Można oszukać zakład karny? Adam K. udowodnił, że to jest możliwe

Pokrzywdzony Jacek P. na procesie za oszustwa fot. Artur Drożdżak

48-letni Adam K. nie przyznaje się do winy w związku licznymi zarzutami dotyczącymi oszustw. Wśród pokrzywdzonych instytucji jest zakład karny w Trzebini.

Proces Adama K. rozpoczął się przed krakowskim sądem. 48-latek odpowiada za szereg oszustw. Nie pojawił się na rozprawie, ale jak zapewnia adwokat Marek Miarczyński jego klient złoży wyjaśnienia na późniejszym etapie sprawy sądowej.

Adam K. był już wcześniej karany, z zawodu to mechanik, właściciel firmy osiągający dochody rzędu pięciu tysięcy złotych miesięcznie. Prokuratura na poczet przyszłych kar zajęła mu hipotekę na kwotę 40 tys. zł oraz 100 udziałów w firmie wartych milion złotych.

Prokurator zajmuje mu majątek

Przesłuchiwany przez śledczych Adam K. nie przyznaje się do winy, grozi mu do dziesięciu lat więzienia.

Ofiarami mężczyzny były podkrakowskie firmy z branży budowlanej oraz osoby prywatne.

Lista stawianych oskarżonemu zarzutów jest dość długa. Według ustaleń prokuratury stosował podobny schemat działania. Zawierał umowy na świadczenie usług, brał pieniądze i z pisemnych ustaleń się nie wywiązywał.

Wziął choćby milion złotych pożyczki od Marty M. i tych pieniędzy nie oddał. Od poszkodowanego Grzegorza C. pobrał 5500 złotych za wycinkę drzew, której nie wykonał.

Pobrał również od jednej firmy 23 tys. zł za paliwo, a od innej 20 tys. zł za doradztwo prawne.

Wśród instytucji, które zdołał oszukać jest też starostwo powiatowe. W stosunku do jednego samorządu nie wywiązał się z ponoszenia opłat za użytkowanie wieczyste kilkunastu nieruchomości o powierzchni 79 hektarów. Szkody oszacowano na 608 tys. zł.

Z kolei Politechnikę Śląską naciągnął na 68 tys. zł. Podpisał z uczelnią umowę na wykonanie pracy naukowo badawczej o rekultywacja i zagospodarowaniu terenu. Gotówkę pobrał, z zadania się nie wywiązał.

Zakład karny w Trzebini oszukał na ponad trzy tysiące złotych, które otrzymał na podstawie porozumienia o możliwości zatrudniania u siebie osadzonych. Tego też nie zrealizował.

Wygrywali w sądzie, ale komornik nie pomógł

Wielu z pokrzywdzonych swoich praw finansowych dochodziło w sądach cywilnych, wygrywali sprawy, ale komornik nie był w stanie wyegzekwować należności.

Jako świadka na rozprawie przesłuchano 70-letniego Jacka P., który na 39 tys. zł wycenił swoje szkody związane z wynajmem Adamowi K. specjalistycznej maszyny: przesiewacza kruszywa. Świadek już nie pamiętał szczegółów sprawy, bo od przestępstwa minęło prawie pięć lat.

Sąd będzie teraz przesłuchiwał kolejnych pokrzywdzonych i świadków. Rozprawę z tego powodu odroczył.