Pierwsze 80 lat Tygodnika Powszechnego. „Nigdy nie był bliżej swoich odbiorców”

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl
Nie zapominając o historii, „Tygodnik Powszechny” świętuje swój kolejny jubileusz podkreślając nastawienie ku przyszłości. Krakowskie pismo jako pierwsze na rynku zaoferowało czytelnikom dostawę do Paczkomatów – już w dniu premiery.

„Niewygodny od 60 lat” – pod takim hasłem w 2005 roku Tygodnik Powszechny świętował swoją kolejną okrągłą rocznicę. Przekaz niezwykle trafnie oddawał rzeczywistość – bogaty bagaż historii pisma i utrzymywania niezależności myślenia wbrew panującym okolicznościom – nawiązując równocześnie do dużego, tradycyjnego formatu papierowego wydania, który był wówczas znakiem rozpoznawczym Tygodnika.

Wciąż w ruchu

W tym roku krakowskie pismo znów ma powody do świętowania, ogłaszając, że minęło „pierwsze 80 lat” jego działalności. To jasny sygnał, że na tych pierwszych nie zamierza poprzestać i wciąż poszukuje nowych sposobów dotarcia do odbiorców. Znajdowanie dla siebie przestrzeni na rynku medialnym dla żadnego tytułu nie jest proste, ale w tym przypadku zadanie jest wyjątkowe. Jak rozwijać tytuł w czasach pogoni za zasięgami, nie uciekając się do dróg na skróty i utrzymując wysoki merytoryczny poziom?

W rocznicowym numerze pisał o tym we „wstępniaku” redaktor senior, ks. Adam Boniecki. – Pamiętam dobrze, jak Turowicz tłumaczył nam kiedyś, na czym polega różnica między pismem „tym samym” a „takim samym”. Ostrzegał przed staraniem, by pismo pozostawało wciąż takie samo, bo to oznacza śmierć. „To samo” dotyczy istoty rzeczy, „takie samo” oznacza śmierć pisma, nawet jeśli jeszcze jakimś cudem żyje.

Stąd też wiele zmian zachodzących w Tygodniku na przestrzeni lat. Wspomniany na początku jubileusz 60-lecia wydaje się dziś odległą przeszłością. Format wydania został jednak zmniejszony, ewoluowała podejmowana tematyka, pojawiły się nowe nazwiska, inne – często związane przez lata z redakcją przy Wiślnej – zobaczyliśmy już na nekrologach, w końcu i sam adres przy Wiślnej został zastąpiony biurowcem w sąsiedztwie Centrum Kongresowego.

Relacja zamiast racji

Są też sprawy, które się nie zmieniają. – Dziś przede wszystkim jesteśmy głodni rzetelnej i wiarygodnej wiedzy o świecie, we wszystkich jego istotnych, mniej lub bardziej przyjemnych wymiarach (oczywiście, o wierze i zbawieniu też, przecież jest najważniejsze). Wiarygodność stała się nadrzędnym dobrem. I o nią głównie staramy się dbać. Naszą marką jest suwerenność: sami odpowiadamy za publikowane tu treści i nikt poza Wami, Czytelnikami, nie ma na nie wpływu – podkreśla ks. Boniecki.

Ta suwerenność to atut, ale i sól w oku. Dla niektórych Tygodnik Powszechny nadal pozostaje niewygodny, odmawiając udziału w podsycaniu plemiennych podziałów, nie pozwalając przypisać się do żadnego z obozów, a równocześnie nie bojąc się podejmować kontrowersyjnych tematów i formułować krytycznych sądów również wobec tych, którzy bardzo nie chcieliby ich usłyszeć.

Właśnie w związku z rocznicą ukazało się wydanie specjalne Tygodnika Powszechnego, które podejmuje tematykę przezwyciężania społecznych podziałów. Redakcja nadała mu tytuł „Terapia dla Polski”, zapraszając na swoje łamy szerokie grono uznanych autorów. – Mamy odmienne poglądy, należymy do różnych światów i pokoleń – ale możemy ze sobą rozmawiać – głosi hasło wypisane na szczycie okładki. Tygodnik zachęca, by „wybrać relację zamiast racji” i przestać patrzeć na świat w kategoriach „my” i „oni”. Być może to właśnie jeden z istotnych powodów, dla których krakowskie czasopismo ma dużą siłę przyciągania – daje oddech czytelnikowi zmęczonemu jednostronnym i emocjonalnym przekazem.

W sieci i na papierze

Co dziś oczywiste, istotna część życia Tygodnika Powszechnego dzieje się w internecie. W ramach cyfrowych subskrypcji użytkownik zyskuje dostęp zarówno do bieżącego wydania, jak i do całego dostępnego archiwum – archiwalnych numerów, serwisów tematycznych, treści premium, materiałów video czy podcastów.

