Aleksander Miszalski jest prezydentem Krakowa od trzech miesięcy, jednak nadal nie przedstawił nawet ramowego planu swojej prezydentury. Jego zwolennicy twierdzą, że na razie muszą się skupić na doraźnym administrowaniu miastem, „gaszeniu pożarów” i zasypywaniu dziury budżetowej.
Były prezydent Krakowa Jacek Majchrowski zapytany w zeszłym tygodniu przez dziennikarza Radia Kraków, czy coś się zmieniło w ciągu ostatnich miesięcy, odpowiedział, że nie zauważył zmian. Dodał, że „może i dobrze”.
Analizują
– W pierwszej kolejności musieliśmy zająć się przygotowaniem do uregulowania spraw organizacyjno-strukturalnych – przyznaje zastępca prezydenta Krakowa Łukasz Sęk. Zaraz potem wymienia, że nowy zarząd miasta musiał skupić się na sprawach finansowych. Przyznaje, że „sytuacja jest ciężka”. – To ogranicza nas w planowaniu pewnych działań, bo musimy skupić się na przygotowaniu programu oszczędnościowego i szukaniu środków, aby przetrwać ten rok. Wiąże się to nawet ze wstrzymaniem wydatków, które nie są najbardziej potrzebne – podkreśla.
Granica między dozorowaniem a ambitnym zarządzaniem miastem miała być wyznaczona przez wyniki wewnętrznej kontroli. Słowo „audyt” w ostatnich tygodniach było odmieniane przez prezydenta Krakowa Aleksandra Miszalskiego przez wszystkie przypadki. Koniecznością oczekiwania na wyniki kontroli w urzędzie oraz miejskich spółkach szef krakowskiego samorządu tłumaczył dotychczasowe kosmetyczne zmiany w polityce personalnej, brak wyrazistych działań i planu rządzenia na najbliższe lata.
Kontrolują
– Wakacje będą okresem, kiedy ruszymy z merytorycznymi projektami, ale do tego potrzebujemy nowej struktury, aby wiedzieć, kto za co dokładnie odpowiada. Wtedy też zdecyduję, które spółki zostaną, które tworzymy, które likwidujemy, a które łączymy. Podobnie będzie z wydziałami w urzędzie miasta – mówił Aleksander Miszalski dwa dni po rozpoczęciu szkolnych wakacji.
Tłumaczył, że z powodów ekonomicznych oraz czasowych nie zlecił wykonania audytu zewnętrznej firmie. Zajęli się tym urzędnicy wydziału kontroli wewnętrznej oraz zespołu audytu wewnętrznego. Cel był jasny: mieli tak pracować, aby po 10 lipca prezydent mógł zaprezentować swój pomysł na miasto.
Analizują
18 lipca prezydent podczas konferencji prasowej poinformował, że „pracujemy nad analizą tego, co się dzieje w urzędzie miasta, jednostkach, spółkach”. – Zgodnie z logiką najpierw powinniśmy zaprojektować nową strukturę urzędu i nowy porządek, ład, a dopiero później do tego ładu dopasować personalia – powiedział.
W trakcie spotkania z mediami jedynym konkretem było to, że do końca roku zostanie przeprowadzona szczegółowa analiza zadań realizowanych przez gminę. Efektem tego ma być zaprezentowanie nowej struktury magistratu. Wiadomo tylko, że przywrócony zostanie wydział sportu, a także zostanie stworzony wydział dialogu społecznego (obecnie tymi zadaniami zajmują się trzy wydziały: Krakowskie Centrum Kontaktu, wydział polityki społecznej oraz wydział komunikacji społecznej). Nowością ma być także połączenie miejskich wydziałów zajmujących się kontrolą. W ich miejsce miałoby powstać Centrum Audytu i Kontroli Analitycznej.
Doradzają
Kiedy chcieliśmy poznać wyniki przeprowadzonego audytu, wicedyrektor wydziału organizacji i nadzoru Piotr Bukowski w odpowiedzi na wniosek o udzielenie informacji publicznej 7 sierpnia stwierdził, że słowo audyt jest pojęciem „szerokim”. Z pisma można wywnioskować, że audyt nie został przeprowadzony. Urzędnik przyznał, że pracownicy magistratu świadczyli „czynności doradcze”. – I takie czynności były realizowane w oparciu o ustną dyspozycję prezydenta miasta Krakowa. Aktualnie materiał dokumentujący powyższe czynności jest jeszcze w trakcie uzgodnień w zakresie analizy spostrzeżeń i wniosków. Upublicznienie finalnego opracowania dotyczącego planowanych zmian restrukturyzacyjnych jest przewidywane na przełom trzeciego i czwartego kwartału – czytamy w piśmie.
Zastępca prezydenta Łukasz Sęk tłumaczy, że w sensie formalnym nie był to audyt i występuje problem z nazewnictwem. – Jako wiceprezydenci zebraliśmy informacje z naszych pionów i w trybie roboczym przedstawiliśmy to prezydentowi. We wrześniu powstanie dokument, który zostanie opublikowany przez prezydenta. Znajdzie się w nim podsumowanie audytu – zaznacza Sęk.
Z wynikami audytu chciał zapoznać się również Jan Hoffman, przewodniczący rady dzielnicy Stare Miasto i szef stowarzyszenia Inicjatywa Obywatelska Kraków. Otrzymał jednak odmowę udostępnienia materiałów, które powstały w trakcie wewnętrznej kontroli. – Jesteśmy głęboko zaniepokojeni nieodpowiedzialnym traktowaniem opinii publicznej i mieszkańców przez obecne władze miejskie, zwłaszcza że audyt był przedstawiany jako coś, co trzeba zrobić przed realizacją obietnic wyborczych pana prezydenta. Żaden przepis nie zmusza prezydenta do robienia audytu. Nie robiąc go, nie łamie prawa. Jednakże żaden przepis nie zmusza też władz miasta do wprowadzania w błąd opinii publicznej – komentuje Jan Hoffman w informacji prasowej przesłanej do mediów.
