News LoveKraków.pl

Osiedle, które nie ma końca, samoloty nad głowami, droga jak „dziki Teksas”

Osiedle Green Park Villa fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

– Gdy się wprowadziliśmy, biegały tutaj sarny. Teraz jest wielkie osiedle łanowe – mówią mieszkańcy Bronowic, sąsiedzi Green Park Villa. Część zapowiada wyprowadzkę.

„Rzędy betonowych kanionów wyjętych z memów o patodeweloperce” – tak o osiedlu Avia pisał w swojej książce reporter Bartosz Józefiak. To właśnie Avię obraliśmy za cel naszej pierwszej wycieczki w ramach cyklu tekstów o tym, jak żyje się mieszkańcom dużych, często owianych złą sławą krakowskich osiedli. Do tej pory opisywaliśmy przede wszystkim monumentalne blokowiska – po Avii odwiedziliśmy Kliny, Złocień, bloki przy ul. Galicyjskiej, Osiedle Europejskie, a ostatnio potężne osiedle Ozon, które wyrosło przy ul. Banacha na północy Krakowa. Ostatni tekst, wraz z linkami do poprzednich, znaleźć można TUTAJ.

Wina dewelopera czy przepisów?

Tym razem postanowiliśmy opisać miejsce nieco inne. I wybraliśmy się do Bronowic, gdzie powstało jedno ze słynniejszych w Krakowie i okolicach osiedli łanowych. Green Park Villa, bo tak nazywa się osiedle, znajduje się na obrzeżach Krakowa, przy ul. Truszkowskiego. Dojazd samochodem z okolic centrum miasta zajmuje według map Google’a 20-30 minut, choć wiele zależy od pory dnia i natężenia ruchu. Dojazd komunikacją miejską – niecałą godzinę. Opcje są dwie, albo dojazd do pętli w Bronowicach i nieco ponad 20-minutowy spacer (część mieszkańców osiedla wybiera taką opcję, choć narzeka, że do domu musi iść pod górę), albo autobus (można się do niego przesiąść z tramwaju). Wybierając autobus czeka nas około 10-minutowy spacer z przystanku, pełną dziur i kolein niewyasfaltowaną drogą – bez chodnika.

Jak się później okaże, to właśnie ta droga jest jedną z większych bolączek mieszkańców zarówno Green Park Villa, jak i okolicznych domów. Nam w oczy od razu rzuciły się samochody zaparkowane w niemal każdym miejscu, gdzie droga jest nieco szersza. A to wskazuje zwykle na jedno – problemy z miejscem do parkowania, i to mimo że jesteśmy na obrzeżach miasta, gdzie przecież terenów niezabudowanych jest jeszcze stosunkowo sporo.

Naszą intuicję potwierdzają pani Anita i pani Patrycja, matka i córka, które mieszkają w Green Park Villa. Spotykamy je podczas spaceru z psem, a mieszkańców osiedla spotkać tu dość trudno. Każdy pas domów w ramach Green Park Villa jest całkowicie ogrodzony i choć ludzi mieszkać tu musi sporo (jak wskazują domofony, po jednej stronie ulicy mieszkań jest ponad 50, po drugiej ponad 70), niewielu z nich, zwłaszcza o tej porze roku, wychodzi na spacery lub idzie na przystanek. Mieszkańców widzimy przede wszystkim w samochodach, wyjeżdżających lub wjeżdżających na osiedle jedną z automatycznych bram. Widząc nas, jedyne osoby kręcące się po ulicy, witają się z nami skinieniem głowy i jadą dalej.

– Bez samochodu jest tu ciężko, z drugiej strony my mamy jedno miejsce w garażu i jak ktoś chce do nas przyjechać i nas odwiedzić, to jest problem, trzeba stawać gdzieś na poboczu, zwykle miejsce znajduje się dość daleko – mówi pani Anita. I dodaje: – To z jednej strony wina dewelopera, ale też powinny być jakieś odgórne przepisy, które to regulują. Bo nie może być tak, że ludzie mają jedno miejsce dla siebie, oczywiście jeśli ich na to stać. Przecież nie będą kupować kolejnych po 50 tys., tylko żeby mogli ich odwiedzić goście.

W trakcie rozmowy nad naszymi głowami przelatuje jeden samolot za drugim. Nieopodal jest lotnisko, samoloty przelatują tu dość nisko. Paniom jednak ich hałas nie przeszkadza, przyzwyczaiły się. – A goście jak do nas przyjeżdżają, to w ogóle traktują te samoloty jak atrakcję – śmieją się.

Mówią, że ogółem mieszka się bardzo dobrze, wokół jest dużo terenów zielonych (choć przydałaby się droga z chodnikiem prowadząca do parku), poza tym mają porównanie, bo wcześniej mieszkały w centrum miasta. – Ja jestem zachwycona, naprawdę – cieszy się pani Anita. W Green Park Villa panie mieszkają na parterze, mają więc niewielki ogródek. Zabudowa ich nie przytłacza, bo, jak tłumaczą, mieszkają w pierwszej części osiedla, tej, która powstała najwcześniej. – U nas nie jest tak źle, nie ma aż takiej tragedii – mówią.

