Zbigniew S. ponownie oskarżony. Tym razem za groźby i znieważanie krakowskich sędziów, prokuratorów, prezydenta Andrzeja Dudy czy ministra Zbigniewa Ziobry. W sumie może odpowiedzieć za blisko 200 przestępstw.
Zbigniew S. odkąd zaczął mieć problemy z prawem, uważa, że to zemsta polityczna środowiska rządowego za jego walkę z układami i ujawnianie niewygodnych dokumentów.
Na początku tego roku został zatrzymany przez kieleckich policjantów. Chodzi o wydarzenie z 15 października 2019 roku. – Podczas wizyty w siedzibie ministerstwa Zbigniew S. użył groźby bezprawnej pozbawienia życia matki oraz dziecka Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobro – informowała Prokuratura Krajowa.
Jest akt oskarżenia
– Miały one na celu wymuszenie na Prokuratorze Generalnym podjęcia działań zmierzających do polecenia prokuratorom i funkcjonariuszom organów ścigania zaniechania czynności służbowych związanych z prowadzeniem postępowań przeciwko członkom rodziny Zbigniewa S. – stwierdzili śledczy. Stonoga kierował również groźby wobec prokuratorów i rozpowszechniał fałszywe informacje na ich temat.
– W sumie w śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Kielcach Zbigniewowi S. zostały lub zostaną postawione zarzuty popełnienia 188 przestępstw. Wśród osób pokrzywdzonych bezprawnymi groźbami lub zniewagami Zbigniewa S. są m.in. politycy, policjanci, prokuratorzy i sędziowie. Wśród nich są prezydent Andrzej Duda, a także Jarosław Kaczyński, Jacek Sasin czy Barbara Piwnik – podała PK w styczniu.
W lipcu do krakowskiego sądu wpłynął akt oskarżenia w tej sprawie. Został wylosowany sędzia, ale ostatecznie to nie on zajmie się Stonogą. Nie został też wyznaczony termin rozprawy.
Życzenie śmierci
Wiosną 2019 roku rozpoczął się proces oskarżonych o spowodowanie strat w spółce Viamot opiewających na 42 mln złotych. Właśnie w tej spawie na ławie oskarżonych zasiada żona i syn S.
Oskarżony jeszcze przed rozpoczęciem przewodu, oświadczył, że akt oskarżenia jest niepełny i oparty na dwóch fałszywych dowodach. Zawnioskował więc do sądu o jego zwrócenie do prokuratury i ewentualne uzupełnienie. Samo śledztwo nazwał politycznym. Często wtrącał kwestie związane z obecną władzą i „pisowskim Krakowem”.
Przed świętami wielkanocnymi, S. raczył sąd swoimi oświadczeniami, ale w wersji pisemnej. Sędzia Wojciech Kolanko stwierdził, że jest ich tyle, że założył osobną teczkę, jednak nie zostaną rozpoznane.
Próżno było bowiem szukać w nich merytorycznych treści. W zamian można było podszkolić się w wulgaryzmach. Na tym się nie kończyło. Oskarżony napisał, że „z okazji świąt, życzę wam k***a śmierci”. Było to skierowane zarówno do sędziów, jak i prokuratorów. Później tłumaczył, że to dlatego, iż odmawia mu się kontaktu z rodziną.