Krupnik, jarzynowa, masło, pieczywo, czasami jabłko, jogurt lub twarożek. Mimo że krakowskie szpitale starają się dogodzić pacjentom, to same przyznają, że ciężko trafić w ich kulinarny gust. Jak dbają o podniebienia swoich podopiecznych? Co skrywają w sobie historie niektórych z nich?
– Szpitalne jedzenie jest straszne, zarówno pod względem smakowym, jak i estetycznym – mówi czytelniczka Małgorzata, która w jednym z krakowskich szpitali spędziła tydzień. – Moja dieta nie była restrykcyjna, więc nie wiem, co muszą jeść osoby po skomplikowanych operacjach – dodaje.
Zdania na temat jakości szpitalnego menu są w większości negatywne, mimo to wciąż podzielone. Są bowiem tacy pacjenci, którzy nie narzekają na smak jedzenia. – Wiadomo, że nie jest to zachodni poziom, ale jak dla mnie nie było najgorzej. Nie narzekałem. Nikt chyba nie liczy na wykwintne dania z kawiorem – uważa z kolei Karol, który spędził kilka dni na oddziale chirurgii w jednym ze szpitali.
Szpitalny jadłospis
W Krakowie działa kilkanaście szpitali. Część z nich ma własną kuchnię, która dostosowana jest do indywidualnej diety pacjenta, inne z kolei korzystają z usług zewnętrznych firm. W szpitalnym jadłospisie znajdziemy zarówno filety z indyka, kotlety pożarskie, gulasz z łopatki, wszelakie surówki, jak i zupy: ryżową, jarzynową, krupnik oraz pomidorową. Na śniadania i kolacje szpitale serwują zazwyczaj parówki, dżem, twaróg z koperkiem, jaja, serdelki czy kawałek polędwicy.
O to, by dieta była zdrowa, dbają dietetycy. To oni wyznaczają wielkość porcji oraz to, co ma się znaleźć na talerzu pacjenta.
Kuchnia dla najmłodszych
A pacjent im młodszy, tym bardziej wymagający. Dlatego Uniwersytecki Szpital Dziecięcy dba o najmłodszych ze szczególną starannością. – Mamy szeroki wachlarz diet – od wysokospecjalistycznych, np. dla pacjentów z fenyloketonurią, po powszechnie znane, np. dietę wegetariańską. Niemowlęta otrzymują wszelkie mieszanki i diety lecznicze przygotowane na bazie wody uzdatnionej – tłumaczy w rozmowie z LoveKraków.pl Magdalena Oberc, rzecznik prasowy szpitala. Jak wyjaśnia, kucharki starają się dostosować menu do preferencji smakowych dzieci. Wszystko zależy jednak od diety, która jest opracowywana przez specjalistę. – Szpital zatrudnia 18 dietetyczek, które ustalają schemat żywienia, biorąc pod uwagę wiek dziecka, leczone schorzenie i przebieg choroby – mówi Oberc.
Frytek tu nie podają
Dzieci otrzymują tu dziennie pięć posiłków, które mają zawierać nie tylko niezbędne składniki odżywcze, ale także zachęcać pod względem wizualnym. – Staramy się, by posiłki były urozmaicone, kolorowe, odpowiednio skomponowane pod kątem doboru składników odżywczych – wymienia rzecznik Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego.
Jak zaznacza, trudno powiedzieć, czy kuchnia serwowana przez szpital smakuje małym pacjentom. – Patrząc na nawyki żywieniowe wielu dzieci musielibyśmy serwować codziennie smażonego kurczaka z frytkami, a tego oczywiście w szpitalu nie podajemy – podkreśla Magdalena Oberc. Jak dodaje w rozmowie z LoveKraków.pl, w okresie świątecznym szpitalna kuchnia serwuje tradycyjne potrawy wigilijne i wielkanocne oraz samodzielnie wypiekane ciasta, a to z pewnością przypada do gustu najmłodszym pacjentom.
Szpital z własną piekarnią
Warto zwrócić uwagę na gastronomiczną historię Szpitala Specjalistycznego im. dr. Józefa Babińskiego, który pierwotnie zaprojektowany był jako samowystarczalne miasteczko-ogród. Placówka posiadała swoje uprawy owoców i warzyw, własną kuchnię, a także własną piekarnię. – Jeszcze w 2007 roku wypiekała ona najlepszy chleb w Krakowie, niedoprawiany konserwantami i ulepszaczami – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Maciej Bóbr, rzecznik prasowy szpitala. Przed świętami Bożego Narodzenia zwiększano wypiek, a po odbiór pieczywa ustawiały się kolejki chętnych. – Specjalnością była wtedy niesłodka chałka – zaznacza.
Obiady z zewnątrz
Kuchnia przygotowywała i przygotowuje posiłki dla wszystkich pacjentów stacjonarnych szpitala, których jest dziś ponad osiemset. – W początkowym okresie po I wojnie światowej od 600 do 800, a w najtrudniejszych latach 70. i 80. XX wieku w porywach do 1600 posiłków. – Rozwożono je i dziś także rozwozi się je z centralnej kuchni do poszczególnych oddziałów w specjalnych termosach – tłumaczy Maciej Bóbr. Jak opisuje, posiłki rozwożono początkowo poruszającymi się po szynach wagonikami zaprzężonymi w konie. – Jeszcze nie tak dawno rozwożono je meleksami, a dziś już samochodami – dodaje.
Choć obecnie posiłki przygotowuje dla szpitala firma zewnętrzna, to dietetycy kontrolują ich gramaturę, skład i zróżnicowanie. – Szpital sprawdza przygotowane dania także pod względem zgodności z przepisanymi wskazaniami dietetycznymi dla osób chorych na cukrzycę, wątrobę, ewentualnie dla wegetarian. Staraniem szpitala jest, aby w ramach posiłków serwowano jak najwięcej owoców i warzyw – wyjaśnia rzecznik.
Dolewka i badania jakości
Jak zaznacza Maciej Bóbr, każdy pacjent może otrzymać dolewkę zupy, a posiłki mięsne podawane są tutaj co najmniej trzy razy w tygodniu.
Istotna w opinii rzecznika jest możliwość oceny wyżywienia przez pacjentów. – Badania prowadzone są w ramach standardowych badań satysfakcji, obejmują dwa zasadnicze obszary, to jest jakość i ilość posiłków. Oba uzyskują średnią 4 w skali od 1 do 5 – informuje. Ponadto, firma cateringowa wprowadzi książkę uwag i wniosków, gdzie każdy z pacjentów będzie mógł wpisać swoje uwagi na temat wyżywienia. – Co ważne, wnioski mają być wykorzystane przez firmę – dodaje Bóbr.
– Wiadomo, że nie dogodzi się wszystkim, bo o gustach się nie dyskutuje. Osobiście muszę przyznać, że sam gotuję i rzadko kiedy satysfakcjonuje mnie jedzenie restauracyjne, nie mówiąc już o fast foodach – kwituje rzecznik szpitala specjalistycznego.