Na deskach Teatru Groteska można zobaczyć... pechowego nosorożca

Kto pocieszy pechowego nosorożca? fot. Grzegorz Mart

Kto chce pocieszyć pechowego nosorożca? Jeśli wśród krakowian znajdą się chętni, mogą udać się w najbliższych dniach do Teatru Groteska.

Chociaż niedawno był Prima Aprilis, tym razem to nie żart. Na deskach Teatru Groteska można zobaczyć… nosorożca. Już w ten weekend premiera spektaklu „Kto pocieszy pechowego nosorożca” w reżyserii Lecha Walickiego.

Zacznijmy od tekstu

311. premierowe przedstawienie w Grotesce jest oparte na podstawie opowiadania „Kto z Was chciałby rozweselić pechowego nosorożca?” autorstwa Leszka Kołakowskiego. To bajka, którą wybitny polski filozof napisał w latach 60-tych dla swojej kilkuletniej córki Agnieszki. Jednak ze względu na to, że cenzura nie zezwoliła na jej druk, przeleżała w szufladzie przez 20 lat. W 1986 roku ukazała się w drugim obiegu, wydana przez krakowską Oficynę Literacką, a dopiero w 2006 roku oficjalnie przez wydawnictwo Muchomor.

– Dyrektor teatru polecił mi stworzenie spektaklu dla małych dzieci. Dlatego też zacząłem sprawdzać, co mogłoby się do tego nadać. I tym sposobem, w księgarni – natknąłem się właśnie na książkę z tytułowym nosorożcem – wspomina reżyser Lech Walicki. – Realizacja była obarczona ryzykiem ze względu na głównego bohatera. Jednak od razu uruchomiły się we mnie żyłki konstruktorskie, animatorskie i…

… tym sposobem na scenie możemy zobaczyć „prawdziwego” nosorożca.

Nosorożec jak prawdziwy

To oczywiście kostium, ale sposób jego wykonania naprawdę robi wrażenie. Jak mówią twórcy spektaklu, jego budowa trwała… prawie dwa miesiące. Pod powłoką znajduje się aluminiowa konstrukcja z lekkich materiałów, a zwierzę może poruszać uszami, powiekami, szczęką i ogonem – do tego wykorzystano różne cięgła znajdujące się wewnątrz. Bohatera animują dwie znajdujące się w środku osoby – w tym… reżyser spektaklu.

– Zależało nam na tym – i było też największym wyzwaniem, aby ukazać nosorożca tak, jakby był prawdziwy. Sami byliśmy dziećmi i wiemy, jakie wrażenie robiły na nas zabawki, filmy czy teatr, jeśli była okazja do chodzenia z rodzicami na spektakle. W dzieciństwie wydaje nam się, że te zabawki żyją, czują i są wrażliwe. Dlatego chcemy zaskoczyć naszych najmłodszych widzów – opowiada Małgorzata Zwolińska, odpowiedzialna za scenografię.

– Liczymy na efekt wow! Myślę, że pomimo gabarytów nosorożca, wśród młodszej części widowni nie będzie budził lęku, wręcz przeciwnie. Jest wzruszający i mam nadzieję, że takie też będą odczucia wobec niego – mówi aktorka Diana Jędrzejewska, którą zobaczymy w jednej z głównych ról.

Każda kreska jest wyzwaniem

Oprócz głównej gwiazdy, czyli nosorożca, publiczność zapewne zwróci również uwagę na samą scenografię. W trakcie trwania sztuki będą wyświetlane rysunki, stworzone przez podopiecznych Ośrodka Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczego w Juszczynie.  To jednak nie pierwsza taka współpraca z krakowskim teatrem – dzieci przygotowywały swoje dzieła również na potrzeby wcześniejszych spektakli.

– Wtedy ktoś zwrócił mi uwagę, że te rysunki wyglądają jakby namalował je Marc Chagall czy Paul Gauguin! Tutaj w każdej kresce dostrzegam szczerość, wrażliwość i odwagę. Wydaje mi się, że dzięki temu dzieci mają możliwość większego otwarcia się na innych ludzi. A dzięki tej współpracy możemy zwrócić uwagę na osoby, które potrzebują tej uwagi, pomocy – nie tylko finansowej, ale przede wszystkim dobrego serca – zaznacza Małgorzata Zwolińska.

Jak przyznaje dyrektor OREW, Oliwia Jarnot, dzięki takim przedsięwzięciom podopieczni mogą „wyjść do społeczeństwa”. – To mali artyści, którzy czują się dumni z każdego rysunku. Dla nich każda kreska i plama to niesamowity wysiłek – obrazki tworzyły zarówno dzieci niepełnosprawne intelektualnie, jak i ruchowo – tłumaczy Jarnot.

Premiera spektaklu już 7 kwietnia.