Miejska jednostka Klimat-Energia-Gospodarka Wodna zmieniła nazwę, ale dalej ma chronić Kraków przed powodziami. Niektóre inwestycje pozostają na papierze.
Urzędnicy wyliczali, że aby przygotować się do negatywnych zmian klimatycznych, trzeba wydać 8 mld zł: na nowe tereny zielone, zwiększenie naturalnej i sztucznej retencji czy rozwój infrastruktury powodziowej. – To koszty, które powinien ponieść samorząd, ale i jednostki zewnętrzne, np. Wody Polskie – mówił były już wiceprezydent Krakowa Andrzej Kulig (cytat za „Gazetą Krakowską”). Ten sam, który na pytanie, skąd pomysł na powołanie miejskiej jednostki od klimatu, z rozbrającą szczerością odpowiedział: „Bo nikt się tym nie zajmował”. A przecież tempo zmian klimatu jest wyraźnie wyższe niż wcześniej nie od 2020 r., a od wielu lat. Pojawiły się więc głosy, że Kraków przespał temat i zabiera się za niego z niemałym opóźnieniem.
Ostatnio pisaliśmy, że pięć lat od rozpoczęcia działalności, związanej m.in. z ochroną przeciwpowodziową Krakowa, miejska jednostka Klimat-Energia-Gospodarka Wodna przechodzi do historii. Głównie jej nazwa, ale nie tylko. Władze miasta zdecydowały o reorganizacji KEGW-u. Jednostka otrzymała nazwę: Zarząd Infrastruktury Wodnej, a zmiany weszły w życie 7 stycznia tego roku. Czym w zasadzie będzie różnił się Zarząd Infrastruktury Wodnej od KEGW-u? – Jednostka będzie koncentrować się na infrastrukturze wodnej i ochronie przeciwpowodziowej. Edukacja klimatyczna została przeniesiona do Wydziału Środowiska, Klimatu i Powietrza, a działania związane z odnawialnymi źródłami energii trafiły do Zarządu Inwestycji Miejskich – przekazał urząd miasta.
Zapytaliśmy urzędników, co przez tych pięć lat zrobił KEGW? Jak przygotował Kraków do powodzi błyskawicznych, ale nie tylko. Poniżej nasza analiza.
Z parkingami nie wyszło
Na czele KEGW-u stanął polityk Platformy Obywatelskiej Jerzy Popiel, który wcześniej był wiceprezesem miejskiej spółki, zajmującej się budową parkingów Park&Ride. Chodzi o Miejską Infrastrukturę. Z czasem krakowscy radni podjęli decyzję o likwidacji spółki, bo jej działania nie były zadowalające. W 2021 roku media informowały, że w ciągu pięciu lat działania MI powstały tylko trzy parkingi. Wiceprezydent Kulig mówił: „eksperyment zakończył się porażką”.
W rozmowie z nami Jerzy Popiel nie krył, że „żadne miasto w Polsce ani w bogatych krajach zachodniej Europy nie jest przygotowane na ekstremalne opady”. – Musimy działać, aby minimalizować skutki zmian klimatycznych – stwierdził dyrektor KEGW-u.
Początkowo w kierowanej przez niego miejskiej jednostce pracowało 61 osób, na których wypłaty w 2020 roku wydatkowano ponad 3,8 mln zł. Z czasem KEGW się rozrastał, by w minionym roku zatrudniać już 100 pracowników. Tym samym wydatki na wypłaty wzrosły: do ponad 11,6 mln zł w 2024 roku. Jak tłumaczą w magistracie, KEGW-owi zadań przybywało, więc wzrost zatrudnienia był konieczny. – KEGW przejął od innych miejskich jednostek m.in. obsługę toalet miejskich, fontann czy pitników – przekonują urzędnicy.
Prace na papierze
To jednak drobne zadania. Kluczowe miały być inwestycje, związane m.in. z ochroną przeciwpowodziową Krakowa. Ta w niektórych rejonach miasta wciąż nie jest doskonała. W minionych latach mieszkańcy Bieżanowa ponownie ucierpieli na skutek podtopień po ulewnych deszczach. Gdy dopytujemy, co KEGW zrobił w tej sprawie, z magistratu otrzymujemy odpowiedź, że: „przygotowywane są inwestycje, mające zapewnić bezpieczeństwo mieszkańców Bieżanowa”.