Dozorują
Co jednak z obietnicą prezydenta, że w wakacje ruszą z merytorycznymi projektami? Ważniejszą sprawą, którą udało się zrealizować prezydentowi, było powołanie nocnego burmistrza oraz skompletowanie składu komisji ds. gospodarki nocy.
Maciej Michałowski z klubu Prawa i Sprawiedliwości mówi, że bardzo trudno jest ocenić trzy miesiące pracy prezydenta Aleksandra Miszalskiego. – Nie jestem w stanie wskazać żadnych konkretnych efektów pracy pana prezydenta. Czekam na wynik audytu i wtedy może wreszcie zostanie zaprezentowana jakaś wizja Krakowa – podkreśla.
Promują
Ostrzej działalność prezydenta ocenia radna z opozycyjnego klubu Kraków dla Mieszkańców Eliza Dydyńska-Czesak. – Odnoszę wrażenie, że prezydentowi bardziej zależy na kreowaniu swojego wizerunku takimi posunięciami jak przywrócenie Marszu Jamników, sprzedaż prezydenckiego Lexusa czy wzmożona obecność w mediach społecznościowych niż na merytorycznej pracy na rzecz Krakowa – podkreśla.
Mówi, że Aleksander Miszalski wykazał się dużą opieszałością przy tworzeniu komisji do spraw gospodarki nocy oraz powoływaniu nocnego burmistrza. Ocenia, że sztandarowy pomysł z kampanii wyborczej okazał się być tylko nieprzemyślanym frazesem, który dopiero po objęciu urzędu został na szybko dopracowany.
– Zadziwiające było również zdziwienie prezydenta dziurą w budżecie miasta, którą argumentuje większość odraczanych inwestycji. Ale jednocześnie nie przeszkadza mu planowanie na przyszły rok wydania pięciu milionów złotych na kolejny stadion piłkarski, który w sumie ma kosztować nawet 140 mln zł, czy rozsyłanie listów do krakowian, promujących własną osobę, za ponad 123 tysiące złotych z pieniędzy krakowskiego magistratu – podkreśla.
Samorządowczyni liczy, że w najbliższych tygodniach „prezydent pokaże, że jednak ma kręgosłup moralny i wstrzyma budowę kładki Kazimierz-Ludwinów oraz odetnie się od polityki swojego poprzednika. – Na razie jego program „ewolucji, zamiast rewolucji” sukcesywnie go pogrąża – zaznacza.
Opracowują
Łukasz Sęk twierdzi, że nowy zarząd miasta wkrótce zacznie przedstawiać konkretne projekty, które nie będą skupiać się tylko na bieżącym administrowaniu. Zapowiada, że na sesji rady miasta pod koniec sierpnia zostanie zaprezentowana obszerna informacja w sprawie przygotowań do budowy metra, a we wrześniu pod obrady może trafić projekt w sprawie darmowych żłobków, co w kampanii obiecywał Aleksander Miszalski.
Wymienia, że do tej pory ekipie nowego prezydenta udało się wzmocnić patrole straży miejskiej oraz dojść do porozumienia z PKP w sprawie dzierżawy gruntów pod korty tenisowe. – Jest wiele rozpoczętych tematów, które będą klarować się jeszcze w tym roku. Jednak chcemy odejść od wcześniejszej praktyki, że budowało się napięcie i informowało opinię publiczną o przygotowaniach. Chcemy o takich projektach mówić na końcu, po ich dokładnym opracowaniu – przekonuje.
Oczekują
Trzy miesiące administrowania miastem przez Aleksandra Miszalskiego chwali radny PO Tomasz Daros. Mówi, że prezydent potrzebował trzech miesięcy na przeprowadzenie audytu i wyciągnięcie wniosków. – Dopiero po tych trzech miesiącach będziemy mgli zobaczyć, jakie decyzje podejmie prezydent. To będzie wyznacznikiem, czy ten czas został dobrze przepracowany – komentuje.
– Prezydent przed wyborami powiedział, że będzie to ewolucja a nie rewolucja. Jeśli ktoś przychodzi do urzędu, który był rządzony przez ponad 21 lat przez tę samą osobę, to musi bardzo dobrze zorientować się jak, to pracuje i jakie są problemy managerskie. Nie można podejmować pochopnych decyzji, trzeba poznać urzędników. Rozumiem, że po przejęciu prezydentury przez Aleksandra wszyscy oczekują dużych ruchów kadrowych, ale tak nie powinno zarządzać się miastem. Jeśli chcemy zbudować administrację na lata, to musi być to wszystko przemyślane – zaznacza.
Gaszą
Tomasz Daros mówi, że do tej pory prezydent skupiał się na „gaszeniu pożarów” po ekipie Jacka Majchrowskiego. Wymienia m.in. strefę czystego transportu, strefę płatnego parkowania i pozostawiony duży deficyt budżetowy. – Wszyscy myślą, jak zasypać tę dziurę budżetową, aby ambitnie podejść do nowego planu finansowego na przyszły rok. Może tej pracy nie widać na zewnątrz, ale będziemy mogli ją oceniać dopiero po efektach, jak będzie wyglądał budżet na przyszły rok – podkreśla.