Polityczni oponenci oraz wiceprezydent Krakowa nie szczędzą słów krytyki wobec Łukasza Gibały, który zadłużył swoją firmę na wiele milionów złotych. – Mieszkańcom należą się wyjaśnienia – komentują.
Przez internet przetoczyła się lawina krytycznych komentarzy wobec obecnego radnego. Słów krytyki nie szczędzą mu polityczni oponenci z Platformy Obywatelskiej. Obawiają się, że jeśli Łukasz Gibała zostanie prezydentem, nie poradzi sobie z zarządzaniem finansami Krakowa.
– Sam prowadziłem małe przedsiębiorstwo przez blisko 30 lat. Nigdy nie było zadłużone. W przypadku firmy Łukasza Gibały zadłużenie jest bardzo duże – komentuje Szczęsny Filipiak, szef krakowskich struktur Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem doprowadzenie spółki do takiego zadłużenia nie wygląda dobrze.
– Krakowianom należy się wyjaśnienie. Szczególnie, że gdyby Łukasz Gibała został prezydentem, będzie zarządzał miastem z ogromnym budżetem. Kiedyś przewodniczący Krakowa dla Mieszkańców powiedział ponoć, że jeśli wygra wybory, to spłaci długi miasta. W kontekście ujawnionych przez media informacji brzmi to niepokojąco – dodaje Filipiak.
Jego zdaniem Łukasz Gibała „powinien powiedzieć nam wszystkim, jak to jest, że utrzymuje się zadłużoną spółkę, i jednocześnie czerpie z niej dochody, które przecież jako radny wykazywał w oświadczeniu majątkowym”.
Sprawa niepokoi również Łukasza Sęka, radnego miejskiego z Platformy Obywatelskiej. – Z jednej strony Łukasz Gibała zarzuca gminie, że jest mocno zadłużona, a w zasadzie to grozi jej bankructwo, a sam zadłużył swoją firmę na wiele milionów złotych. W takim wypadku mówienie o nim, że jest sprawnym menadżerem, jest mocnym nadużyciem, szczególnie, że firma przynosi straty – komentuje radny Sęk.
– Równocześnie warto zauważyć, że Łukasz Gibała pobiera roczne wynagrodzenie ponad 650 tys. zł w spółce Ducator. Cała sprawa jest mocno niepokojąca. Tym bardziej, że jako prezydent zarządzałby miastem z 8-miliardowym budżetem. Aż strach pomyśleć, jak zadłużony będzie Kraków, jeśli Łukasz Gibała wygra wybory – kwituje Sęk.
Medialne doniesienia skomentował również wiceprezydent Krakowa Bogusław Kośmider. „Przedziwna sytuacja. Spółka, zadłużona na ponad 230 mln zł, rosnąca strata, ujemne kapitały, a jednocześnie prezes z ogromnym wynagrodzeniem 50 tysięcy zł miesięcznie i pożyczką 2 mln zł od spółki dla prezesa. A właścicielem i prezesem kandydat na prezydenta Łukasz Gibała. Przy takim złym doświadczeniu w zarządzaniu małą spółką i takich złych rezultatach, strach myśleć, co się może stać w Krakowie” – stwierdził w mediach społecznościowych zastępca prezydenta Jacka Majchrowskiego.
Dla Łukasza Gibały nie jest zaskoczeniem, że temat pojawia się na krótko przed wyborami samorządowymi, które są zaplanowane na 7 kwietnia.
– Autor tekstu [na portalu Wirtualna Polska – przyp. red] na podstawie niepowiązanych ze sobą faktów i wybiórczo cytując udzielone mu przeze mnie odpowiedzi, próbuje utkać z pozoru sensacyjną historię, a sensacji tam nie ma żadnej – podkreślił radny Krakowa dla Mieszkańców.
Pełne wyjaśnienia Łukasza Gibały poniżej: