Wielkie nowe miasto, stary problem wielkiej wody

Rybitwy fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Wody opadowe z projektowanego na 100 tysięcy użytkowników „Nowego Miasta” na Rybitwach mają być odprowadzane do rzek Serafa i Drwina Długa, a nie Wisły. To budzi poważne obawy o bezpieczeństwo powodziowe południowej części Krakowa.

W poniedziałek przez blisko sześć godzin trwały prace komisji planowania przestrzennego rady miasta nad planem dla prawie 700-hektarowego obszaru między drogą S7, linią kolejową i ulicami Śliwiaka oraz Christo Botewa. Urzędnicy krakowskiego magistratu ten przemysłowy obszar chcą przekształcić w dzielnicę wysokościowców, w której będzie mogło mieszkać i pracować nawet 100 tysięcy ludzi.

Obawy przedsiębiorców

Poniedziałkowe posiedzenie komisji planowania przestrzennego
Poniedziałkowe posiedzenie komisji planowania przestrzennego


Plan od początku budzi duży sprzeciw lokalnych przedsiębiorców, którzy na tym obszarze wytwarzają rocznie produkty o wartości nawet 10 mld złotych i zatrudniają blisko 10 tysięcy osób. – Ten plan powoduje katastrofalne skutki dla przedsiębiorców – mówił Rafał Leszczyński, prezes spółki KZN Bieżanów. Powiedział, że jego firma przy ulicy Półłanki jest kluczowa nie tylko dla PKP PLK przy modernizacji sieci kolejowej, ale z jego usług korzysta również krakowski samorząd. To jego spółka w ok. 40 procentach odpowiada za dostarczanie m.in. rozjazdów potrzebnych do remontów krakowskich torowisk. Stwierdził, że likwidacja jego przedsiębiorstwa doprowadzi do zmniejszenia dostępności niezbędnych elementów, co przełoży się na wyższe koszty miejskich inwestycji.

Przytoczył, że w projektowanym planie przez jego zakład miałaby przebiegać droga. – A przez środek mojego zakładu miałoby przebiegać torowisko tramwajowe – dodawał Mieczysław Jakubowski, właściciel firmy MIKI, która przy ul. Nad Drwiną zajmuje się sortowaniem oraz przetwarzaniem odpadów. – Ten plan jest wręcz szkodliwy nie tylko dla nas, ale dla wielu przedsiębiorców – zaznaczył.

Futurystyczne wizje za miliardy

Obawy przedsiębiorców nie wynikają tylko z projektowanych układów komunikacyjnych. Działki miałyby zmienić przeznaczenie. Wiceprezydent Krakowa Jerzy Muzyk chciałby, aby teren nie był już kojarzony z przemysłem, a stał się miejscem zamieszkania i pracy. Wcześniej deklarował, że w ten sposób uwolni się duży teren pod inwestycje mieszkaniowe. Najwyższe budynki mogłyby mierzyć nawet 150 metrów.

– Jakim kosztem chcecie do tego doprowadzić? Ile za to będą musieli zapłacić mieszkańcy? Mówimy o miliardach, o kwotach, których Kraków nie ma i nie będzie miał – podkreślił Michał Starobrat, przewodniczący klubu radnych Nowoczesny Kraków. – Mieszkańcy są ofiarami wizji, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki podniesie się jakość życia w tym terenie. Tak się nie stanie, bo zaangażowanie środków ze strony miasta musiałoby być bardzo duże – twierdził architekt Robert Kuzianik, który w 2003 roku tworzył studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego dla całego Krakowa.

Obecni mieszkańcy Rybitw czy osiedla Przewóz przez urzędników są przekonywani, że tylko Nowe Miasto może być remedium na ich problemy odorowe. – Proszę nie wierzyć w te zapewnienia, bo największym generatorem nieprzyjemnego zapachu jest oczyszczalnia ścieków w Płaszowie. Nikt nie podejmie decyzji o likwidacji oczyszczalni ścieków, bo bez tego Kraków nie może funkcjonować – mówił do jednego z mieszkańców przewodniczący komisji planowania Grzegorz Stawowy.

