Trafiła na rok za kratki. Uniewinniona wywalczyła 300 tys. zł za niesłuszny areszt. Chciała 17 mln zł

Małgorzata P. wywalczyła solidne zadośćuczynienie za krzywdę fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

44-letnia Małgorzata P. domagała się 16 mln zł odszkodowania i ponad miliona zadośćuczynienia za krzywdę spowodowaną rocznym pobytem za kratkami. Wywalczyła 300 tys. zł.

Kobieta z mężem za kratki trafiła w kwietniu 2005 r., gdy Prokuratura Apelacyjna w Krakowie prowadziła olbrzymie śledztwo dotyczące tzw mafii paliwowej. Mąż kobiety Zbigniew P. był zatrudniony w Rafinerii Trzebinia, a potem prowadził własną firmę związaną z branżą paliwową. Małgorzata P. była w niej pełnomocnikiem, pomagała też w sprawach biurowych i związanych z obrotem fakturami. Oboje usłyszeli zarzuty prania brudnych pieniędzy.

Uniewinniona w 2017 r.

Po roku pobytu w areszcie pani została zwolniona w 2007 r. uchylono jej dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju, a poręczenie majątkowe odzyskała w 2011 r. Prawomocnie uniewinniona została przez krakowski sąd dopiero w 2017 r. Złożyła wtedy wniosek o 16 mln zł odszkodowania i 1,2 mln zł za krzywdę. Opisywała, że w areszcie była w ośmioosobowej celi z zabójczyniami, od jednej zaraziła się wszami. W izolacji była ciasnota, hałas i fetor od odchodów, które gołębie zostawiały na parapecie okna w celi. Oprócz dolegliwości fizycznych nasiliły się też psychiczne, potem u kobiety stwierdzono zespół stresu pourazowego.

Martwiła się też o męża w areszcie, który był w trakcie leczenia onkologicznego. Gdy była w areszcie zmarła jej babka, z którą była emocjonalnie związana. Dzieci w wieku 5 i 6 lat po aresztowaniu obojga rodziców omal nie nalazły się w domu dziecka. Ostatecznie trafiły do rodziny zastępczej, którą stała się siostra Małgorzaty P. Mąż kobiety zmarł w 2011 r.

Sąd Okręgowy w Krakowie nie przyznał kobiecie odszkodowania, bo uznał, że to jej mąż prowadził firmę i zarabiał, a ona pełniła tam jedynie funkcje techniczne. Nie można więc jej uznać za współprowadzącą prywatny biznes. Małgorzacie P. należało się jednak zadośćuczynienie w kwocie 120 tys. zł. Na rozmiar jej krzywdy miało wpływ to, że po raz pierwszy w życiu znalazła się za kratkami. Doszło też do rozłąki z rodziną, chorym mężem oraz małoletnimi dziećmi. Miała przykre przeżycia związane ze śmiercią babki.

Nie tylko sekretarka

W apelacji od tego wyroku adwokat kobiety pisał, że należy się jej odszkodowanie, bo w firmie nie tylko wykonywała czynności techniczne. Wyższe powinno być też zadośćuczynienie, bo u Małgorzaty P. w miarę przedłużania aresztu tymczasowego rosło poczucie krzywdy wynikające z bezsilności osoby niewinnej, która musi pozostawać niezasłużenie w warunkach więziennych.

Adwokat zauważył, że po opuszczeniu aresztu z mężem spotkała się z szerokim ostracyzmem w społeczeństwie, który w szczególności uniemożliwiał kontynuowanie działalności gospodarczej. Oboje byli postrzegani jako przestępcy aresztowani do sprawy mafii paliwowej.

– Znajomi i kontrahenci unikali ich, bo nie chcieli mieć nic wspólnego z aferzystami i przestępcami odpowiedzialnymi za wielomilionowe oszustwa podatkowe – pisał mecenas.

Napiętnowani w mediach

Zwracał uwagę, że nadanie sprawie karnej rozgłosu w mediach powinno być uznane za element krzywdy i jedną z przesłanek odpowiedniej kwoty zadośćuczynienia. Dodał, że w latach 2005-06 temat mafii paliwowej był powszechny w mediach, które informowały o zatrzymaniach i stawianych zarzutach. Adwokat zwraca uwagę, że prokurator stawiając zarzuty pisał, że „działali z mężem wspólnie i w porozumieniu”. Sąd Apelacyjny w Krakowie podzielił część tej argumentacji i zwiększył kobiecie kwotę zadośćuczynienia ze 120 do 300 tys. zł. Wyrok jest prawomocny.