Bartosz Dybała, LoveKraków.pl: Kiedy ostatni raz widział pan naturalne nocne niebo nad Krakowem? Czyli takie, które nie jest zanieczyszczone światłem?
Dr hab. Tomasz Ściężor: O ile dobrze pamiętam, to w czasach szkolnych. Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku, nawet w centrum Krakowa, można było zobaczyć na niebie piękną kometę, a także Drogę Mleczną. Dziś zanieczyszczenie światłem jest tak duże, że trudno nawet rozpoznać gwiazdozbiory po ich kształtach.
To dość radykalna zmiana. Co się stało, że do niej doszło?
Zmieniło się podejście ludzi do oświetlenia. Dawniej na nim oszczędzano, było też słabsze. Ponadto wiele ulic nie miało oświetlenia. Nikt nie montował też podświetlanych billboardów, których teraz jest bardzo dużo. Dziś poprzez światło eksponuje się wszystko, co tylko się da. Mimo rosnących cen energii elektrycznej. Wracając jeszcze na moment do poprzedniego pytania, to przypomniałem sobie, że naturalne, nocne niebo można było zobaczyć w pandemii Covid-19. Ludzie izolowali się w domach, ulice pustoszały, zatem w wyznaczonych godzinach, w ramach oszczędności finansowych, Kraków wyłączał oświetlenie uliczne.
Po pandemii znów nastała światłość. Bywa, że używamy oświetlenia zupełnie bez sensu. Przy budowanym centrum muzyki, w rejonie ulicy Piastowskiej, oświetlany był zupełnie pusty, nieudostępniony mieszkańcom parking. Inne przykłady?
Chociażby z mojego osiedla. Mieszkam w nowym bloku, na jednym z wyższych pięter. Oświetlenie w okolicy budynku zostało tak zaplanowane, że ciemno było na chodniku, miejscach parkingowych, drodze dojazdowej, a jasno wszędzie wokół. Wszystko dlatego, że użyto kulistych opraw, które rozświetlały ściany i okna w bloku aż do ósmego piętra, ale pod nimi było ciemno. Niczym w przysłowiu – „najciemniej jest pod latarnią”. Zupełny bezsens. Na sąsiednim osiedlu zastosowano z kolei lampy typu LED, energooszczędne, których światło skierowane było nie w górę, a w dół, dzięki czemu nocą było widać np., czy ktoś przypadkiem nie włamuje się do naszego auta. Można było też bezpiecznie przejść chodnikiem, bez obawy o to, że nie zostaniemy potrąceni przez parkujący samochód. Opowiedziałem o tym administracji mojego osiedla. Zgodzili się z moimi uwagami. Kule zostały wymienione na bardziej praktyczne lampy, właśnie ledowe. Teraz jest jasno tam, gdzie powinno być.
W Krakowie lampy sodowe są systematycznie wymieniane na ledowe. Jakie płyną z tego korzyści?
Oświetlenie ledowe jest łagodniejsze, a ponadto tego typu oświetlenie jest również bardziej opłacalne finansowo. W ostatnim czasie lampy sodowe zostały wymienione na ledowe na osiedlu Żywieckim. Byłem niedawno na wizji lokalnej. Zmiany są bardzo zauważalne. Światło jest mniej agresywne, chodniki i ulice prawidłowo oświetlone. Korzyści ekonomiczne również są bardzo ważne. W Sopotni Wielkiej w gminie Jeleśnia (województwo śląskie) wszystkie lampy uliczne zostały wymienione z sodowych na ledowe. Koszty tej inwestycji zwróciły się po trzech latach, czyli bardzo szybko. Niektóre zagraniczne miejscowości, np. na Węgrzech, idą jeszcze o krok dalej. Nie tylko wymieniają lampy na ledowe, ale również uzależniają ich działanie od natężenia ruchu. Nocą są przyciemnione. Dopiero w momencie, gdy nadjeżdża auto bądź zbliża się do nich człowiek, zaczynają świecić mocniej.