Kobiety widzą jednak pewne problemy, poza parkowaniem. Stan drogi dojazdowej, brak sklepów w okolicy, spora odległość od przystanków. – Samochód to tutaj must have – mówią. A pani Patrycja dodaje, że ona często samochodem dojeżdża do pętli i później wsiada w tramwaj. Wiele osób tak robi.

Poszli na kompromis

Życia tu bez samochodu nie wyobraża sobie też pan Tomasz, którego spotykamy w trakcie spaceru z dzieckiem. W Green Park Villa mieszka z żoną i dwójką dzieci, żona pracuje zdalnie, więc z odległością od miasta nie mają jednak dużego problemu. Poza tym wybór miejsca zamieszkania był dla nich pewnym kompromisem pomiędzy ich potrzebami a tym, na co mogą sobie pozwolić.

– Szukaliśmy czegoś większego, na dom w Krakowie nie byłoby nas stać, a nie chcieliśmy przeprowadzać się do Modlniczki czy innej podobnej miejscowości. Tu mamy mieszkanie dość spore, 100 metrów kwadratowych, pięć pokoi, poza tym lubimy tę okolicę. Oczywiście widzimy jak to osiedle wygląda i ma ono swoje minusy. Bez samochodu jest słabo, słabo jest z komunikacją miejską, trochę przeszkadza nam też hałas samolotów – wymienia. Pan Tomasz przyznaje przy tym, że czytał kiedyś w internecie negatywne opinie o Green Park Villa, internauci pisali o patodeweloperce. Nie kryje przy tym, że początkowo „przerażała go długość osiedla”, ale mają w mieszkaniu duże okna, dostęp do niewielkiego ogródka (pan Tomasz nazywa go „wybiegiem”), więc już się z tym pogodził. Nieco jednak niepokoi go wizja, że wokół powstać mogą kolejne osiedla podobne do tego, na którym mieszka z rodziną.

– Słyszeliście coś państwo, wiecie, które działki mają zabudować? – wypytuje nas.

„Dla mnie to są bloki”

To, jak będą wyglądać niezagospodarowane tereny w okolicy Green Park Villa, mocno niepokoi też mieszkańców domów w sąsiedztwie. – Gdy się wprowadzaliśmy, to nie było jeszcze tak wielu budynków. Przed oknami mieliśmy sarenki, było ładnie, pięknie. Mieliśmy również las, który zniknął w ciągu 48 godzin. Kiedyś brzózek było drugie tyle. Czy będą kolejne budynki? Jasne, już są pozwolenia – przekonuje nas pani Monika, która mieszka w domu jednorodzinnym nieopodal Green Park Villa. Liczyła się z tym, że zabudowa będzie postępować. – Ale myśleliśmy, że będą to domy jednorodzinne. Jakkolwiek nazwać to, co powstało, dla mnie to są bloki – mówi.

Twierdzi, że planuje wyprowadzkę. Aktualnie szuka innej działki, ale też w Bronowicach. – Z resztą nie my jedni chcemy się przeprowadzić. W ciągu pół roku było tutaj sześć domów na sprzedaż. Jedni sąsiedzi dopiero dwa lata temu się wprowadzili i już rezygnują – dodaje kobieta. Przyznaje jednocześnie, że pomijając powstające wokół kolejne budynki, to generalnie mieszka się tutaj bardzo dobrze. – Nie licząc jeszcze tego, że od sześciu lat nikt nie jest w stanie niczego zrobić z drogą. Dziury są takie, że w samochodzie można sobie zęby wybić. Latem jest dziki Teksas, bo za każdym, kto przejeżdża, powstaje burza piaskowa. Sąsiedzi polewają drogę wodą, żeby nie było tumanów kurzu – dodaje. 

Cieszy się, że niedaleko powstał park Tetmajera. Ale i tutaj nie brakuje problemów. – Nie ma niestety chodnika, trzeba iść drogą albo przez łąki. Poza tym w weekendy ludzie walą do tego parku drzwiami i oknami, a miejsc parkingowych jest 10, 12. Nie ma gdzie zaparkować – skarży się mieszkanka. Ma czteroletniego syna, dla którego znalazła miejsce w przedszkolu przy ulicy Katowickiej. – Na nogach to jakieś 30 minut. Ogólnie tutaj bez auta ani rusz. Jest przystanek przy Pasterniku, ale komunikacyjnie tutaj wszystko leży – kwituje.

Pani Urszula mieszka tutaj już 10 lat. Obserwowała, jak obok powstaje Green Park Villa. – Ah, to jest cała historia, tylko nie mam czasu, za chwilę muszę wyjechać – mówi kobieta, ale na chwilę jeszcze się zatrzymuje. – Zawiązało się stowarzyszenie SOS dla Bronowic. Chcemy zatrzymać dalszą zabudowę łanową. 340 domów ma tu powstać. Szkoła pęka w szwach, droga jest jaka jest, interweniujemy w urzędzie miasta, jednak pozwolenia na budowę już są – załamuje ręce kobieta. Nad naszymi głowami przelatuje kolejny samolot.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Bronowice