"Ta sprawa pokazuje ciekawą patologię organów ścigania"

fot. Julia Ślósarczyk/LoveKraków.pl

Zamiast milionów – tysiące złotych i niższe wyroki więzienia. To efekt zmiany opinii biegłego ds. slangu narkotykowego.

Członkowie grupy przestępczej, w której skład wchodziło część rodziny R. i inne osoby, po zmianie kwalifikacji prawnej usłyszeli mniejsze wyroki niż wnioskowała na początku prokuratura. Kluczową rolę odegrał biegły ds. slangu narkotykowego, który zmienił swoją opinię.

11-osobowy gang według śledczych założył Andrzej R. Prokuratura chciała, aby za swoje czyny odsiedział w więzieniu 11 lat i zwrócił 3 mln złotych zarobku z przestępczego procederu. Sąd jednak ustalił, że w przypisanym mu zarzucie było o 100 kg marihuany za dużo. Dzięki temu został skazany na sześć lat i trzy miesiące odsiadki, oraz przepadek 951 tys. złotych.

Mateusz R. zdaniem śledczych zapracował na dziewięć lat za kratkami i zwrot 2,8 mln złotych. Również w jego przypadku sąd stwierdził, że sprzedał mniej marihuany, niż ustaliła prokuratura, czyli 47 kg. Usłyszał więc karę czterech lat i trzech miesięcy więzienia. Zmniejszona została też kwota przepadku korzyści finansowej do 358 tys. złotych.

Co ciekawe, Nina R. została uniewinniona. Jak mówi osoba znająca sprawę, został oskarżona na podstawie tego, że widziała, jak po domu z dwudziestoma kilogramami narkotyków idzie Mateusz R. Za to przesiedziała pół roku w areszcie.

Prokuratura żądała sześciu lat pozbawienia wolności dla Arkadiusza R. Powinien też zwrócić pół miliona złotych, ale sąd orzekł, że za obrót 22 kilogramami marihuany zasłużył na trzy i pół roku za kratami i zwrot 188 tys. złotych. Magdalena R.Ś., która według prokuratury powinna spędzić w więzieniu trzy lata, usłyszała wyrok sześciu miesięcy pozbawienia wolności i trzech miesięcy ograniczenia wolności.

Marek F. w więzieniu spędzi 4,5 roku oraz musi oddać 320 tys. złotych pochodzących z przestępstwa.  Dawid K.  został skazany na cztery lata i musi oddać 113 tys. złotych, które zarobił na handlu narkotykami. Aleksy B. został skazany na 39 miesięcy więzienia i przepadek blisko 29 tys. złotych. Podobny wyrok usłyszał Kamil B. Kolejnemu z oskarżonych, Pawłowi R. sąd wymierzył karę 20 miesięcy pozbawienia wolności i zwrotu 3 tys. złotych zarobku na narkotykach. Na poczet kar zaliczone zostanie tymczasowe aresztowanie.

Wyrok jest nieprawomocny.

Pojedynek i gamechanger

Jak się okazało w tej sprawie niebagatelną rolę odegrała opinia biegłego Jacka Wrony, który zajmuje się m.in. slangiem narkotykowym. To on analizował materiały z podsłuchów i na ich podstawie wyliczył, o jakich ilościach narkotyków mówili oskarżeni. Jednak zmienił swoją opinię, a dodatkowo przyjął sposób liczenia przepadku korzyści z przestępstwa na taki, jaki zaproponowała obrona.

– Mówiąc w poetyce komentatorów pojedynków bokserskich, daliśmy z prokuratorem dobrą walkę, która pomogła sądowi ustalić fakty, dokonać licznych korekt co do przebiegu wydarzeń i ich prawnej kwalifikacji. Stał się też cud i biegły od slangu narkotykowego częściowo zmienił swoją opinię – komentuje mecenas Maciej Burda.

– Jako prawnik jestem prawie zadowolony, jako obrońca muszę się liczyć ze smutkiem klientów, bo niektórzy muszą wrócić do więzienia – dodaje.

W tej sprawie ciekawe było również to, iż przez moment rozważana była opcja dobrowolnego poddania się karze. Z tym że warunkiem prokuratora było to, aby wszyscy zostali skazani. Tymczasem nie dość, że kilka osób uniknie więzienia, to reszta nie zostanie pozbawiona wolności na tak długi okres, jaki chcieli śledczy, a zamiast milionów, będą musieli zwrócić dużo mniejsze kwoty.

Ciemna strona operacji policji

Od samego początku sprawy mecenas Burda zwracał uwagę na to, jak prowadzona była operacja policji. – Ta sprawa pokazuje ciekawą patologię organów ścigania – stwierdza.

– Policjanci przez wiele miesięcy prowadzili kontrolę operacyjną, wiedzieli o kolejnych transakcjach narkotykowych, ale nie zatrzymywali ich uczestników. Nie chodziło więc o ochronę obywateli, o zapobieganie narkomanii – mówi adwokat.

– Policja pozwalała na prowadzenie handlu, bo dzięki temu uzyskała lepszy wynik i poważniejsze zarzuty postawiono oskarżonym. Nie przekonuje mnie tłumaczenie, że dzięki temu wykryto dodatkowych uczestników procederu. Albo rzeczywiście walczymy z narkomanią, albo robimy kariery – uważa Maciej Burda.

News will be here