Park na „szczurzych włościach”. Co z odpadami w Łuczanowicach?

Jeden ze stawów w Łuczanowicach został całkowicie zasypany, jak się okazało odpadami. Prezydent odmawiał wszczęcia postępowania w sprawie ich usunięcia. Sprawa ponownie jest w sądzie administracyjnym.

W Łuczanowicach (Wzgórza Krzesławickie), gdzie obecnie jest park, były dwa stawy. Wraz z biegiem czasu, zbiorniki znikały. Pod koniec lat 90. resztki jednego z nich okoliczni mieszkańcy zamienili w dzikie wysypisko. W 2002 roku Gazeta Krakowska napisała tekst o tym rejonie tytułując go „Szczurze włości”.

„Zabytkowe stawy stały się przekleństwem Łuczanowic. Pod niebiosa bije smród z walających się tu śmieci. Jedynymi turystami, którzy podziwiają pałacowo-parkowy kompleks, są wszechobecne szczury”, pisała gazeta. Po stawach i śmieciach nie ma śladu, jednak problem do rozwiązania pozostał.

Co miasto z tym zrobi?

W 2013 roku do urzędu miasta zwrócili się właściciele sąsiednich działek z pytaniem, co miasto zamierza zrobić z zasypanymi odpadami, w innym piśmie była nawet mowa o setkach ton „szkodliwych dla zdrowia i środowiska odpadów przemysłowych z kombinatu Nowa Huta, w tym beczek z różnymi chemikaliami”. Główną motywacją było jednak to, że działki właścicieli stały się podmokłe.

Urzędnicy wraz z mieszkańcami i lokalnymi samorządowcami ustalili, że nie ma mowy o niebezpiecznych odpadach. Faktem jest jednak to, że wraz z końcem lat 90. stawy zostały zasypane odpadami z budowy kanalizacji z najprawdopodobniej pobliskich osiedli. Potwierdzone zostało również to, że mieszkańcy stworzyli tam dzikie wysypisko. W 2006 roku teren został wyrównany, posadzono tam rośliny.

1970 rok, kliknij, by przejść do mapy online
1970 rok, kliknij, by przejść do mapy online

Co z odpadami? Magistrat uznał jednak, że odpady pozostaną na swoim miejscu, ponieważ przepisy, które wtedy obowiązywały, nie nakazywały ich usunięcia. Zastosowano zasadę, że prawo nie działa wstecz i odmówiono wszczęcia postępowania w tej sprawie.

Decyzja ta obowiązywała do 2017 roku, kiedy Naczelny Sąd Administracyjny ją uchylił. W sprawie odpadów jednak nic nie ruszyło.

Kolejny wyrok

W 2020 roku wnioskodawcy ponownie zwrócili się do prezydenta w tej sprawie. Decyzja była negatywna. Nie pomogło odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które podtrzymało decyzję – głównym argumentem było znów to, że prawo nie działa wstecz.

Sprawa ponownie trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Skarżący powołali się na wyrok NSA, przypominając, że nie został zrealizowany przez cztery lata. (Osobnym wątkiem jest to, iż wnioskodawcy uważają, że za negatywnymi dla nich decyzjami stoi jeden z urzędników, który ich nęka od lat 90., ponieważ miał interes w tym, by stawy zostały zasypane. Tego WSA rzecz jasna nie badał.).

Wyrok tym razem był po myśli skarżących. WSA, opierając się na wyroku NSA, uznał, że skarżący mieli prawo po swojej stronie już w 2013 roku.

A to ponieważ, zgodnie z art. 26 ust. 1 ustawy o odpadach z 2012 roku, „posiadacz odpadów jest obowiązany do niezwłocznego usunięcia odpadów z miejsca nieprzeznaczonego do ich składowania lub magazynowania”. Natomiast jeśli te tereny należą do gminy, nakaz usunięcia odpadów wydaje regionalny dyrektor ochrony środowiska.

Sąd przypomniał również ustawodawstwo od 1980 roku, które jasno zakazywało wyrzucania odpadów w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Natomiast prawo z 2001 roku mówiło o tym, by tereny zanieczyszczone poddać rekultywacji lub, jeśli wystąpiło historyczne zanieczyszczenie powierzchni ziemi, zastosować remediację.

Co na to miasto?

- Wyrok jest nieprawomocny, dopiero w momencie uprawomocnienia wyroku i zwrotu akt sprawy będą podejmowane dalsze działania - poinformowała Emilia Król z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa.




Do sprawy wrócimy.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Wzgórza Krzesławickie