Poszliśmy na Avię zapytać, jak się żyje jej mieszkańcom. Spotkaliśmy ludzi z osiedli obok, zachwalających blokowisko. – Patodeweloperka? Radzimy wybrać się na Ruczaj – proponują mieszkańcy owianej złą sławą Avii.
Patodeweloperka, betonowy Mordor, kopiec termitów, molochy, w których można podać sąsiadowi piwo przez okno – negatywnych opinii o osiedlu Avia i blokach przy ul. Orlińskiego nie brakuje. Komentatorzy w internecie wytykają ciasnotę i betonozę, architekci i urbaniści przekonują, że powstałe kilka lat temu w Czyżynach osiedla są fatalnie zaprojektowane, Avia pojawiła się też w książce „Patodeweloperka. To nie jest kraj do mieszkania” Bartosza Józefiaka, który opisywał ją jako „rzędy betonowych kanionów, wyjętych z memów o patodeweloperce”. Czy owiane złą sławą osiedle faktycznie jest tak tragiczne?
Sprawdziliśmy to u źródła, a więc u samych mieszkańców. Wybraliśmy się na osiedle Avia w ciepły, słoneczny dzień, spacerowaliśmy wzdłuż kolejnych bloków, przechodziliśmy przez place zabaw, oglądaliśmy powstałe tam sklepy, knajpy, piekarnie. I pytaliśmy napotkanych mieszkańców Avii i bloków przy ul. Bolesława Orlińskiego, jak im się tam żyje.
Blisko centrum
– Jest idealnie – odpowiada wiele się nie zastanawiając pani Marzena, którą spotykamy z dzieckiem na placu zabaw. I tłumaczy, że na miejscu jest wszystko, czego do życia potrzeba: jest przedszkole, żłobek, apteka, są sklepy, piekarnie, jest też gdzie zjeść i napić się kawy. – Tak naprawdę jest też w miarę blisko do centrum, to tylko 15 minut tramwajem – przekonuje.
Jedyny minus? Problem z parkowaniem. Jednak i tu nasza rozmówczyni przekonuje, że to nic strasznego. Przystanki komunikacji miejskiej są przecież w miarę blisko, poza tym zanim sześć lat temu wprowadziła się tu z mężem, mieszkali niedaleko i doskonale wiedzieli, na co się piszą.
– Największy problem jest jak przychodzi październik i przyjeżdżają studenci. Bo mieszkańcy, którzy mają mieszkania własnościowe, posiadają swoje miejsca parkingowe, kupione lub wynajmowane, studenci i napływowi niekoniecznie. To oni mają kłopot ze znalezieniem miejsca i czasami parkują tam, gdzie nie powinni – mówi pani Marzena. Na koniec jako jeden z największych atutów osiedla wymienia zawiązujące się między sąsiadami przyjaźnie.
– Wieczorami jak jest ciepło, to na placu zabaw i w zieleni są po prostu tłumy mieszkańców. Przychodzi masa dzieciaków, masa rodziców, każdy z każdym się praktycznie zna i żyje się nam po prostu super – podkreśla.
Pan Przemek, który na Avii mieszka od 2016 r., też chwali sobie przede wszystkim dostępne na miejscu usługi, bliskość zieleni i parków. Tam go zresztą spotykamy – właśnie kopie piłkę ze swoimi dziećmi. – Nie wiem, skąd ta nagonka na to osiedle. Może dlatego, że mieszkania były tanie? – zastanawia się. Zapytany o minusy odpowiada, że trochę za daleko jest do przystanku, przydałby się też na osiedlu jakiś ośrodek zdrowia. Nie podoba mu się też, że mieszkańcy osiedla Dywizjonu 303 postawili ogrodzenie i do lekarza trzeba iść naokoło. – No i przez pierwsze trzy lata trochę się bujałem z parkowaniem, ale teraz mam już swoje miejsce i ten problem mi odpadł. Poza tym mieszka mi się tu bardzo dobrze i nie chciałbym się stąd wyprowadzać. Mam tu wszystko, czego mi potrzeba.
Gorsze patodeweloperki
– Patodeweloperka? Ja to powiem wam, że widziałem gorsze patodeweloperki, naprawdę. Ani nie jest tu tak ciasno, wcale te bloki nie są tak blisko siebie, tych miejsc parkingowych też trochę tutaj jest, jest zieleń, jest boisko fajne, jest oświetlenie… No chyba nie jest tutaj tak najgorzej, co? – rzuca nam w biegu kolejny z napotkanych mieszkańców.
– Wszystkim, którzy mówią, że tu jest ciasno, czy są małe odstępy między blokami, radzimy wybrać się na Ruczaj. Poza tym większości osób narzekających na Avię nawet nigdy tu nie było – przekonują z kolei Sylwia i Kuba, których spotykamy spacerujących z ich psami.
Para mieszka przy Orlińskiego właściwie od początku istnienia osiedla. W rozmowie z nami deklarują, że bardzo cenią sobie swoje osiedle, tak jak inni mieszkańcy chwalą towarzyszącą mu infrastrukturę, mówią, że w zasadzie nie trzeba jechać do centrum, bo wszystko jest na miejscu. – Naprawdę, ci co mówią, że to betonoza, powinni obejrzeć inne osiedla w Krakowie – zgodnie podkreślają.
