Ostatnie tygodnie przyniosły prawdziwy wysyp przetargów dotyczących projektowania infrastruktury rowerowej w najbardziej problematycznych miejscach w Krakowie. O które lokalizacje chodzi i jakie są szanse na przejście od słów do czynów?
Chodzi o projekty różnego rodzaju mniejszych lub większych usprawnień, w miejscach, które są „wąskimi gardłami”, a brak dogodnego połączenia utrudnia korzystanie z infrastruktury już wybudowanej w sąsiedztwie i zniechęca potencjalnych użytkowników. O części z tych rozwiązań mówi się w Krakowie od lat, ale nigdy plany te nie przerodziły się w konkretne projekty i uzyskane pozwolenia, nie mówiąc już o szukaniu środków na samą realizację prac.
To, że sprawy drgnęły z miejsca, jest w dużej mierze efektem rozmów w ramach działającego w urzędzie zespołu zajmującego się rozwojem infrastruktury rowerowej. Potrzebne inwestycje były tam omawiane i układane na liście priorytetów.
– Działania realizowane w ramach "Programu Budowy Ścieżek Rowerowych" mają na celu modernizację dotychczasowej infrastruktury rowerowej oraz poszerzenie jej skali w granicach miasta. Szczególne podziękowania w obszarze kreowania polityki rowerowej naszego miasta kieruję do członków specjalnego zespołu rowerowego, który mam przyjemność koordynować. Zespół ten zainicjował toczące się zmiany. To długo oczekiwany pierwszy krok, który połączy białe plamy na mapie Krakowa – pisał niedawno na Facebooku wiceprezydent Stanisław Mazur.
Nowymi wałami bez problemów
Zmiany mają objąć m.in. ul. Nowohucką i Półłanki. Po pierwsze, miasto planuje budowę przejazdów rowerowych i przejść dla pieszych w miejscach, gdzie te ulice przecinają się z powstałą w ostatnich latach trasą prowadzącą wzdłuż wałów Wisły. Obecnie na ul. Półłanki przekraczanie ulicy jest bardzo niebezpieczne, a na ul. Nowohuckiej zupełnie niemożliwe.
W przypadku ul. Nowohuckiej, sygnalizacja świetlna ma być skoordynowana z sygnalizacją na sąsiednich skrzyżowaniach oraz ma być wzbudzona przez urządzenia wykrywające rowerzystów.
W obydwu przypadkach ZDMK zakładał na realizację kwoty na poziomie ok. 36 tys. zł. Oferty okazały się znacznie wyższe: dla ul. Półłanki zaczynają się od prawie 64 tys. zł, a dla ul. Nowohuckiej od 125 tys. zł.
Bez przeciskania się z pieszymi
Znacznie większym zadaniem jest budowa kładki przez Wisłę równolegle do mostu Nowohuckiego. To rejon, który od lat pozostaje jednym z problematycznych miejsc na rowerowej mapie Krakowa. Po obydwu jego stronach powstały wydzielone drogi dla rowerów, ale na moście piesi i rowerzyści muszą się zmieścić na wąskim pasie, nieprzystającym w żaden sposób do rosnących potrzeb.
O przygotowaniach koncepcji nowego rozwiązania informowaliśmy w 2021 roku. Teraz natomiast ZDMK szuka autora projektu. Oprócz samej kładki przy moście firma będzie musiała także zaprojektować kładkę nad torami kolejowymi, odcinek ścieżki wzdłuż ul. Nowohuckiej i połączenie z trasą biegnącą piętro niżej, przy ul. Niepołomskiej.
W tym przypadku od początku było wiadomo, że zadanie jest duże, więc i zarezerwowana kwota była znacznie wyższa, na poziomie prawie 631 tys. zł. Zmieścily się w niej trzy z czterech zgłaszających się firm, z czego jedna z dużym zapasem, proponując wykonanie prac za 540 tys. zł.
Bez zsiadania na Dąbiu
Kolejny punkt na liście to opracowanie dokumentacji projektowej dla budowy tunelowego przejazdu dla rowerów pod ul. Ofiar Dąbia. Obecnie do dyspozycji jest wąskie przejście przy stopniu wodnym Dąbie, w którym rowerzyści muszą przeprowadzać swoje rowery, co jest ewenementem na trasie rowerowej o tak dużym znaczeniu. Wąski przesmyk generuje konflikty z pieszymi, a za przejazd można tam łatwo dostać mandat.
