Jak na razie biegły z zakresu pożarnictwa nie będzie przesłuchany przed krakowskim sądem w sprawie dotyczącej spalonego archiwum. Wszystko przez powódź.
W czerwcu rozpoczęty został proces rzeczoznawcy – jak na razie jedynego oskarżonego w sprawie katastrofy, jaką był pożar miejskiego archiwum w 2021 roku. Mężczyzna broni się przed zarzutami m.in. poświadczenia nieprawdy w dokumentach.
Andrzej H. nie przyznaje się do winy. Złożył też wyjaśnienia. Jak powiedział nam jego obrońca w lipcu tego roku, sprawa jego klienta nie ma nic wspólnego z najważniejszym wątkiem całej sprawy, czyli z wybuchem pożaru. Mężczyźnie zarzuca się poświadczenie nieprawdy w dokumentach.
Tyle że – jak zwraca uwagę prawnik – jego klient uzgadniał urządzenia gaśnicze konkretnej firmy, a inwestor zamontował ostatecznie generatory aerozolu innego producenta. – Projekt, który dostał do uzgodnienia mój klient, nigdy nie wyszedł poza sferę planów – tłumaczył mecenas Marcin Ostrowski. Bardziej szczegółowe wyjaśnienia można znaleźć tutaj.
Biegły zaangażowany w ważniejsze sprawy
Następny termin został wyznaczony na początek września, jednak do tej pory nie udało się przesłuchać biegłego z zakresu pożarnictwa. Jak się okazuje, wszystko przez powódź. – Jeden z wezwanych biegłych jako powód tego, ze nie stawi się w sądzie, podał, iż służy w strukturach pożarniczych i aktualnie jest zaangażowany w likwidowanie skutków powodzi. Sąd przyjął takie usprawiedliwienie nieobecności – informuje biuro prasowe Sądu Okręgowego w Krakowie. Sąd Rejonowy dla Krakowa-Krowodrzy odroczył rozprawę do 4 grudnia tego roku.
W sprawie dotyczącej pożaru występuje jeszcze kilku innych osób z zarzutami, a prokuratura prowadząca to postępowanie przekonuje, iż wie, jaka była przyczyna wybuchu ognia, jednak jak do tej pory nie podała tych informacji do wiadomości publicznej.
Budynki płonęły kilka dni
Pożar Archiwum Miasta Krakowa wybuchł 6 lutego 2021 roku. Z ogniem przez pięć dni walczyło w sumie 800 strażaków. W archiwum magazynowano ponad 20 km akt. Wśród nich m.in. książki meldunkowe wielkich krakowian, czyli np. noblistki Wisławy Szymborskiej czy Stanisława Lema. Znajdowały się tam także ważne dokumenty Wydziału Skarbu Urzędu Miasta Krakowa. Z 20 tys. metrów dokumentów przetrwało około 877 metrów akt.