W sprawie 3-miesięcznej dziewczynki nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wciąż nie są znane przyczyny śmierci 3-miesięcznego dziecka, które zmarło w lipcu w szpitalu im. S. Żeromskiego. Prokuratur Regionalna twierdzi, że do tej pory (7 września) nie wpłynął protokół z sekcji zwłok ani dodatkowych badań. Nie postawiono też nikomu zarzutów. Pielęgniarka, która omyłkowo miała podać chlorek potasu zamiast chlorku sodu, trafiła natomiast według nieoficjalnych informacji do szpitala psychiatrycznego.

Oficjalna przyczyna śmierci dziecka nie jest znana. Nie wiadomo też, kto jest winny zgonu dziewczynki. Śledczy nie wiedzą też, czy to lekarz rozdzielał kroplówki. Nasuwa się też pytanie, czy faktycznie podana dawka była śmiertelna.

Lipcowe wydarzenie

Do śmieci dziecka doszło 8 lipca przez, jak tłumaczył niedługo po zdarzeniu Krzysztof Dratwa z krakowskiej Prokuratury Okręgowej, omyłkowe podanie do kroplówki chlorku potasu zamiast chlorku sodu. Miało to spowodować zatrzymanie akcji serca. Dwugodzinna resuscytacja nic nie dała i dziewczynka zmarła. Po zdarzeniu zostali przesłuchani świadkowie. Dratwa stwierdził, że kluczowa dla sprawy ma być sekcja zwłok i zbadanie płynów fizjologicznych.

Wyników wciąż nie ma

13 lipca Prokuratora Regionalna w Krakowie poinformowała, że posiada wyniki sekcji zwłok dziecka. Śledczy dowiedzieli się, że zgon nastąpił kilka sekund po podaniu chlorku sodu i że na ciele nie było żadnych obrażeń. Zlecone zostały więc badania toksykologiczne. Wówczas szacowany czas poznania ich wyników wynosił miesiąc.

Jednak śledczy nic nie wiedzą. – Do dnia dzisiejszego (7 września – przyp. red.) nie wpłynął jeszcze do Prokuratury Regionalnej w Krakowie protokół z sekcji zwłok pokrzywdzonej, wraz z wynikami dodatkowych badań specjalistycznych, które zarządzono w trakcie otwarcia zwłok – informuje prokurator Włodzimierz Krzywicki z Prokuratury Regionalnej w Krakowie.

– Nie ustalono zatem dotychczas przyczyny zgonu dziecka. Okoliczności zlecenia podania poszczególnych preparatów i wykonania poleceń lekarzy są przedmiotem czynności dowodowych postępowania przygotowawczego, w toku którego nie poczyniono jeszcze jednoznacznych ustaleń – dodaje Krzywicki.

– Do tej pory nikt też nie usłyszał zarzutów – podkreśla prokurator.

Ale wyrok zapadł

Media jednak od razu znalazły, chcąc nie chcąc, winną śmierci dziewczynki. Stała się nią pielęgniarka, która miała podać, ponoć omyłkowo, chlorek potasu. Pojawiły się też uproszczenia, że preparat ten jest stosowany w Stanach Zjednoczonych w trakcie egzekucji, co nie jest do końca prawdą, ponieważ koncentratu używa się do sporządzenia infuzji (potocznie m.in. kroplówki).

Według naszych nieoficjalnych informacji, 25-latka trafiła do szpitala psychiatrycznego. Próbowała targnąć się na swoje życie. Tego nie potwierdza jednak jej pracodawca. – Szpital nie może i nie ma prawa udzielać jakichkolwiek informacji w tym temacie – mówi Anna Górska, rzecznik prasowy szpitala.

Tragedia pracownicy placówki wywołała temat personelu medycznego, który pracuje ponad siły. – Pielęgniarka rozpoczęła pracę o godzinie 7. Do zdarzenia doszło o godziny 12. Pracowała piątą godzinę – ucina jednak te spekulacje Górska.

Osoby ze środowiska pielęgniarskiego, z którymi udało się porozmawiać, były oburzone faktem, że z kobiety zrobiono kozła ofiarnego. Pojawiły się opinie, że to nie ona decydowała o tym, co podać dziecku, a dodatkowo, że nie była to pierwsza dawka chlorku potasu, która otrzymało dziecko.

Poinformowaliśmy szpital o takich opiniach. – Sprawą zajęła się prokuratura, która z pewnością wyjaśni wszystkie okoliczności. W trakcie postępowania szpital nie udziela jakichkolwiek informacji dotyczących śledztwa – odpowiedziała rzeczniczka „Żeromskiego”.

Do sprawy wrócimy.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta