Użytek ekologiczny za miliony. Urząd analizuje ryzyko

fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Niemal dwa lata temu radni miejscy przegłosowali uchwałę kierunkową, wzywającą prezydenta do ustanowieniaużytku ekologicznego na ponad 60 hektarach na Klinach. Urzędowi jednak nie śpieszy się do podejmowania decyzji, które mogą kosztować miasto miliony.

Łąki na Klinach, zgodnie z zapisami planu miejscowego, mogą zostać zabudowane. Jednak część mieszkańców wraz z ekologami, wsparci analizą ekspertów z UJ, dwa lata temu rozpoczęło walkę o ochronę cennych terenów.

Według raportu przygotowanego przez naukowców, łąki na Klinach są naturalnym siedliskiem ponad 130 gatunków roślin, 45 gatunków ptaków, a także owadów, gadów i ssaków. Wiele z nich podlega ścisłej ochronie.

– Występuje tam szereg gatunków chronionych i rzadkich roślin i zwierząt. Z roślin na przykład pełnik europejski czy kosaciec syberyjski. To są gatunki nie tylko objęte ochroną gatunkową, ale i wskaźnikiem obowiązkowej ochrony czynnej. Oprócz chronionych roślin mamy też gatunki będące żywicielami dla modraszka, który także tu występuje – tłumaczył Mariusz Waszkiewicz. Należy wspomnieć, że Towarzystwo na Rzecz Ochrony Przyrody apelowało o ten ruch już w 2008 roku.

Sprawa ma też wątek polityczny. To tam planowane jest osiedle w ramach rządowego programu Mieszkanie Plus. Własne cztery kąty znaleźć ma 10 tysięcy osób. Zarezerwowano na to teren między ulicami: Spacerową, Komuny Paryskiej i bp. Małysiaka – w sumie ok. 18 hektarów.

Nie może więc dziwić fakt, że radni z PO wsparci samorządowcami niezależnymi i z Nowoczesnej tak ochoczo zgodzili się na przyjęcie uchwały.

Wtedy radny, a teraz poseł Aleksander Miszalski wytoczył jeszcze jeden argument. – (…) abstrahując od samej ochrony wartości przyrodniczych to też ważnymi argumentami w tym zakresie byłoby to, żeby nie dopuścić do budowania jakichś mega wielkich inwestycji w terenach, które są terenami domków jednorodzinnych, bez odpowiedniej infrastruktury, z jednym autobusem, bez tramwajów, bez dróg dojazdowych – stwierdził.

Ówczesny przewodniczący rady miasta Bogusław Kośmider zaznaczył, że taki ruch może zakończyć się wypłacaniem odszkodowań, ale dodał też, że uchwała kierunkowa jest tylko kolejną „rekomendacją”, bo kto inny będzie podejmował decyzję.

– Kliny w tym rejonie rzeczywiście w jakiś sposób wymagają ochrony, choć na finał to będziemy jeszcze musieli długo poczekać – powiedział Kośmider.

Inwestycji bronili rzecz jasna radni Prawa i Sprawiedliwości. Radny Włodzimierz Pietrus uznał, że uchwała jest przedwyborczą zagrywką pijarową. – (…) kontynuację pewnych działań, które w zasadzie są ślepą uliczką, stworzenie jakiegoś mitu, że można coś zrobić, a tak naprawdę na końcu może się okazać, że nic z tego nie będzie – mówił.

Sprawa w sądzie

Nieco ponad rok później Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie rozpoznawał pierwszą skargę na uchwałę. Nieco przedwcześnie, jak zauważyli orzekający. Ale to już pokazało, że deweloperzy nie będą biernie przyglądać się temu, że ich tereny pozostaną dzikie.

Zdaniem skarżącej strony uchwała rażąco narusza prawo, naruszając interes prawny właściciela. Oprócz tego radni wyszli poza swoje kompetencje i w sposób nieuzasadniony naruszyli prawo własności. Ustanawiając użytek ekologiczny, blokują potencjalne plany zabudowy działki należącej do spółki.

Sprawa rozeszła się po kościach. – Uchwała ta nie wywołuje żadnych skutków prawnych i nie ma żadnego wpływu na własność. Naruszenie praw musi być realne, a nie hipotetyczne – stwierdziła sędzia Iwona Niżnik-Dobosz. Zupełnie inaczej skarga zostałaby potraktowana, gdyby istniała uchwała o ustanowieniu tam użytku ekologicznego.

Etap: analizowanie

Niedawno o to, jak idzie miastu ustanawianie użytku, zapytał radny Łukasz Maślona. Prezydent odpowiedział, że proponowany obszar to blisko 67 hektarów, z czego 58 jest w prywatnych rękach – deweloperów z branży mieszkaniowej czy hotelarskiej.

Prezydent przestrzega, że jeśli użytek faktycznie zostanie wprowadzony, trzeba się będzie liczyć z wielomilionowymi odszkodowaniami.

– Aktualnie prowadzone są analizy skutków finansowych związanych z ewentualnym podjęciem uchwały – informuje prezydent Krakowa. I dopiero po tym etapie może powstać projekt uchwały, który musi zostać przedłożony do uzgadniania Regionalnemu Dyrektorowi Ochrony Środowiska, a następnie radzie miasta.