Okazuje się, że kluczowa inwestycja, czyli budowa zbiornika retencyjnego przy ulicy Udzieli, wciąż jest w trakcie realizacji, a kontynuować ją będzie Zarząd Infrastruktury Wodnej. Co jednak ważne, nie chodzi o prace budowlane, ale dopiero o prace projektowe. W magistracie tłumaczą, że zbiornik powstanie (konkretne terminy nie padają) na czterech gminnych działkach o powierzchni ok. 60 arów, a jego pojemność wyniesie 4,3 tys. m3. – Budowa pozwoli na przechwycenie nadmiaru wód w okresie nasilonych opadów i zmagazynowanie ich w akwenie na czas suszy – wyjaśniają nam urzędnicy. – Równolegle prowadzone są rozmowy z przedstawicielami PKP PLK w celu udrożnienia przepustu pod torami kolejowymi przy ul. Udzieli – dodają w UMK.
Nie jest jednak tak, że KEGW nie zrobił kompletnie nic, by mieszkańcy Bieżanowa mogli spać spokojnie. – Jednostka pogłębiła i oczyściła newralgiczny odcinek odwodnienia przy ul. Laskowej, zwiększając przepustowość oraz powierzchnię retencyjną – twierdzi Emilia Król z biura prasowego urzędu miasta. W 2023 roku zamontowane zostały również grodzice powodziowe: na odcinku 2 kilometrów wzdłuż Serafy, dzięki czemu podwyższono wały na terenie Bieżanowa. Ale to już zasługa Wód Polskich, które zrealizowały inwestycję. Choć miasto miało w tym swój udział: finansowy, przekazując na zadanie 10 mln zł. – Podwyższenie wałów przeciwpowodziowych razem z realizowanymi przez Wody Polskie czterema suchymi zbiornikami retencyjnymi na Malinówce i Serafie pozwolą na skuteczne zabezpieczenie przeciwpowodziowe mieszkańców Bieżanowa i Złocienia – twierdzą urzędnicy.
Zbiornik się posypał
W minionym roku na KEGW spadła lawina krytyki z powodu zbiornika retencyjnego przy ulicy Folwarcznej. Radny miejski Łukasz Gibała (Kraków dla Mieszkańców) alarmował, że miał chronić Nową Hutę przed powodzią, a przy pierwszych ulewnych deszczach po prostu się rozpadł. Dostało się nie tylko miejskiej jednostce od klimatu, ale również władzom miasta i politykom.
„Za budowę zbiornika odpowiadał KEGW: miejska jednostka, powołana w 2019 roku specjalnie do takich zadań. Na jej czele stanął Jerzy Popiel, działacz PO, bliski kolega Aleksandra Miszalskiego, człowiek bez żadnego doświadczenia w tej materii. Nasz klub radnych bardzo mocno domagał się wtedy, żeby rozpisać konkurs na to stanowisko i wybrać fachowca. Ale niestety ekipa Majchrowskiego i Miszalskiego postanowiła inaczej. Efekty partyjnego kumoterstwa widzicie na zdjęciu [widać na nim uszkodzony zbiornik, przyp. red.]” – napisał radny Gibała.

A miasto pospieszyło z wyjaśnieniami. Okazało się, że prace przy realizacji inwestycji jeszcze się nie zakończyły. „Nieprawdą jest, że zbiornik retencyjny przy ul. Folwarcznej został oddany do użytku. Nie zakończyła się jego budowa, a wykonawca nie zgłaszał jeszcze gotowości odbiorczej. Ostateczny termin zakończenia prac budowlanych przypada na maj 2025 r.” – napisali urzędnicy. I dodali, że sprawą deformacji zbiornika zajmuje się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, do którego natychmiast zgłoszono uszkodzenia. Na jakim etapie jest ta sprawa? W magistracie twierdzą, że miasto wciąż czeka na decyzję PINB.
