Nie czekać z inwestycjami, które są gotowe do startu [Rozmowa]

fot. Krzysztof Kalinowski/Lovekrakow.pl

O przyszłorocznym budżecie i projektach uchwał dotyczących komunikacji w mieście rozmawiamy z radnym Michałem Starobratem.

LoveKraków.pl: Rozmawiamy po kilkugodzinnej dyskusji w sprawie przyszłorocznego budżetu. Mówił Pan w niej m.in., by ograniczać wydatki, z których można faktycznie zrezygnować, ale nie rezygnować z zadań inwestycyjnych. Co Pana zdaniem można sobie odpuścić?

Michał Starobrat, Radny Miasta Krakowa: Przykładem może być to, na co zwracali uwagę radni z różnych klubów: jeśli przekazujemy 15 milionów złotych dla spółki Kraków 5020, która ma wykonywać usługi promujące miasto, to na pewno nie są to wydatki pierwszej potrzeby. Wydatkiem pierwszej potrzeby powinno być np. wprowadzenie zmian w organizacji ruchu, polegające na doświetleniu przejść dla pieszych, odmalowaniu niewidocznych pasów na przejściach dla pieszych, czy dostawienie znaków drogowych itp. Czterech milonów złotych brakuje na to, abyśmy na bieżąco wykonywali wszystkie gotowe i zatwierdzone projekty. Brakuje również prawie sześciu milionów złotych w Programie Budowy Chodników, aby zrealizować wszystkie inwestycje, które będą miały w przyszłym roku dokumentację projektową i wszystkie niezbędne uzgodnienia. Mówimy o czymś, co już jest przygotowane i powinno być priorytetem.

Wymienia Pan mniejsze zadania dotyczące chodników czy przejść, a nie duże inwestycje strategiczne. Czy Pana zdaniem to właśnie na takie sprawy miasto powinno teraz położyć nacisk?

Każda inwestycja jest ważna, ale powinniśmy w pierwszej kolejności zajmować się tymi, które mają już przygotowaną dokumentację projektową i są gotowe do zrealizowania. Przykładem jest właśnie między innymi Program Budowy Chodników. Kilka tygodni temu Zarząd Dróg Miasta Krakowa przedstawił nam listę takich lokalizacji, dla których wszystko jest już gotowe i należy zabezpieczyć dla nich środki, by móc przeprowadzić prace w przyszłym roku. Oczywiście każdy radny będzie zabiegał o swoje dzielnice, bo tych mieszkańców reprezentujemy w radzie w głównej mierze, ale głównym kryterium powinno być to, na jakim etapie jest dana inwestycja. Kolejnym takim przykładem jest budowa zawrotki w ciągu ul. Witosa, na odcinku za skrzyżowaniem z ul. Beskidzką, a drogą wewnętrzną przy budynku nr 29. Jest to inwestycja przygotowywana co najmniej od dwóch lat przez spółkę Trasa Łagiewnicka, są już gotowe wszystkie dokumenty i pozwolenia. Brakuje natomiast 5,5 miliona złotych, aby przeprowadzić prace budowlane i umożliwić dojazd mieszkańcom Woli Duchackiej korzystającym z Trasy Łagiewnickiej. Sprawa dotycz kilku tysięcy osób. Pokazujemy więc takie wydatki, które od razu rzucają się w oczy, z których możemy zrezygnować, a przeznaczyć na to, co jest sprawą pierwszej potrzeby.

Przy okazji dyskusji o budżecie wracała regularnie kwestia podwyżki cen biletów na komunikację miejską. Prezydent przekonuje, że jest ona niezbędna. Jak Pan ocenia tę sprawę?

Myślę, że emocjonalna wypowiedź zastępcy prezydenta Andrzeja Kuliga w trakcie dyskusji nad budżetem, wynikała z faktu, że wskazałem na lukę w tej dziedzinie. Na funkcjonowanie transportu jest zabezpieczona kwota 700 milionów, ale koszty funkcjonowania komunikacji zbiorowej to kwota 970 milionów. Nawet podwyżka, którą proponuje urząd, nie pokryje tej luki, aby komunikacja miejska mogła funkcjonować na niezmienionym poziomie. Podwyżka zakłada zwiększenie wpływów ze sprzedaży biletów okresowych o 50 milionów złotych, a brakuje 270 milionów, więc nie ma możliwości, by podwyżka rozwiązała cały problem.

Pozostając jeszcze przy sprawie biletów: urzędnicy chcą wprowadzenia biletu, który w ramach jednej ceny oferuje przejazd komunikacją miejską i koleją. Widzi w tym szansę dla mieszkańców takich rejonów jak chociażby Swoszowice czy Opatkowice?

Będę na pewno pytał prezydenta, co zrobi, jeżeli radni w dyskusji złożą poprawki mówiące o zintegrowanym bilecie. Czy Zarząd Transportu Publicznego jest w stanie zrealizować taką poprawkę i już teraz wprowadzić wspólny bilet? W mojej ocenie jest to temat bardzo potrzebny, a wręcz lekko spóźniony. Jeżeli byłaby taka możliwość formalna, to byłbym za tym, by przy tej okazji od razu wprowadzić taką integrację.

Nie mogę też nie zapytać o strefę płatnego parkowania, bo to kolejny temat, który teraz wraca w dyskusjach, z jednej strony dotyczący budżetu, a z drugiej – kształtowania ruchu w mieście. Jakie jest Pana zdanie? Strefa w niedzielę – tak czy nie?

Na tę sprawę należy spojrzeć z różnych punktów widzenia. Jako mieszkaniec bardziej oddalonego osiedla rozumiem to, że kierowcy nie chcą płacić wysokich kwot za strefę płatnego parkowania. Zastanowiłbym się nad tym, żeby wprowadzić opłaty w niedziele, ale tylko w strefie A, a zamiast proponowanej podwyżki o złotówkę w każdej strefie rozważyć stopniowanie: pozostawienie bez zmian w strefie C, podwyżkę o złotówkę w strefie B i o dwa złote w strefie A. Wydaje mi się, że najmniejsza rotacja samochodów i największy problem z parkowaniem jest w centrum. Podniesienie opłat nie powinno służyć temu, żeby zwiększyć wpływy do budżetu, tylko zwiększyć rotację miejsc parkingowych, bo po to została stworzona strefa płatnego parkowania. Dlatego nie wydaje mi się zasadne zwiększanie tej opłaty w strefie C, gdzie jednak wolnych miejsc jest trochę więcej. Natomiast w strefie A rozważałbym podniesienie nawet o dwa złote, bo tak naprawdę nawet mieszkańcy Krakowa spoza centrum przyjeżdżają do ścisłego centrum zdecydowanie rzadziej, niż korzystając z różnych usług w strefie B czy C. Największy problem z brakiem wolnych miejsc do parkowania istnieje właśnie w strefie A.