I dodają: – Niektórzy narzekają na parkingi, sąsiad z sąsiadem nie zawsze się dogada, zawsze jest jakaś walka między pieszymi, rowerzystami, psiarzami, ale tak jest wszędzie, gdzie mieszka więcej ludzi. My nie mamy z tym problemu.
Problem z parkowaniem
Pan Daniel, którego spotykamy przy placu zabaw, też szczególnie chwali sobie istniejące na osiedlu usługi. Cieszy go, że w niedużej odległości są większe markety, może nieco daleko jest na przystanek, ale dla niego to nie problem, zwłaszcza, że połączenia komunikacyjne z innymi częściami Krakowa są dobre. Problem może stanowić za to parkowanie, bo jak mówi pan Daniel, miejsc ogólnodostępnych jest „stosunkowo mało”. – Zwłaszcza w stosunku do liczby mieszkańców, posiadających samochody – zaznacza.
– Ale przecież tak jest wszędzie – mówi nam wracająca z zakupów mieszkająca na Avii kobieta. – Jak przejedziemy na starsze osiedla, czy nowe, wszędzie jest problem z parkowaniem. To nie jest jakieś wyjątkowe osiedle pod tym kątem – podkreśla. – Z tymi parkingami jest problem, bo mieszkania były tanie jeśli chodzi o cenę za metr, ale już miejsca parkingowe były drogie. Chyba w okolicach 60-80 tysięcy za miejsce w garażu, pod chmurką 30 – mówi nam pan Karol, choć od jednej z naszych rozmówczyń słyszymy, że teraz za własne miejsce parkingowe trzeba zapłacić nawet ponad 100 tysięcy.
Na jeszcze inny problem zwraca uwagę kolejny mieszkaniec osiedla, którego spotykamy na spacerze z psem. Jego zdaniem między blokami brakuje progów zwalniających. – Niektórzy traktują Orlińskiego jak drogę szybkiego ruchu. Czasem dochodzi do bardzo niebezpiecznych sytuacji.
Przyjechały dźwigi
Co ciekawe w trakcie spaceru spotykamy mnóstwo mieszkańców innych osiedli w okolicy, którzy na Avię przychodzą pospacerować, posiedzieć na ławeczce, skorzystać z placów zabaw czy zjeść w jednym z kilku lokali.
– Bardzo tego wszystkiego brakowało – słyszymy od relaksującej się na ławce pani Elżbiety. – Mieszkamy na starym osiedlu obok, blisko hangaru. Jak zaczynali budować nowe osiedla, to my z córką byłyśmy trochę niezadowolone, bo tu była taka ładna łąka, a nagle dźwigi przyjechały. Żeśmy trochę na to wszystko złorzeczyły, ale potem, jak już wszystko wybudowali, to zaczęłyśmy tu przychodzić do parków, do sklepów, do punktów gastronomicznych i bardzo nam się tu podoba. Jest gdzie usiąść, gdzie się pobawić, można kupić loda. Co prawda nie byłam tu w środku w żadnym mieszkaniu, więc nie wiem jak się tutaj mieszka, ale moim zdaniem super jest to osiedle, bardzo się cieszymy, że ono powstało.
Nieco mniej entuzjastyczna jest kobieta mieszkająca na os. Dywizjonu, która spaceruje po Avii ze swoim pieskiem. – Ciężko było zwłaszcza jak to budowali, głośno, brudno. I zabudowali mi wszystko, wcześniej jak była dobra pogoda, to ja miałam z okna widok na góry. Teraz nic – mówi nam. – Ale wiecie, ja tam nie narzekam już na to osiedle specjalnie, przyzwyczaiłam się.
Pani Żaneta i pani Ania też mieszkają na osiedlach obok. Spotykamy je na rozłożonym na trawie kocyku, bawią się z dziećmi i radośnie rozmawiają. – Mieliśmy z mężem pomysł przed pandemią, żeby się wyprowadzić z Krakowa do domku za miastem. I jak mi się urodziło dziecko, to się strasznie cieszyłam, że tego nie zrobiliśmy. Bo to jest duży plus, że można po prostu wyjść do ludzi, usiąść na ławce, napić się kawy, zjeść śniadanie, pójść do sklepu spożywczego czy wybrać się do jednego z trzech parków okolicznych. Tu jest wszystko, a restauracje to niektóre nawet lepsze niż w centrum. Zresztą ja lubię taki miejski styl. I nie mogę się doczekać, jak mi dziecko trochę podrośnie i pójdziemy razem do Cogiteonu – mówi pani Żaneta.
Pani Ania dodaje, że ma trochę żal, bo jako dziecko przychodziła tu zbierać z mamą maliny, ale też cieszy się z zaplecza usługowego, które powstało w ramach Avii i przy Orlińskiego. – Widok mam cały czas na zieleń, tego mi nie zabudowali, więc w ogólnym rozrachunku cieszę się, że te osiedla powstały – podkreśla.
Kobiety zgodnie przyznają, że „jest to trochę blokowisko”, ale przecież to jest Kraków. – Umówmy się, w dużych miastach ciężko jest obecnie znaleźć inne miejsca – mówią. – I tak jest tu dobrze w porównaniu do niektórych osiedli.
Czy tak jest faktycznie? Spacerem po Avii rozpoczynamy cykl, w ramach którego chcemy sprawdzić, jak żyje się na najbardziej krytykowanych i owianych złą sławą nowych krakowskich osiedlach. Macie pomysły, gdzie powinniśmy się jeszcze wybrać? Zapraszamy do kontaktu: redakcja@lovekrakow.pl.