały rozmyty w KHK i ostatecznie, wobec braków postępów, prezydent zadanie stworzenia telewizji powierzył Izabeli Błaszczyk.

Telewizja, która miała nie być telewizją

Druga miejska telewizja wystartowała w marcu zeszłego roku. Początkowo krygowano się, że nie jest to telewizja, a jedynie program. Taka narracja obowiązywała przez kilka miesięcy. Pierwszy raz publicznie Jacek Majchrowski słowa "telewizja" użył 12 lipca ubiegłego roku podczas otwarcia Skweru Wolnej Ukrainy. Stwierdził wtedy: „uruchomiliśmy internetową stację telewizyjną, która nadawała programy w języku ukraińskim”.

Przygotowanie studia hybrydowego w podziemiach Centrum Kongresowego ICE pochłonęło 7,6 mln złotych. Za tę inwestycję zapłaciło Krakowskie Biuro Festiwalowe, mimo iż wiedziano, że całość wkrótce będzie przekazana do spółki. – Za to wszystko może być prokurator. Doszło do absurdalnej, wręcz chorej sytuacji: dyrektorka KBF musiała wydać miliony na budowę studia, które nie powstawało dla jej instytucji, a było przygotowywane pod spółkę – mówi nam bardzo bliski współpracownik Jacka Majchrowskiego.

Inna osoba z magistratu znająca kulisy rozliczeń mówi wprost. – Studio za pięć milionów pierwotnie było przygotowane jako uzupełnienie centrum kongresowego. Dyrektorka KBF za dwa miliony zamówiła wyposażenie studia, ale później spółka nie dostała tego w prezencie, a legalnie odkupiła.

Izabela Błaszczyk powiedziała w poniedziałek, że funkcjonowanie telewizji pochłonęło kolejnych siedem milionów złotych, z czego dwa miliony zostały wydane na wynagrodzenia pracowników. Spółka w zeszłym roku dysponowała budżetem 24,5 mln złotych.