Krakowska Lewica napisała petycję do władz miasta w sprawie rezygnacji z reaktywacji toru wyścigowego na Błoniach. – Za wyścigami kryje się cierpienie zwierząt – argumentuje Michał Kowalówka z partii Razem.
W pierwszych dniach czerwca na krakowskich Błoniach mają się odbyć wyścigi konne. To początek o wiele większego zamierzenia, które w Krakowie wyobraża sobie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
– Na południu Polski jest wielu pasjonatów koni, jest wielu hodowców. Myślę, że będzie ich z każdym rokiem coraz więcej. Dlatego jest potrzebne podjęcie jeszcze w jednym miejscu Polski działań, które mają pomóc w organizowaniu profesjonalnych wyścigów konnych – tłumaczył minister Jan K. Adranowski.
To nie spodobało się m.in. krakowskiej lewicy, która przygotowała petycję do władz miasta. Według Michała Kowalówki przemawiają za tym względy czysto etyczne. Zarówno działacz, jak i osoby, które podpisały już petycję, a jest ich ponad 1600, nie chcą, by zwierzęta cierpiały.
– Wyścigom towarzyszą złamania pęcin, nóg, kręgosłupa. Później takie zwierzęta są poddawane eutanazji, bo są bezwartościowe dla swoich właścicieli – mówi Kowalówka.
Prymitywny sport
Również sąsiedzi Błoń mogliby natrafić na utrudnienia związane z dużym ruchem i hałasem, jaki będzie towarzyszył budowie toru za każdym razem przed zawodami.
– Jestem przekonany, że prezydent jest roztropny i wrażliwy na cierpienie zwierząt. Być może taka sytuacja wynika z tego, że został nieodpowiednio poinformowany przez swoich doradców. Gdy dowie się, jak wyglądają kulisy tego sportu, zmieni zdanie – stwierdza Michał Kowalówka.
Działacz dodał, że wyścigi wiążą się również z hazardem i przytoczył opinię jednego z towarzystw na rzecz ochrony zwierząt, które twierdzi, że jest to „prymitywny sport”.
Poseł Daria Gosek-Popiołek dodała, że zapowiedzi organizacji wyścigów konnych budzą też opór wśród osób, którym zależy na dziedzictwie narodowym i zabytkach. Według polityczki same Błonia mogą zostać zniszczone przez ciężki sprzęt.
– Zapowiedzi, że rekultywacją zajmie się Instytut Nasiennictwa, nikogo nie uspokajają – dodaje Gosek-Popiołek.
Petycję do władz miasta można podpisać: TUTAJ
Uszczęśliwianie
Interpelację w tej sprawie w grudniu złożyła radna Malgorzata Jantos. Napisała, że reaktywacja wyścigów konnych na Błoniach to uszczęśliwianie „nas wszystkich ponad potrzebę”.
Władze miasta odpowiadają, że imprezy związane z końmi cieszą się „ogromnym zainteresowaniem”, a reaktywacja toru wpisuje się w „ogólnopolski program dotyczący rozwoju hodowli koni”.
Wiceprezydent Andrzej Kulig przypomniał, że organizacja toru na Błoniach nie wiąże się z postawieniem stałej architektury ani z niszczeniem trawnika. Zresztą jakiekolwiek zniszczenia byłyby naprawiane już po wydarzeniu zgodnie z obowiązującym prawem.