Co jeszcze zrobił KEGW, by chronić Kraków przed powodziami? Urząd miasta wskazuje choćby na budowę przepompowni na osiedlu Kabel, regularnie zalewanym po gwałtownych opadach. – Kabel to jedna z największych tego typu inwestycji w mieście, która pozwoli na sprawne odprowadzanie i zretencjonowanie wód deszczowych z pobliskich osiedli. Powierzchnia zlewni to ponad 1130 ha – wyliczają w UMK. Obecnie w ramach inwestycji trwa przebudowa kolektorów przed przepustem kolejowym. Prace zakończą się wiosną tego roku. Wśród już sfinalizowancyh zadań miasto wymienia natomiast m.in. przepompownię w rejonie skrzyżowania ulic Półłanki i Agatowej.
Raz na 265 lat
Wcześniej KEGW mierzył się z krytyką, gdy w czerwcu 2021 roku w Krakowie doszło do ekstremalnych opadów deszczu, w efekcie których woda wdarła się m.in. do pomieszczeń krakowskiego Szpitala im. S. Żeromskiego. Ponadto zalanych zostało wiele ulic i torowisk. Urzędnicy musieli odpowiedzieć na kluczowe pytania: czy system kanalizacji opadowej zawiódł? Czy jest utrzymywany we właściwym stanie? W miejskiej jednostce od klimatu wyjaśniali, że sytuacja była nadzwyczajna. „Opad, zanotowany w Krakowie w dniu 22 czerwca 2021 roku, miał charakter zjawiska ekstremalnego, którego częstotliwość występowania szacuje się raz na 265 lat. Wysokość wtorkowego opadu osiągnęła aż 54 mm podczas 60 minut, co oznacza, że w tym czasie na Kraków spadła taka ilość wody, jak przez ostatnie dwa miesiące” – wyjaśniali w KEGW.
I dodawali, że „pojawiające się coraz częściej trudne do przewidzenia elementy zmian klimatu spowodowały szkody w infrastrukturze, a niesione gałęzie i liście w szybkim tempie zatkały studzienki kanalizacyjne. W przypadku tak ekstremalnych sytuacji jak we wtorek, niestety żadna kanalizacja w żadnym polskim mieście nie jest w stanie poradzić sobie z taką ilością wody”. W kolejnych latach podtopienia miały miejsce w różnych częściach Krakowa, co krytykom władz miasta dało pole do popisu. Prześmiewczo komentowali, że 265 lat mija w naszym mieście niezwykle szybko.
Wydane miliony złotych
Na zadania odwodnieniowe wydano w pięć lat ponad 32 mln zł. Z kolei na utrzymanie systemu odwodnienia i zaopatrzenie magazynu przeciwpowodziowego ponad 108 mln zł. KEGW realizował również inwestycje z zakresu odnawialnych źródeł energii. Instalacje fotowoltaiczne mają się pojawić m.in. na budynkach szkół i przedszkoli. Dotychczas sprawdzano, czy takie instalacje można tam zamontować. Analizowano m.in. „nośność konstrukcji dachowych”. Wykonano w tym zakresie ponad 70 ekspertyz. Inwestycje mają być realizowane do końca 2030 roku. Ich koszt urzędnicy wyliczają na około 35 mln złotych.
Miejska jednostka od klimatu zajęła się również poszukiwaniem wód geotermalnych w Przylasku Rusieckim. Ich wykorzystanie do celów ciepłowniczych ma doprowadzić do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Prace w terenie mają ruszyć w przyszłym roku. Koszt inwestycji ma wynieść 15,1 mln złotych. Odwiert ma być głęboki na ok. 2 kilometry.
Jerzy Popiel jest obecnie prezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie. Dyrektorem Zarządu Infrastruktury Wodnej został Adam Cebula, który wcześniej pracował m.in. w Zarządzie Dróg Miasta Krakowa. Ponad tydzień od rozpoczęcia działalności ZIW pochwalił się, że jego inspektorzy zasadzili 164 nowe drzewa i 2169 krzewów. Zastąpiły schorowane, obumarłe drzewa, jak również te, które uniemożliwiały utrzymanie rowu przy ul. Kantorowickiej.
W kolejnych dniach opublikujemy opinie ekspertów dotyczące tego, czy Kraków jest dobrze przygotowany na powódź.