Kto dziś rządzi miastem? „Rola władz staje się coraz trudniejsza”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Czy Kraków nie dostrzega swojej skali? I czy zarządzanie nim staje się coraz trudniejsze? O napięciu pomiędzy odgórnym zarządzaniem miastem a jego oddolną samoorganizacją rozmawiali uczestnicy panelu dyskusyjnego w ramach wydarzenia OEES Prolog: Dzień Krakowski organizowanego w Małopolskim Ogrodzie Sztuki.

– Jest wiele kluczy do tego miasta i jest ono bardzo zdecentralizowane. Ale decentralizacja może spełniać jakieś reguły lub być spontaniczna – mówił wiceprezydent Andrzej Kulig pytany o to, kto ma dziś w posiadaniu klucze do Krakowa. Jak przekonywał, z tego rodzaju decentralizacją mamy do czynienia nie tylko w Krakowie, ale też w innych miastach.

– Obecnie mamy głęboko centralizującą politykę i stopniowo coraz bardzie atomizujące się społeczeństwo. Rola władz staje się coraz trudniejsza z tego powodu, że te atomizujące się odłamki tego co się nazywa wspólnotą powodują, że trudno znaleźć jakąkolwiek większość. Nawet mieszkańcy mieszkający przy tej samej drodze nie mogą dojść do tych samych założeń – stwierdził.

W jego ocenie na przestrzeni ostatnich 20 lat największa zmiana dokonuje się w tych obszarach, które są najmniej doceniane przez mieszkańców. Podał przykład Centrum Kongresowego ICE czy Tauron Areny, które zmieniły oblicze Krakowa w różnych obszarach, ale wszyscy już zapomnieli czasy, kiedy tych obiektów nie było.

Kraków nie docenia swojej roli

Zdaniem prof. Rafała Matyi, Kraków jest miastem nowoczesnym, ale na swój bardzo specyficzny sposób. Wynika to z przeoczenia dwóch elementów. Po pierwsze, zdaniem eksperta, Kraków nie dostrzega i pomija swoją skalę, definiuje się głównie w kategoriach centrum miasta, tym czasem jest ważny nie tylko dla grupy ponad miliona mieszkańców, ale też dla łącznej grupy kilku milionów osób na różny sposób z nim związanych.

Po drugie, w ocenie prof. Matyi, Kraków gubi w swojej tożsamości drugą połowę XX wieku, a to właśnie okres PRL w dużej mierze wpłynął na obecny obraz Krakowa. – Czasy PRL zrobiły coś takiego, że on nigdy nie będzie mały – przekonywał, podając przykład nie tylko samej Nowej Huty, ale także choćby rozwoju krakowskich uczelni. Podkreślał przy tym, że nie chce w ten sposób proponować rehabilitacji PRL-u, ale ważne, żeby nie powtórzyć też błędów tego czasu.

Jaki będzie Kraków pojutrze?

– Przyszłość wydaje się terminem bardzo potrzebnym, ale trochę niebezpiecznym. Jest projekcją, szybko tracącą termin przydatności do spożycia – mówiła Paulina Wilk, pisarka. W jej ocenie Krakowowi potrzebni są ludzie rządzący miastem w sposób odważny, zdolni do wyobrażenia sobie innej rzeczywistości i stawiania propozycji mieszkańcom którzy sami nie zawsze mają kompetencje, by brać udział w planowaniu miasta.

Z drugiej strony jednak, życzyła Krakowowi, żeby mógł się rozwijać w kierunku kopenhaskim. – To jest miejsce z silnym dziedzictwem, które je definiuje, jest bogactwem i obciążeniem. Tam udało się wizje przeskalować do potrzeb ludzi i rodzin – mówiła, wskazując na potrzebę likwidowania barier, pozostawiania wolności użytkownikom przestrzeni, zapewnienia dostępu do realizacji potrzeb w niewielkiej odległości od miejsca zamieszkania.

Zmieniają się zasady gry w miasto. Czy my za nimi nadążamy?

– Władza coraz bardziej dzieje się poza magistratem, czego formalna władza nadal nie zauważa – przekonywał Krzysztof Gorlich, były wiceprezydent Krakowa. – Jednym z wyzwań jest to, jak sobie z tym poradzić. Trzeba powiedzieć, że moment, w którym władza pyta mieszkańców o to, czy chcą mieć metro, nie mówiąc o tym, skąd dokąd i czyim kosztem, raczej pokazuje niekompetencję władzy – komentował.

Jak mówił, projektowanie miasta musi się odbywać w oparciu o wiedzę. – Korporacje i sieci handlowe wiedzą o swoich klientach wszystko, władza wie o mieszkańcach niewiele. Najlepszy dowód, że próbuje organizować referenda, które są narzędziem anachronicznym – stwierdził.

Z tymi tezami nie zgodził się wiceprezydent Andrzej Kulig. W jego ocenie problem polega na tym, że znaczna część społeczeństwa oczekuje aktywnej roli władzy. – Od nas się żąda, żebyśmy rządzili, wykorzystywali narzędzia, przy czym to są często tylko wyobrażenia, że miasto ma takie narzędzia – mówił wiceprezydent. Zwrócił też uwagę, że na takie kwestie jak obecność małych sklepów wpływ mają nie urzędnicy, a wielkie sieci handlowe, które są jednym z przykładów tej zdecentralizowanej władzy w mieście.