– Nasz syn 18 lat temu doznał rozległego udaru mózgu. Piętnastoletni, wysportowany chłopiec z ogromnym potencjałem stał się nagle kaleką, który ledwo uniknął śmierci, a rokowania były fatalne: nie chodził, nie mówił, nie rozumiał... Wtedy bardzo zmobilizowali się przyjaciele i wsparli nas, organizując zawody i aukcje. Rehabilitacja kosztuje majątek – mówi Krystyna Czerni, prezes Stowarzyszenia „Krzysiek pomaga pomagać”.
„Spłacamy dług”
Dziś Krzysztof ma 35 lat, jest w miarę samodzielny, mieszka sam i pracuje. – Próbuje też z nami pomagać innym. Kiedy wydobrzał, założyliśmy Stowarzyszenie „Krzysiek pomaga pomagać” i wspieramy osoby po urazach neurologicznych. W ten sposób trochę „spłacamy dług”, bo nie przeszlibyśmy tej próby, gdyby nie tamto ogromne wsparcie. Ma to znaczenie także dla Krzysztofa, który widzi osoby w dużo gorszej sytuacji od niego. Sam jest najlepszym przykładem, że determinacja i wytrwałość w rehabilitacji czynią cuda! – podkreśla jego mama.
Stowarzyszenie w tym roku wspiera 16-letnią Julię w rehabilitacji. W lutym 2022 roku nastolatka przeszła operację krwiaka mózgu, zaraz potem dwa udary. Skutki udarów to niedowład połowiczy prawostronny, afazja mieszana, niedowidzenie połowicze. Po wyjściu ze szpitala Julia musiała wszystkiego nauczyć się od nowa. – Upór i odwaga rodziców, przyjaciół, a także samej Julii, pozwoliły w znacznym stopniu odwrócić zły los. Chcemy pomóc Julii i dać jej szansę powrotu do zdrowia – podkreśla prezes Stowarzyszenia.
System pomocy
W tej chwili Stowarzyszenie całą uwagę i wszystkie swoje siły skupia na tym, by pomóc Julce. Zorganizowano wiele przedsięwzięć, sporo wydarzeń jest także w planach. Już 5 kwietnia o 18.30 w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie odbędzie się koncert, na którym zagrają Marek Raduli z zespołem „Funk De Nite”, Andrzej Bachleda i Piotr Domagała. Dochód ze sprzedaży biletów zostanie w całości przekazany na rehabilitację dziewczynki. Punktem kulminacyjnym koncertu będzie aukcja dzieł sztuki. Katalog 25 wyjątkowych przedmiotów jest dostępny w formie online na stronie „Krzysiek pomaga pomagać”. Można też już licytować. Z kolei we wrześniu zostanie zorganizowany challenge kolarski, w którym może wziąć udział każdy. Wszystko po to, by zebrać jak najwięcej pieniędzy na leczenie nastolatki.
„Dziękuję”
Jedynym z podopiecznych Stowarzyszenia był syn Iwony Sitnik-Korneckiej, dziennikarki związanej ostatnio z telewizja.krakow.pl, dziś rzeczniczki sztabu wyborczego Andrzeja Kuliga. 27-letni Mateusz 19 lipca 2022 roku wraz z przyjacielem i pod okiem trenera ćwiczył skoki na rowerze wyczynowym. Przewrócił się podczas skoku na rowerze. Choć 27-latek miał kask, to odniósł poważne obrażenia. Lekarze zdiagnozowali poważny uraz mózgu oraz wiele małych krwiaków.
Jak rodzina Korneckich dowiedziała się o stowarzyszeniu? – Znałam historię wypadku syna Krystyny, założyli stowarzyszenie „Krzysiek pomaga pomagać” niejako, żeby oddać tę pomoc, którą dostali. Bardzo mi się ta idea spodobała, podziwiałam ich za to. Wtedy nie przypuszczałam, że samej przyjdzie mi kiedyś korzystać z tej pomocy – przyznaje Iwona Sitnik-Kornecka.
Zarząd stowarzyszenia każdego roku podejmuje decyzję, komu będą w danym roku pomagać. Wielu członków Stowarzyszenia wywodzi się z narciarskiego klubu „Yeti”. Kiedy dowiedzieli się, że Mateusz Kornecki, były członek tego klubu, miał wypadek, zarząd jednogłośnie podjął decyzję, że to jemu będą pomagać. Mateusz był 12. podopiecznym stowarzyszenia, a na jego leczenie udało się zgromadzić imponującą kwotę 110 tys. złotych.
– Jest bardzo dobrze, biorąc pod uwagę, że miał się nie obudzić i być w stanie wegetatywnym. Mateusz dziś chodzi, mówi, nawet czasami śpiewa, wspina się podczas wspinaczki rehabilitacyjnej, jest coraz bardziej samodzielny i cały czas się rehabilituje. Początkowo bardzo szybko wracał do zdrowia, wszyscy podkreślali, że właściwie w kategorii „cudu”. Ale jeszcze długa droga przed nami – podkreśla pani Iwona.
Mateusz z wykształcenia jest architektem, choć przez wypadkiem pracował w IT tworząc aplikacje. Na skutek wypadku ma bardzo ograniczone pole widzenia w obu gałkach ocznych. Intensywnie pracuje nad poprawą widzenia. Zaczął też pracę nad specjalną aplikacją, która będzie dostępna bezpłatnie dla osób z niedowidzeniem, a dzięki której będą mogli ćwiczyć wzrok. Sam wie najlepiej, jakie to ważne.
Iwona Sitnik-Kornecka cieszy się, że istnieją takie stowarzyszenia, które są drugim, obywatelskim obiegiem finansowania leczenia i rehabilitacji. – Dają wiarę, nadzieję i tak potrzebne wsparcie. Jestem bardzo wdzięczna za zbiórki, każdą formę pomocy. Tylko przez pierwszy rok na leczenie syna wydaliśmy ponad 200 tys. zł. Wszyscy mówią, że tak naprawdę najważniejsze jest pierwsze pół roku po wypadku. A potem cały czas intensywna rehabilitacja. Gdyby nie ta pomoc, sprzedałabym mieszkanie i wtedy nie miałabym się gdzie podziać. Najważniejsze jest zdrowie syna – mówi ze szczerością.