A.K był zatrudniony w hali produkcji wyrobów azbestowo-cementowych. Do jego obowiązków należało przesyłanie masy na wał maszyn do produkcji rur, a następnie formowanie wyrobu i cięcie ich do odpowiednich wymiarów.
Powiatowy Inspektor Sanitarny ustalił, że mężczyzna pracował w narażeniu na pył azbestowo-cementowy, który został zaliczony do kategorii pierwszej czynników rakotwórczych, od 9 grudnia 1987 r. do 20 maja 1988 roku. Następnie w 1991 roku, zaczął pracę na gospodarstwie rolnym rodziców. Rak został rozpoznany w połowie 1994 roku. A.K zmarł nieco ponad rok po diagnozie.
Skąd nowotwór?
Medycyna nie ma wątpliwości, że pył azbestowy powoduje nowotwory płuc. Jednak zdaniem inspektora sanitarnego, na podstawie opinii medycznych i dostępnych badań, czas latencji między zachorowaniem a objawami wynosi minimum 10 lat. W tym przypadku choroba została zdiagnozowana sześć lat po czasie, gdy mężczyzna był narażony na wdychanie pyłu. Z tego powodu nie powiązano jego pracy z przyczyną śmierci i nie uznano choroby zawodowej.
Decyzja ta został oparta na dwóch opiniach: Ośrodka Medycyny Pracy oraz Instytut Medycyny Pracy z 2018 i 2029 roku. – Wydane orzeczenia lekarskie o braku podstaw do rozpoznania choroby zawodowej są jasno i wyczerpująco uzasadnione – wyjaśniał Wojewódzki Inspektor Sanitarny, odpowiadając na skargę pełnomocnika A.K w sądzie administracyjnym.
– W (…) sprawie nie jest możliwe wykazanie przynajmniej wysokiego prawdopodobieństwa, że do rozwoju choroby doszło w następstwie działania czynników obecnych w środowisku pracy – stwierdził WIS.
Typowe dla azbestu
W skardze do WSA pełnomocnik zmarłego wykazywał, że „międzybłoniak opłucnej jest typowym nowotworem powstałym na skutek narażenia na azbest, a zatem uzasadnione było przyjęcie zawodowej etiologii choroby z uwagi m.in. na znikome szanse powstania międzybłoniaka w warunkach braku narażenia na szkodliwe warunki pracy”.
Adwokat zawarł w skardze jeszcze kilka innych zarzutów, m.in. taki, że opinia Instytutu Medycyny Pracy nie została odpowiednio przez inspektorat zbadana, w szczególności wobec wykluczenia ujawnienia choroby przed upływem 10 lat, przy uwzględnieniu wrażliwości osobniczej A.K.
Medycyna to nie nauka ścisła
Sąd wydając orzeczenie, przypomniał, że na pojęcie choroby zawodowej składają się dwa elementy: „wystąpienie udokumentowanych objawów chorobowych schorzenia wymienionego w wykazie chorób zawodowych oraz istnienie związku przyczynowego objętej wykazem choroby z warunkami wykonywanej pracy.
W tym przypadku sporna jest kwestia, czy w tej sprawie administracja może potwierdzić związek pomiędzy pracą a schorzeniem. O ile zdaniem inspektoratu sanitarnego, opinie lekarskie były jednoznaczne, o tyle Wojewódzki Sąd Administracyjny zwrócił uwagę, że „podstawą decyzji inspekcji sanitarnej nie może być zatem opinia lekarska o lakonicznej treści, niezawierająca przekonującego uzasadnienia, czy też wywołującego wątpliwości”.
– Orzekające organy obydwu instancji inspekcji sanitarnej dokonały niewłaściwej oceny wydanych w niniejszej sprawie orzeczeń lekarskich, co do kompletności zawartej w nich argumentacji – uważa sąd. Orzekający dodali również, że nie ma w przepisach prawa konkretnego okresu latencji choroby.
WSA zauważył, że zdarzały się przypadki, iż wspomniany okres był krótszy. – Wskazywany w skardze choćby przypadek zachorowalności po 8 latach od ekspozycji na azbest (…), wskazuje, że nie ma w naukach medycznych jednolitego stanowiska odnośnie do okresu latencji raka płuca. Zgodzić się również należy ze stwierdzeniem, że medycyna, nie jest nauką ścisłą i w zależności od konkretnego przypadku ocena latencji choroby zawodowej może być różna – czytamy w uzasadnieniu.
– Wadliwa jest zatem ocena i stanowisko organów obydwu instancji, że opinie jednostek orzeczniczych lekarskich zostały należycie, wyczerpująco i przekonywająco uzasadnione – uznał sąd.
Decyzje inspektoratów sanitarnych zostały więc uchylone.