Starsi panowie. I nie dwaj [OPINIA]

Marek Grochowicz podczas sesji Rady Miasta Krakowa

74 proc. mężczyzn, 35 proc. powyżej 65 lat. Często zatrudnieni w publicznych instytucjach. Nikogo z międzynarodowego biznesu, nikogo z kultury. Tak wygląda dziś krakowska rada miasta – pisze Marek Grochowicz, doktorant w Instytucie Geografii i Gospodarki Przestrzennej, UJ.

W ostatnich miesiącach miałem okazję spędzić trochę więcej czasu na posiedzeniach Rady Miasta Krakowa, której działania interesują mnie na płaszczyźnie naukowej, społecznej jak i obywatelskiej. Przysłuchiwałem się dyskusji radnych niejeden raz, ostatnio trochę częściej niż zazwyczaj i z trochę większym rozczarowaniem (dyskusji na temat m.in. kosztów transportu publicznego, planów miejscowych czy drugiej telewizji miejskiej).

Radni miasta Krakowa działają w imieniu mieszkańców. Uchwalają budżet, odpowiadają za planowanie przestrzenne i za wysokość lokalnych podatków. Są z zasady przedstawicielami lokalnej społeczności i powinni w jak największym stopniu tę społeczność reprezentować.

Czy tak jest w Krakowie?

Na 43 radnych mamy 11 kobiet (26 proc.). Ledwie 4 radnych nie przekroczyło 40 lat (9 proc.) i aż 15 powyżej 65 roku (co stanowi 35 proc. ogółu radnych). Sytuacja ta odbiega znacząco od demografii Krakowa, w którym osoby do 40. roku życia stanowią prawie 48 proc. mieszkańców gminy, a osoby powyżej 65 roku - 21 proc.. Proporcja kobiet do mężczyzn w mieście: 54 proc. vs. 46 proc., a w radzie: 26 proc. vs 74 proc.

Budującą i rozwojową wartością miasta jest jego różnorodność. Można by to samo powiedzieć o całym państwie, ale chciałbym się tu skupić na lokalalnej społeczności. W Krakowie coś poszło nie tak, bo ludzie decydujący o mieście są w dużej części reprezentantami skostniałych, doświadczonych i starych środowisk, a rada miasta bardzo odbiega w przekroju demograficznym, ale też aktywnościowym Krakowa. Tu zastrzeżenie: nie postuluję parytetów, nie zżymam się na to, że starsi mają większość, nie wskazuję winnych. Chcę jednak zwrócić uwagę na rażące dysproporcje, by zdopingować tych, którzy mogą je zmienić.

Podobnie ma się sprawa zatrudnienia radnych miejskich. Tu również mamy niepokojące zjawisko: większość z nich to osoby zatrudnione w instytucjach publicznych Krakowa - samorządowych, albo rządowych. Zaledwie 3 osoby są związane z uczelniami wyższymi, natomiast zupełnie brakuje przedstawicieli sektora kultury, albo międzynarodowych korporacji - a ten sektor to sto tysięcy miejsc pracy w mieście! Dlaczego nie ma go w radzie miasta?

Istotne są też kompetencje radnych. Średnio każdy radny bierze udział w 5 różnych komisjach. Dobrze byłoby, aby osoby pełniące te funkcje i mające przez to realny wpływ na kierunek rozwoju miasta miały też pogłębioną wiedzę z obszarów, którymi się zajmują: planowanie przestrzenne, transport, środowisko, sprawy społeczne, bezpieczeństwo publiczne, zdrowie, kultura, edukacja. Nie chodzi o to, żeby każdy radny znał się na wszystkich tematach. Ale trzeba oczekiwać, że w RMK, w której zasiada 43 radnych, znajdą się eksperci z poszczególnych zagadnień polityk publicznych, mogący w odpowiedzialny sposób decydować o rozwoju miasta. Co więcej, dobrze aby radni posiadali zaplecze eksperckie (swoje lub z uczelni krakowskich) i potrafili z niego na co dzień korzystać.

A tak nie jest

Jakiej zmiany powinniśmy oczekiwać w nowej kadencji rady? Potrzebujemy dużej wymiany jej składu o osoby wykształcone, zajmujące się na co dzień tematami związanymi z polityką miejską, a nie w dużym stopniu polityków marzących o karierze ogólnokrajowej. Potrzebujemy bardziej zróżnicowanej rady, osób, które rozumieją wyzwania współczesnych miast i potrafią patrzeć na miasto w sposób strategiczny, długoterminowy, a z drugiej strony nie będących politykami głosującymi zgodnie z linią i interesem partii zależnej od decyzji centrali w Warszawie. Potrzebujemy energicznych i kompetentnych ludzi, pasjonatów Krakowa.

Ostatnie lata, a może dekady, to rozwój inicjatyw obywatelskich, ruchów miejskich, aktywistów. Chciałbym, żeby kolejne wybory samorządowe w Krakowie były dla nich okazją do przejęcia realnego wpływu na miasto. Chciałbym, żeby te środowiska dojrzały do odpowiedzialności wykraczającej poza protest pod magistratem, a do decyzyjnego kształtowania miejskich polityk jako radni.

Bo bez radykalnej zmiany będziemy mieć w radzie starszych panów w garniturach z oczekiwaniami przywilejów parkingowych w centrum. I protestujących pod magistratem aktywistów. Tego już nie chcę.

––

Marek Grochowicz, geograf, doktorant w Instytucie Geografii i Gospodarki Przestrzennej, UJ. Obserwatorium Polityki Miejskiej, IRMiR. Związany ze stowarzyszeniem Lepszy Kraków, Członek Koalicji Ruchów Krakowskich "Wspólnie dla Miasta".

W środę opublikujemy polemikę Rafała Komarewicza, przewodniczącego Rady Miasta Krakowa.

News will be here