Czy rowerzyści i piesi doczekają się tutaj szerokiego, wygodnego tunelu pod ulicą? Tu znów oferty przekroczyły zakładany budżet. Zgłosiło się pięć firm, ale ceny zaczynają się od 294 tys. zł, podczas gdy urzędnicy zakładali niecałe 218 tys. zł.
Projekt ma zostać przygotowany także dla drogi dla rowerów w Nowej Hucie, wzdłuż lewego wału Wisły, na odcinku od ul. Niepokalanej do Lasku Mogilskiego. To brakujący fragment od wyasfaltowanej ścieżki na wałach do mostu Wandy.
W tym przypadku uda się trochę zaoszczędzić: najniższa oferta to 232 tys. zł, a ZDMK planował 287 tys. zł.
– Okresy projektowe są dość długie, bo 20 miesięcy na Ofiar Dąbia i 16 miesięcy na odcinek wzdłuż ul. Podbipięty, ale biorąc pod uwagę czas na zebranie wszystkich wymaganych zgód i audytów, to są po prostu realne w polskiej rzeczywistości inwestycji rowerowych – komentował niedawno na Facebooku Jarosław Tarański, ekspert rowerowy prowadzący profil VeloMałopolska.
Problematyczne węzły
Nie tylko okolice Wisły sprawiają rowerzystom w Krakowie duże problemy. Jednym z takich miejsc jest też rejon Nowego Kleparza. Tu częściową pomoc ma przynieść projekt – jak to nazwano – „zapewnienia ciągłości ruchu rowerowego wzdłuż ul. Prądnickiej na wysokości przystanku “Nowy Kleparz 09” i wykonanie połączenia rowerowego z Parkiem Kleparskim”.
Projektanci zaproponowali bardzo zróżnicowane ceny, od 58 do 287 tys. zł. Urzędnicy planowali mniejszy wydatek, ale różnica nie jest duża: budżet to niecałe 51 tys. zł. W tym przypadku wiadomo już, jaka zapadła decyzja: w piątek wybrana została najtańsza oferta firmy Fdelita z Krakowa.
Jest też i znacznie większe zadanie po przeciwnej stronie Starego Miasta. Chodzi o newralgiczne skrzyżowanie ul. Powstańców Śląskich, Powstańców Wielkopolskich i Wielickiej, a więc węzeł przy przystanku kolejowym Kraków Podgórze. Już wcześniej toczyły się dyskusje o tym, jak zaprojektować rozwiązania w tym niezwykle ruchliwym miejscu.
W przetargu na opracowanie dokumentacji projektowej dla budowy ścieżki rowerowej łączącej istniejące ciągi rowerowe zgłosiły się trzy firmy, z najniższą kwotą na poziomie 221 tys. zł. ZDMK chciał na to wydać mniej, bo 182 tys. zł.
Szuflada z projektami jest pusta
– Każda z tych inwestycji ma bardzo duże znaczenie – komentuje Jarosław Tarański. – Dyskutowaliśmy o nich bardzo długo, trochę teoretyzując, np. w przypadku ul. Ofiar Dąbia, a tu trzeba po prostu wybrać firmę, która profesjonalnie oceni, co jest możliwe i ile to będzie kosztować.
Na tym etapie trudno jest oceniać, jak Zarząd Dróg Miasta Krakowa podejdzie do zaoferowanych kwot. Część z opisanych tu przetargów daje oszczędności, a część wymagałaby dopłacenia. Po zsumowaniu wszystkich najtańszych ofert i wszystkich budżetów różnica nie jest oszałamiająca: brakuje 93,5 tys. zł.
– Środowisko rowerowe ma nadzieje, że ZDMK jednak zwiększy kwoty do takiego poziomu, by te postępowania zostały rozstrzygnięte, bo szuflada z projektami jest pusta. Trzeba ją zapełniać, bo kiedy pojawi się szansa na jakieś dofinansowanie, nie będzie czego zgłosić – mówi Jarosław Tarański. – Równocześnie czekamy też na zapowiadane przetargi na roboty budowlane, które są planowane na ten rok, a jeszcze nic się w tej sprawie nie zadziało. Maj już zbliża się do końca, czasu na zmieszczenie się w terminie jest coraz mniej.