Najważniejsza sprawa: bezpieczeństwo powodziowe

Jednak zdecydowanie ważniejszym tematem są sprawy bezpieczeństwa powodziowego. Podczas posiedzenia komisji niespodziewanie wyszło na jaw, że wody opadowe z terenu Rybitw mają być odprowadzane do Serafy i Drwiny Długiej, a nie bezpośrednio kolektorem do Wisły.

O zalewaniu Bieżanowa podczas gwałtownych opadów deszczu w ostatnich latach mówiła kierowniczka wydziału koordynacji przed powodzią w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Krakowie. – Budowa pięciu zbiorników w górnym biegu Serafy poprawi sytuację, ale nie będą działały na plus w przyszłości, jeśli nie zostanie rozwiązana sprawa gospodarki wodno-ściekowej również z uwzględnieniem Drwiny Długiej. Wysłaliśmy uwagi do planu pod kątem doprecyzowania zapisów inwestycyjnych – podkreśliła Anna Ryłko.

Mówiła dalej, że pod uwagę trzeba brać dwie sprawy: nie tylko odprowadzanie wód z samego terenu, ale również wyczerpywanie się możliwości przyjmowania wody przez koryto Drwiny. – Podtrzymaliśmy nasze stanowisko, że bardziej powinno przemyśleć się sprawę i ewentualnie zarezerwować jakiś teren pod zbiorniki. Na Drwinie Długiej powinna powstać podobna liczba (pięć – red.) zbiorników suchych, co na Serafie. To nie jest tak, że negujemy plan zagospodarowania, ale będziemy zwracać uwagę do czasu, aż ta sprawa nie zostanie rozwiązana – stwierdziła.

Wody do małej rzeczki

Powódź na terenie Starego Bieżanowa w 2019 roku
Powódź na terenie Starego Bieżanowa w 2019 roku


Anna Ryłko publicznie zadała pytanie magistrackim urzędnikom, czy wody opadowe z obszaru Nowego Miasta będą odprowadzone bezpośrednio do Wisły. Po konsternacji prezydenckich urzędników impulsywnie zareagował kierownik pracowni branżowej wydziału planowania przestrzennego urzędu miasta, który stwierdził, że jest zdziwiony, że administrator cieków wodnych nie wie, jak wyglądają zlewnie. – Pytam o to, co zostało zaplanowane, a nie o stan obecny. Zadałam to pytanie pod rozwagę. Nie oczekuje odpowiedzi, bo może pan mi nie chce na to odpowiedzieć. Z planu nie jesteśmy w stanie tego odczytać, a jest to informacja dość ważna – odpowiedziała przedstawicielka Wód Polskich, po czym zebrała gromkie brawa od uczestników dyskusji.

– Nie ma technicznej możliwości bezpośredniego skierowania wody do Wisły. Bezpośrednim odbiornikiem wód z obszaru jest Drwina i Serafa – odparł Paweł Mleczko z urzędu miasta.

Mieszkańcy obawiają się powodzi

Tym faktem zaniepokojona była radna PO Grażyna Fijałkowska. – Woda z Drwiny Długiej nie będzie odprowadzona do Wisły, co może spowodować nie tylko zalanie Starego Bieżanowa, Prokocimia, ale również Nowego Miasta – podkreśliła. – Wystarczy popatrzeć na wskaźniki, aby dowiedzieć się, ile razy w ciągu roku na Drwinie przekraczany jest poziom ostrzegawczy. Jeśli dołożymy wody z innej części miasta, to będzie jeszcze gorzej. Planując tak ogromną inwestycję, proszę również uwzględnić bezpieczeństwo nie tylko nasze, ale także Prokocimia i Brzegów – mówiła Anna Szaflarska, mieszkanka Starego Bieżanowa.

Swoje zastrzeżenia miał również Jaromir Jamróz ze Stowarzyszenia „Bieżanów Prokocim Stop Powodzi”, który opierając się na rozmowach z naukowcami mówił, że dojdzie do piętrzenia się wody z obszaru Nowego Miasta. – Woda z Drwiny – kolokwialnie mówiąc – nie wciśnie się do Wisły. Woda, która będzie pompowana z Nowego Miasta, rozleje się na pobliskie tereny – zaznaczył.

W środę radni Krakowa podczas sesji powrócą jeszcze do tematu planu dla Nowego Miasta.

News will be here