Pod koniec października krakowski sąd apelacyjny oddalił powództwa Tomasza Żuchowicza, który poczuł się obrażony słowami abp. Marka Jędraszewskiego, jednocześnie przyznając rację powodowi. Hierarcha w 2019 roku stwierdził, że osoby LGBT+ to „tęczowa zaraza”.
– Czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska, chcąca opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie czerwona, ale tęczowa – te słowa 1 sierpnia 2019 roku wypowiedział metropolita krakowski. W sieci zawrzało, a sprawa trafiła do sądu.
Pod koniec 2020 roku Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że określenie użyte przez duchownego mieściło się w dopuszczalnej granicy obrony wiary. Sąd stwierdził ponadto, że księża mogą wypowiadać się ostro z racji podpisanego w 1993 roku Konkordatu. – Arcybiskup Marek Jędraszewski, mówiąc o „tęczowej zarazie”, działał w szeroko pojętym interesie społecznym – cytowała krakowska Gazeta Wyborcza uzasadnienie sądu.
Odwołanie od takiego wyroku trafiło do Sądu Apelacyjnego. Powodem był Tomasz Żuchowicz, który domagał się ochrony jego praw osobistych.
– Apelację wywiedzioną przez powoda od powyższego wyroku Sąd Apelacyjny uznał za nieuzasadnioną, choć, jak wskazano w ustnych motywach wyroku, części zarzutów w niej zawartych nie sposób odeprzeć – poinformował pod koniec października sędzia Robert Jurga, rzecznik prasowy ds. cywilnych.
Te słowa były obraźliwe
Sąd Apelacyjny stwierdził, że słowa abp. Marka Jędraszewskiego były obraźliwe. – Do stwierdzenia tego nie była potrzebna opinia biegłego, gdyż dla każdego rozsądnego odbiorcy porównanie społeczności czy ideologii do zarazy jest obraźliwe – stwierdził sędzia Jurga.
Pogląd sądu okręgowego, że Konkordat daje jakiekolwiek dodatkowe uprawnienia w zakresie wolności słowa, został uznany za błędny. Sędziowie podkreślili, że umowa między Kościołem a państwem polskim na pewno „nie daje prawa do obrażenia innych osób, z których poglądami przedstawiciele Kościoła Katolickiego się nie zgadzają”.
Problemem okazały się kwestie prawne. Powództwo i apelacja nie mogły zostać uwzględnione z uwagi na ich sposób sformułowania.
– Powód domagał się bowiem nie tyle ochrony dla siebie, ile bliżej nieokreślonego kręgu osób, do czego nie był uprawniony. Dla skutecznej ochrony prawnej na podstawie art. 24 Kc konieczne jest wykazanie, że dane zachowanie było wymierzone bezpośrednio przeciwko osobie ubiegającej się o udzielenie jej takiej ochrony – tłumaczył Robert Jurga.
Jak dodał sędzia, obrażenie bliżej nieokreślonej grupy osób nie jest jednoznaczne z obrażeniem każdej osoby identyfikującej się z tą grupą.