Coraz więcej osób ma świadomość tego, że rzeki są zanieczyszczone ściekami, a powietrze smogiem. Okazuje się, że zagraża nam również światło. W jaki sposób?
Zwierzęta, jak również ludzie, potrzebują regularnego rytmu dobowego: dzień-noc. Tymczasem w Krakowie przez 200 dni w roku mamy nieustanną sztuczną pełnię księżyca. Jej źródłem w przestrzeni miejskiej jest dużo różnego rodzaju urządzeń, które emitują światło w niebo. Paradoksalnie, niebo świeci najbardziej wówczas, gdy jest zachmurzone, bo chmury odbijają światło. Trwająca przez 200 dni "pełnia księżyca" zaburza życie zwierząt. Są wśród nich takie gatunki, które żerują pod osłoną nocy, gdy jest ciemno. Gdy na niebie świeci księżyc, zwierzęta mogą się skryć w cieniu przed drapieżnikami. Gdy w nocy jest jasno i w dodatku świeci całe niebo, nie mają gdzie się schronić i są one bardziej narażone na atak. A przecież nie odpuszczą poszukiwania jedzenia, bo dzięki niemu żyją.
Jak zanieczyszczenie światłem wpływa z kolei na człowieka?
Zaburza produkcję melatoniny, czyli hormonu snu. Żeby była produkowana w odpowiednich ilościach przez szyszynkę, musi być ciemno. W takich warunkach możemy spokojnie spać, a w tym śnie odpocząć. Tymczasem w sytuacji, gdy nasz organizm nieustannie jest narażony na sztuczne światło w nocy, szyszynka nie pracuje prawidłowo, przez co nasz sen jest złej jakości. Efekty są fatalne. Spada np. nasza naturalna odporność. Chyba każdy z nas przeżył kiedyś coś takiego, że położył się spać chory, a obudził się zdrowy. Ale dzieje się to tylko w odpowiednich warunkach, w ciemności, gdy nie jesteśmy narażeni na docierające do nas zewsząd światło.
W przypadku walki ze smogiem, np. w Krakowie, skupiano się głównie na wymianie tzw. kopciuchów. Jakość powietrza dzięki temu poprawiła się. Jak z kolei walczyć z zanieczyszczeniem światłem?
Sprawa jest prosta: trzeba wymieniać oświetlenie sodowe na ledowe i to najlepiej na tzw. "ciepłe LEDy", o ciepłej barwie światła. W środowisku naukowym wyliczyliśmy, że walka z zanieczyszczeniem światłem jest najtańsza. By oczyścić rzeki, potrzebna jest budowa oczyszczalni ścieków. Żeby usunąć smog, trzeba likwidować kopciuchy. By eliminować z powietrza benzo(a)piren, konieczna jest wymiana samochodów spalinowych na elektryki. Wszystko to kosztuje bardzo dużo. Wymiana oświetlenia na ledowe jest najtańsza – wystarczy wymienić oprawy na istniejących już słupach. W dodatku, inwestycja ta zwróci się już po kilku latach.
Dr hab. Tomasz Ściężor z Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Krakowskiej jest współautorem opublikowanego niedawno dokumentu „Zanieczyszczenie światłem w Polsce. Raport 2023”. Wynika z niego, że problem zanieczyszczenia światłem jest coraz poważniejszy, nie tylko w naszym kraju, ale również w skali globalnej. Eksperci podają w nim, że w 2022 roku w Polsce nie było miejsca, które było wolne od takiego zanieczyszczenia. Jak twierdzą autorzy raportu, aż 58 proc. ludności w Polsce nie ma szans, by dostrzec Drogę Mleczną, a dla 20 proc. populacji kraju nocne niebo jest tak jasne, że wzrok przez całą dobę pozostaje w dziennym trybie widzenia.