– Nie ukrywamy, że ostatni okres nie był najlepszy dla prasy, jednak jak na 80-letni tygodnik drukowany radzimy sobie całkiem nieźle, także online. Jesteśmy pismem, które konsekwentnie wdraża strategię subskrypcji cyfrowych, a ich znaczenie dla naszego biznesu rośnie – mówi nam Agnieszka Iskra, Dyrektor Operacyjna i Wiceprezeska Zarządu Fundacji Tygodnika Powszechnego.

Podkreśla, że choć Tygodnik nie jest największym serwisem w polskim internecie, to bez przerwy rozwija swoją ofertę online. – Dwa lata temu odświeżyliśmy naszą stronę internetową, budując system do zarządzania treścią. Kilka dni temu udostępniliśmy naszym odbiorcom wersję audio artykułów. Na początek to kilka artykułów, które będziemy rozwijać tak, jak rozwijamy cały nasz serwis – wylicza.

Rewolucja w dostawie

O ile niektóre tytuły traktują już papierowe wydania jedynie jako dodatek dla wąskiego grona tradycyjnych odbiorców, a niektóre wręcz całkowicie z niego rezygnują, dla Tygodnika Powszechnego papierowa wersja pozostaje filarem i powodem do dumy. To nie tylko deklaracje, ale strategia widoczna w podejmowanych decyzjach.

Nowością, z której czytelnicy mogą korzystać od kilku tygodni, jest dostawa papierowego wydania do Paczkomatów firmy InPost. Krakowskie pismo jest pierwszym, które zaoferowało taką możliwość i ma szansę wyznaczyć w ten sposób trendy na rynku.

– Pomysł współpracy z firmą InPost przyszedł do nas zupełnie naturalnie – mówi Piotr Mucharski, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego. – Zniknęły kioski, tradycyjne miejsce, gdzie można było znaleźć papierową prasę, ale nie zniknęła potrzeba obcowania z treściami podanymi w tej formie. „Tygodnik” od dawna intensywnie istnieje w sieci, a nawet stworzył projekt „rE-medium”, oferujący platformę internetową dla innych średnich wydawców, ale zostaliśmy też europejskim pionierem rozpowszechniania prasy przez urządzenia Paczkomat. Tworzymy historię, nie mam co do tego wątpliwości – komentuje.

Skomplikowana operacja

Z punktu widzenia odbiorcy trudno wyobrazić sobie prostsze rozwiązanie. Wydanie trafia do Paczkomatów już w środy, a więc tego samego dnia, kiedy można je kupić w salonikach prasowych, sklepach czy księgarniach. To znaczne ułatwienie, zwłaszcza dla czytelników spoza dużych ośrodków, którzy teraz mają Tygodnik Powszechny na wyciągnięcie ręki, dokładnie tak samo, jak mieszkańcy Krakowa czy Warszawy. Bliskość nie jest jedynym atutem – to też uniknięcie dotychczasowych opóźnień w dostawie i cena niższa od okładkowej (w zależności od wybranych opcji prenumeraty i płatności).

Co istotne, subskrypcja z dostawą do Paczkomatu pozwala też łączyć czytanie tradycyjne i korzystanie z wersji cyfrowej. Za symboliczną złotówkę prenumeratorzy otrzymują również dostęp do wydania internetowego.

Kolejna osiemdziesiątka

To, co proste na zewnątrz, było z kolei ogromnym wyzwaniem na etapie przygotowań i negocjacji – tak, by gotowe pismo mogło do środy dotrzeć do celu w każdym zakątku Polski. Tygodnik ma teraz powody, by chwalić się nowym rozwiązaniem, ale podkreśla, że pracuje nad kolejnymi.

– Najlepsze w „Tygodniku” jest to – mówi wicenaczelna „Tygodnika Powszechnego” Ewelina Burda – że pamiętając o urodzinach naszego pisma i obchodząc je, nie chcemy się skupiać na przeszłości, tylko na tym, co będziemy robić w przyszłości. I to nie tylko pod kątem treści w kolejnych numerach. Myślimy także o bardziej przyziemnych rzeczach, o ułatwieniach dla tych, którzy nas czytają i którzy regularnie za te nasze treści płacą. Wdrożyliśmy rozwiązanie z firmą InPost – doskonale, ale co dalej? Teraz dajemy naszym subskrybentom możliwość słuchania wybranych artykułów z numeru. I już myślimy, co będzie następne. To nie muszą być duże zmiany, bo nie na tym polega ewolucja pisma, medium, w obecnych czasach. Ale tak, podoba mi się nasze podejście, które mówi, że dopiero pierwsze 80 lat za nami i trzeba dobrze rozpocząć kolejną osiemdziesiątkę – komentuje.