Nowa filozofia walki z koronawirusem. Koniec z obroną za wszelką cenę

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Minister zdrowia Adam Niedzielski zaprezentował nową strategię walki z koronawirusem. Zmiany mają być systemowe i usprawnić wiele procedur. Wicepremier wielokrotnie też podkreślał, że podstawowe zasady zostają niezmienne.

W ciągu najbliższych miesięcy pojawiać się będzie wiele infekcji górnych dróg oddechowych. Wiele chorób ma podobne objawy do koronawirusa. Resort zdrowia poczynił przygotowania na sezon jesienno-zimowy.

Została zaprezentowana, jak powiedział Niedzielski, nowa filozofia podejścia do walki z koronawirusem. Po etapie obrony za wszelką cenę w skali kraju, przyszedł czas na działania punktowe, regionalne. Minister uważa, że należy dostosowywać reakcje do skali zjawiska w poszczególnych miejscach.

Zmianą ma być też elastyczne zarządzanie ryzykiem. Do tej pory było redukowane do najniższych poziomów, ale kosztem: gospodarki, życia społecznego czy zdrowia psychicznego obywateli.

Przykładem nowej strategii jest decyzja o otwarciu szkół. – Jest ryzyko zwiększenia zachorowań, ale też minimalizowane są koszty gospodarcze i społeczne – powiedział minister.

– Będziemy się starać ważyć bilans zysków i strat, a nie tylko działać w konwencji obrony – dodał Adam Niedzielski.

Przyjęcie, testowanie, leczenie

Osoby, które teraz podejmują decyzje, są mądrzejsze od tych, które mierzyły się z pandemią wiosną. Choć, jak zastrzega minister zdrowia, zawsze są jakieś niewiadome. Mimo wszystko Niedzielski uważa, że z rosnącą wiedzą można podejmować odważniejsze decyzje.

Jedną z takich decyzji jest zmiana w sieci szpitali. Teraz większość ma być zaangażowanych w walkę z koronawirusem. System został podzielony na trzy poziomy.

W najwyższym znajdzie się jedynie dziewięć placówek w Polsce, które pod względem specjalizacji są najbardziej rozwinięte. Wśród nich znalazł się Szpital Uniwersytecki w Krakowie. To do takich szpitali będą kierowani pacjenci potrzebujący jak najbardziej złożonej i specjalistycznej opieki.

Drugi poziom to 87 szpitali, gdzie są m.in. oddziały zakaźne i miejsce do podłączenia pacjenta pod respirator. W całej Polsce gwarantuje to 2 tysiące miejsc dla pacjentów chorych na Covid-19.

Najniższy poziom to szpitale powiatowe. Tam mają znaleźć się specjalne izolatki, finansowane przez NFZ. Zadaniem takich placówek nie będzie leczenie, ale przyjęcie, przetestowanie i ewentualne skierowanie na zaawansowaną drogę leczenia.

Problem z wymazami

Ministerstwo poinformowało o rozbudowaniu sieci mobilnych stacji wymazowych. Obecnie jest ich 260, ale większość z nich działa jedynie dwie godziny. Resort chce zwiększyć ten czas od dwóch do czterech dodatkowych godzin. Dodatkowo sieć ma zostać dogęszczona.

W strategii został ujęty również sanepid. Przygotowywany jest system elektronicznego zgłaszania informacji o potencjalnym zakażeniu.

Zmienią się również priorytety testowania. Najważniejsze będzie to, aby badać pod kątem obecności patogenu osoby z objawami. Priorytetowo będą testowani również ludzie z grup ryzyka i naturalnie służby medyczne.

Swój udział w systemie będą mieli też lekarze rodzinni. Będzie to działać tak, że osoba, u której wystąpią objawy, za pomocą teleporady skontaktuje się ze swoim lekarzem. Następnie, jeśli w ciągu 3-5 dni objawy nie miną, a nasilą się, nastąpi kolejne badanie – tym razem fizykalne. To ono poprzedzi decyzję o wysłaniu pacjenta na wymaz.

– Odwołujemy się do standardowej roli lekarzy rodzinnych, którzy mają zidentyfikować chorego i dalej pokierować go do specjalistów. Nie tworzymy osoby odpowiedzianej za leczenie Covidu, tylko zdefinowanie tego, jak pacjent ma się poruszać. Lekarz ma w tym pomóc – tłumaczy Andrzej Niedzielski.

Prewencja najważniejsza

Nadal podstawą działania musi być prewencja. Dezynfekcja, dystans i maseczki to trzy jego filary. Tylko te elementy, zdaniem ministra, który opiera swoje opinie na analizach naukowych, są w stanie skutecznie powstrzymywać gwałtowny rozwój epidemii.

Znaczenie będzie miała także profilaktyka przeciwgrypowa, czyli szczepionki. Władze chcą dostarczyć na rynek przynajmniej 2 mln szczepionek i liczą na to, że jak najwięcej osób skorzysta z nich. Chodzi o to, aby objawy nie nakładały się na siebie.